1112

Jak zdezorientować kota i doprowadzić go do rozstroju nerwowego w 10. krokach - poradnik.

1. Cicho, żeby kot nie słyszał, osoba nr 1 i osoba nr 2 w kącie omawiają taktykę.
2. Następnie udają się do kuchni, ale nie równocześnie. Powinno być między tymi udawaniami jakieś 30 sek. do 2 minut różnicy.
3. Kot oczywiście jest w kuchni jeszcze przed osobą nr 1. Należy go zlekceważyć i udawać, że się go nie widzi.
4. Osoba nr 1 sięga do lodówki, wyjmuje produkty spożywcze na blat kuchenny i rozpoczyna przygotowanie posiłku.
5. Kotu zwężają się oczy i planuje atak rodem z kravmagi: doskok, uderzenie, porwanie zdobyczy, ucieczka.
6. W tym momencie do kuchni wkracza osoba nr 2.
7. Kot ma podzielną uwagę, więc nadal planuje, ale uszy czuwają, kręcą się jak wrzeciona, śledząc ruchy osoby nr 2. W całkowitej rozdzielności od oczu, które czujnie wypatrują zdobyczy, zintegrowanej z osobą numer 1.
8. Osoba numer 2 zbliża się do lodówki, wyjmuje odrębne produkty i przygotowuje posiłek w innej części blatu kuchennego.
9. Osoba numer 1 opuszcza kuchnię z własnym posiłkiem. Osoba nr 2 wciąż przygotowuje.
10. Kot nie wie, co robić. Pół kota chce biec i kraść z talerza nr 1, drugie pół uważa, że należy zostać i kraść w kuchni z talerza nr 2. I tu mamy gada. HA!

PS Ponieważ osoba nr 1 i osoba nr 2 jedzą posiłek, a kot został wystrychnięty na dudka, w czasie od 30 sek. do 2 minut nastąpi zemsta. Otóż kot przyjdzie do kuwety, która stoi najbliżej osób nr 1 i 2, i tak się zesra, że popamiętacie. A potem z obojętną miną zajmie się zabawką. A wy nie będziecie jedli, bo się nie da. Żeby nie było, że nie ostrzegałam. Aha! I zwróćcie uwagę, że ani słowem się nie zająknęłam, jakoby postępowanie wg przytoczonych powyżej zasad miało komukolwiek ujść bezkarnie. No chyba nie przy kocie!

Komentarze

  1. między innymi dlatego jestem miłośnikiem zwierząt :) lubię jak ktoś ma zwierzęta, a ja je rozpieszczam znosząc smakołyki. same profity bez niedogodności. ale niedługo się skończy. syn do planowanego ogródka doplanował we własnym zakresie psa, kota i dwie kury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między innymi dlatego jestem miłośniczką cudzych dzieci. Lubię, jak ktoś ma dzieci, a ja je rozpieszczam, znosząc smakołyki i zabawki. Same profity, bez niedogodności. Układ idealny.

      Paciu - serce mi rośnie, kiedy czytam o Twoim synku. On Ci pokaże, ściągając do domu zwierzęta, jakie wyjątkowe jest dzielenie życia z braćmi mniejszymi. Ty pokażesz jemu, jaka ważna jest troska i opieka nad kimś słabszym. Układ idealny :)

      Usuń
    2. Dwie kury to mało :)

      Byłam niewiele starsza od Pacinego Syna, gdy marzyłam o kozie. Na nic się zdawały moje zapewnienia, że będę ją pasać i opiekować się po kres moich (lub prędzej jej) dni. Do dziś trochę żałuję.

      Usuń
    3. koza też pomysł. tym razem mój. zamiast kosiarki- nie trzeba paliwka lać. tanioszka. tylko co się z nią zimą robi?

      Usuń
    4. Martu: tez rozważałam kozę, ale ona ma wadę wrodzoną - wszystko żre. Trawnik ci omłóci, a potem bieliznę oraz rąbek czegoś tam. Niemniej twarz kozy jest urocza, więc rozumiem.

      Pacia: Zimą się ja przygotowuje do sezonu. Nie może być tak, że koza tyra 365 dni w roku.

      Usuń
  2. Ależ sadyści z was ;))))))) hehehehehhe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapachniało podejściem praktycznym? Doświadczeniem? Empirią?
      Buchacha!!!

      Usuń
    2. Empirią ;)))))) to to, co miałam na końcu języka ;)))))

      Usuń

Prześlij komentarz