Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

2082

Jeden z topowych dni roku. Doradca kredytowy przeczytał umowę przedwstępną, wpadł w panikę i zadzwonił do mnie z informacją, że nie może być tak, żeby Prezes brał cały kredyt, a ja pół domu za darmochę. A to była dziewiąta rano. Minimalnie podskoczyło mi ciśnienie (tak do 200/160), bo jakże to tak, przecież wiadomo, że ja zasługuję na cały i ktoś w ogóle powinien mi go podarować oraz zapłacić podatek od darowizny. Tętno podążyło za ciśnieniem, więc zadzwoniłam do pani rejent, że jakże to tak, przesz pytałam. Pani rejent postukała się po głowie (nie było widać, ale na pewno tak) i podtrzymała swoją decyzję wraz z informacją, że nieważne, na kogo kredyt, ważne, żebym udostępniła swoją połowę bankowi pod hipotekę. Przesz udostępnię. A potem wszystko zaczęło się składać w kostkę hurtowo. Z tej radości dwa tygodnie rehabilitacji poszły w diabły oraz w promocji rozbolał mnie kark, gdyż wiadomo, że ja spinam w stresie mięśnie i masz. Porozwiązywałam, co się dało, w międzyczasie jeden bank

2081

Obraz
O, bożebożebożenko, jaka jestem lekka! Oszczędności poszły w pizdu, wymienione na kilka zadrukowanych stron, podpisanych przez notariusza. W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować Gabie oraz Mecenasowi, którzy polecili nam rejentkę - faktycznie klasa babka, szczególara, komunikatywna, potrafiąca wytłumaczyć każdą sprawę, wesoła, otwarta i przesympatyczna. Niniejszym zwalniam Was z obowiązku przywiezienia drzewka. Może nawet podłożę Gabie poduszkę pod pupkę, co będzie kobita siedziała na gołym tarasie! Kochani! Umowa przedwstępna podpisana, kredyt toczy się od jakiegoś czasu, banki są zachwycone prezesowską zdolnością do płacenia, ja jestem zachwycona prezesowską zdolnością do płacenia, Prezes jest zachwycony moją radością, Zuzia nas przeklina, a koty nie wiedzą, o co chodzi. Ojciec (podobno, bo znam z przekazów) pogodził się z naszą wyprowadzką i uznał, że mam robić to, co mnie uszczęśliwia. A Matka... jest tylko jedna. Na tę okoliczność objechała mnie jak burą sukę, gdyż Zuzia je

2080

Obraz
Taka sytuacja. Dupa Czesława - mistrzyni drugiego planu Dostałam gratis. I mogłam wybrać kolor. Jeden masaż też dostałam gratis. Wstydliwie przyznam, że chciałam uiścić, ale nie dopuszczono do transakcji ("chyba sobie żartujesz, palce miałaś chłodne"). Byłabym kontenta, gdyby to się rozciągnęło na wszystkie dziedziny życia. Niestety tak dobrze nie ma. No, dobra - jest. Przynajmniej w pewnym sensie ("pani Asiu, naprawię pani samochód, a zapłaci pani w bardziej sprzyjających okolicznościach"). Konia z rzędem za sklep spożywczy, którego właściciel, płci - dajmy na to - męskiej, nie zażąda ode mnie uiszczenia rachunku. Albo najlepiej wielu rachunków. No, dobra. Pan mi rynny wyczyścił i połatał. Też nie wziął. Na wszelki wypadek zakontraktowałam go do kolejnej pracy, żądając dopisania wszystkiego do faktury. Obecnie odbieram jego czułe telefony zapowiadające, że przybędzie w poniedziałek. Oczekuję niecierpliwie. A właściwie Prezes oczekuje, gdyż został pozbawiony

2079

Natomiast w kwestii rehabilitacji. Tak, dziękuję bardzo. Kiedy tam poszłam, drętwiały mi palce prawej dłoni. Dziś jestem na półmetku. Nadal drętwieją mi palce prawej dłoni. Ale za to boli mnie łokieć i mam siniaki. W promocji. - O, Jezus... - jęknęła pani Krysia, rzucając okiem na moją posiniaczoną rękę. - Co on pani zrobił?! - Przyłożył się chłopak - mruknęła pani Basia, spoglądając pani Krysi przez ramię. A potem obie zgodnie wrzasnęły: TOOOOMEEEEK! Winowajca pojawił się jak cień. Boginie rehabilitacji oskarżycielsko wskazały palcami na siniaki. - Co zrobiłeś pani Asi?! Zmieszany, postawiony na ławie oskarżonych, z wyrokiem bez zarysu nawet sprawy sądowej, wyszeptał czule: - Bo nic nie mówiła. - Straciłam przytomność kiedy wyłamałeś mi rękę ze stawu - podsumowałam z satysfakcją. Spojrzenie bogiń rehabilitacji wcisnęło masażystę w kąt, gdzie przeleżał około pięciu minut. Jest jednak jakaś sprawiedliwość na świecie! Byłabym jednak nieuczciwa, gdybym nie przyznała, że rzecz

2078

Historyjka o tym, jak rodzice ryją nam psyche. Nawet gdy jesteśmy po czterdziestce. Poszłam do dentysty. No, przepraszam, wiem, że sytuacja finansowa napięta, ale plomba mi wyleciała, w dodatku przyszyjkowa. Praca przy tym jednak trochę trwa, zwłaszcza gdy się chodzi z takimi sprawami do koleżanki. Po prostu musimy sobie wszystko obgadać. Przy tym ja dość specyficznie metabolizuję znieczulenie, więc zawsze jest dodatkowa zabawa. Żeby się nie denerwować, wyłączyłam dźwięk w telefonie. Ząb zrobiony, ploteczki w trakcie odfajkowane, opłata uiszczona. Wyciągam telefon, a tam 6 połączeń nieodebranych. Trzy od ojca, trzy od matki. I SMS od ojca o jakże budującej treści: NATYCHMIAST POMOCY! Ciśnienie skoczyło mi do dwustu, a tętno do tysiąca. W ułamku sekundy wyobraziłam sobie matkę w kawałkach, rozwleczoną na 200 m ulicy. Bo skoro ojciec woła pomocy, to znaczy, że matka nie żyje albo jest w stanie agonalnym. Wierzcie, o mało się nie posikałam. Biegnąc do samochodu drżącymi rękami wy

2077

Obraz
Inny temat, dla rozluźnienia. Przychodzę z roboty do domu, patrzę, patrzę, a tu paczka. Z Richtich Fajnych Niemców. Ja ze Śląska jestem, tu każdy ma kogoś w Richtich Fajnych Niemcach. To myślę, kogo ja mam. I... TAK! Ja mam Kaczkę ! Wgapiam się w nalepkę adresową - bingo. Kaczka jak dzwon. Robię rachunek sumienia. Zamawiałam coś u Kaczki? Cóż, pamięć dobra, tylko krótka. Otwieram... List był na samym dole. Długo nie mogłam do niego dotrzeć, bo za każdym razem, gdy próbowałam podnieść się z podłogi, śmiech rzucał mnie na nią z powrotem. Kiedy się wreszcie udało, nastąpiła kolejna część kary - każdy przedmiot został skrupulatnie opisany wraz z instrukcją obsługi. Na szczęście wróciło dziecko i zamiotło mnie do przedpokoju, gdzie dogorywałam przez chwil kilka, a potem skończył się cykl prania, to poszłam rozwiesić. Chichocząc. To była Paczka Żywnościowa! - Już wszystkim powiedziałaś, że głodujemy? - lekko podrzuciła Zuzanna, po czym otwarła pudełko. "Tak jak obiecał

2076

Jak sądzicie, jaki kolor ścian najbardziej pasuje do nowoczesnych, gładkich mebli kuchennych w kolorze zasadniczo biało - czarnym? Tzn. fronty w większości są białe, a kilka jest czarnych. Nie, że jakieś mieszanki na jednych drzwiczkach. Plus srebrny sprzęt. Bo ja się waham. Obecnie wydaje mi się, że jasnoszary byłby niezły. Jasnoszary z czerwonymi akcentami? Jakieś sugestie? *** Prezes chce przerobić garaż na modelarnię połączoną z winiarnią. Na tę okoliczność żąda wymiany drzwi garażowych na szybę. Prezes : I wymienimy te drzwi, będzie jaśniej. Jak sądzisz? Łoterloo : ... Prezes : Ja cię znam! Ty sobie milczysz, bo myślisz, że przeczekasz i nic z tego nie wyniknie. Łoterloo : ... Prezes : Otóż nie przeczekasz. Łoterloo : Usiłujesz zadać kłam wieloletnim doświadczeniom. Z podwójną ślepą próbą. Prezes : Będę twardy. Łoterloo (obstając przy podwójnie ślepej próbie): ... *** Ściana, której zadaniem jest przyjąć obuwie, ma 1,83 m. To mi idealnie robi, bo zamknę ją lustram

2075

A tak w ogóle, to chodzę na rehabilitację. Gdyż albowiem zepsułam się w okolicy dłoni prawej, która mi zdrętwiała trzy tygodnie temu i trwa w tym niezmąconym stanie. Pan masażysta straszny gaduła. Zamykam oczy i wydaję z siebie komunikaty fatyczne. A on jest czuły. Wczoraj na przykład odkręcił mi głowę. Nie bardzo wiem, jaki to ma związek i pan masażysta też chyba nie, a przynajmniej jest zawiedziony moim uporem w kwestii nieodczuwania poprawy. Ponieważ po odkręceniu głowy doniosłam, że było fajnie, ale nic nie dało, pan masażysta się zachmurzył i postanowił mi tę głowę oderwać. Jak postanowił, tak uczynił. Pełen nadziei, z głową mą w dłoniach, zwrócił się z pytaniem: - I jak? - Pyta pan o głowę czy o rękę? - próbowałam doprecyzować wdzięcznie. - Bo jeśli o rękę, to bez zmian. Na tę okoliczność pan wyraźnie się zmartwił i wepchnął mi głowę na miejsce, sugerując, bym się nie bała. Ja tam się nie boję, jeszcze by tego brakowała, żebym się bała miłych chłopców w TYM wieku. Gdy głowa

2074

Nie jestem martfa.

2073

Coś czuję, że etykieta "dom" przebije w najbliższym czasie wszystkie inne. Ładnie trzymaliście, dziękuję. Cena wynegocjowana, spotkaliśmy się w połowie drogi. Wszystko odbyło się w sympatycznej atmosferze, machina ruszyła. Pośrednik kredytowy zakontraktowany, wysokość zaliczki umówiona, my jutro do banku rozdzielić RORy (jesteśmy współwłaścicielami swoich kont i to rzutuje na zdolność kredytową), telefon do notariusza w sprawie dokumentów i terminów, właściciele też do banku i do sądu po dokumenty. Mam nadzieję, że nie będą przesadnie bombardowani i nikt ich nie przekupi pięcioma tysiącami, bo zrobiłoby mi się przykro. Jestem oszołomiona i bodźce odbieram jak przez grubą warstwę waty. Zuzia wszystko obejrzała, też jest przerażona. Dla niej to duża zmiana, znajomi zostają w Chorzowie, będzie miała do nich dalej. Przypomniałam o swojej obietnicy, dotyczącej instalacji gazowej w samochodzie, co ją nieco podniosło na duchu. Po wyjściu z domu i posadzeniu pupy w samochodzie po

2072

Wizyta druga - negocjacje. Trzymajcie kciuki.

2071

Chyba znaleźliśmy. Niestety upadła wizja mnie - wiejskiej baby z kobiałkami i w walonkach, bo dom w mieście. Co prawda wielkie mi tam miasto, ale jednak; Śląsk jest zapchany miastami i miasteczkami, czego niektórzy doświadczyli (prawda, martuuho?). No, dobra - na rubieżach tego niewielkiego miasteczka, czyli jednak zadupie. Wokół łąki i lasy nieopodal. A droga, niespodzianka, asfaltowa, ale nie do końca, bo kawałek bitej własnej (krótki kawałek). Sprawdzilim w dokumentach, żeby potem nie było. Dom nowy, dół otwarty, tak, jak lubię. Spory salon z kominkiem, miejsce na duży, rodzinny stół (marzę) i płaszczenie tyłka na kanapie z widokiem na ogień. Dwie łazienki: jedna z prysznicem, druga z wanną, przy czym obie rozsądnej wielkości, a nie jakieś żałosne klity. Z fajnych rzeczy: garderoba oraz miejsce na pierdyliard moich szaleństw obuwniczych. I znowu komentarz dla martuuhy - chyba też na spiżarnię. Do zrobienia niewiele - na pewno trzeba odświeżyć, bo każdy chce mieszkać w kolorach,

2070

Ktoś wreszcie wyłączył ten cholerny śnieg, więc doznałam ataku werwy. Co też, panie, słońce z człowiekiem nie zrobi. Kolejny raz ruszyłam do ataku. Jutro lecimy na cztery ręce, Zuzia ogląda dom w jednym miejscu, my w drugim. Pojutrze my w trzecim. Popojutrze Zuzia wyjeżdża, a my jak się nie rozszalejemy, to... może coś kupimy. Jestem za, gdyż zamierzam w końcu leżeć martwym bykiem na własnej trawie i brak interesujących domów nie będzie mi tu przeszkodą! Domów w oczekiwanym przez nas rozmiarze bardzo mało - taki 120 m domek to jest chodliwy towar. Wzięliśmy się więc za większe, myślę, że moja świadomość jest w stanie ogarnąć jeszcze 20 kolejnych metrów. Trudno. (20 kolejnych, leniwych, nieprzysparzających dochodów metrów do ogrzania i posprzątania). Za to mają być dwie łazienki, a nie toaleta i łazienka. I kominek. MUSI. BYĆ. Bez dyskusji. Kominek oczywiście można dorobić, ale to kolejne koszty, w które nie mam ochoty się pakować. A w dupie. Oczywiście nadal dręczą mnie koszmary,

2069

Obraz
I tego... ister - srister.

2068

Boszsz, ta świąteczna atmosfera... Wiadomym jest, iż że my praktycznie nie jemy mięsa. I jeśli już, to małe ilości drobiu. Ale święta. To poszłam do pobliskiego E. Leclerca, któren posiada stoisko z wędlinami i obsługą oraz szynką drobiową Guliwer. Kolejka na godzinę stania. Normalnie się obrzydzam w takiej sytuacji i rezygnuję, a tam występuje ona stale, ta sytuacja, gdyż panie obsługujące muszą być na coś chore. Po prostu klient raz na dziesięć minut. Z tego oto powodu porzuciłam sklep E. Leclerc. To mnie wspiera w niejedzeniu mniejszego bliźniego. Ale święta. Bym im zrobiła te roladki z szynki i chrzanu. Rodzinie znaczy. Bo ona zasadniczo też nie jada mięsa. Ale święta. Stanęłam. Miłość bliźniego w kolejce do mięsnego to niespotykane zjawisko. Rodem z Barei. Pan tu nie stał. Odseparowałam się mentalnie, gdyż jako osoba inteligentna umiem się zająć własnymi myślami. Jedyne, co do mnie docierało, to timbre głosu pani stojącej za mną, albowiem był mocno zużyty. I lekko zardzewiały.

2067

A tak w ogóle, to wszystkiego najlepszego. Dla mnie. I żebym wreszcie miała ten mój wymarzony dom. Tak. Bardzo tego pragnę.  Dziękuję.