Weekendowe sukcesy

Zamknęłam bilans we wspólnocie.
Napisałam sprawozdanie finansowe.
Machnęłam tzw. opisówkę, z której bezpośrednio wynika, że jesteśmy bogami gospodarowania groszem.
Ugotowałam 4 obiady.
Zrobiłam porządki i zakupy.
Spotkałam się z Rodzicami.
Poplotkowałam sobie z Krynią i drugą-mamą.

Koszmarnie pokłóciłam się z rodziną. Na szczęscie u nas takie sytuacje nie są produkcją długometrażową.

Troszkę poczytałam i jeszcze zamierzam (mam wreszcie tę wymarzoną książkę Dziewońskiego o Kabarecie Starszych Panów – pochłaniam), a teraz idę oglądać „Dzięcioła” z Wiesławem Gołasem.
Zauważam u siebie coraz intensywniejszy odwrót od produkcji bieżących na rzecz czegoś, co już minęło, skończyło się, ale ma w sobie tyle ciepła, że nie chce się do tego nie powracać.
Wiecie, że prawie zupełnie nie oglądam telewizji? Czasem się zastanawiam, po co ten abonamet płacę (bo płacę! i satelitarną też).
Przede mną naprawdę ciężki tydzień. A tak naprawdę, to ciężko będzie do 6 marca. Wtedy rozstrzygnie się plan, dotyczący mojej przyszłości zawodowej. Więc – oby do szóstego.

Komentarze