2077
Inny temat, dla rozluźnienia.
Przychodzę z roboty do domu, patrzę, patrzę, a tu paczka. Z Richtich Fajnych Niemców. Ja ze Śląska jestem, tu każdy ma kogoś w Richtich Fajnych Niemcach. To myślę, kogo ja mam. I... TAK! Ja mam Kaczkę! Wgapiam się w nalepkę adresową - bingo. Kaczka jak dzwon.
Robię rachunek sumienia. Zamawiałam coś u Kaczki? Cóż, pamięć dobra, tylko krótka. Otwieram...
List był na samym dole. Długo nie mogłam do niego dotrzeć, bo za każdym razem, gdy próbowałam podnieść się z podłogi, śmiech rzucał mnie na nią z powrotem. Kiedy się wreszcie udało, nastąpiła kolejna część kary - każdy przedmiot został skrupulatnie opisany wraz z instrukcją obsługi. Na szczęście wróciło dziecko i zamiotło mnie do przedpokoju, gdzie dogorywałam przez chwil kilka, a potem skończył się cykl prania, to poszłam rozwiesić.
Chichocząc.
To była Paczka Żywnościowa!
- Już wszystkim powiedziałaś, że głodujemy? - lekko podrzuciła Zuzanna, po czym otwarła pudełko.
"Tak jak obiecałam - zwracam w bezie!".
(Jak widać, nie zdążyłam ze zdjęciem. Jedna różowa beza zniknęła w otchłani).
"Małe, białe - to spód pod pavlovą - złóż to sam".
Kaczka nie zapomniała też o swojej ulubienicy.
Oraz o Laluńku Mamusi. Tak. TAK, to są klipsy od woreczków. Z chlebem na ten przykład.
Oraz pozostałej gawiedzi.
Nie zapomniała również o Prezesie.
(- Kochanie! Kaczka przysłała ci tiktaki popkornowe!
- Super. Będą jutro na obiad).
Na samym dole leżała maleńka paczuszka.
Z lekko zastanawiającą datą przydatności.
"Niech cię nie zraża data przydatności (...). Sekret bezy wg Norweskiego".
Przychodzę z roboty do domu, patrzę, patrzę, a tu paczka. Z Richtich Fajnych Niemców. Ja ze Śląska jestem, tu każdy ma kogoś w Richtich Fajnych Niemcach. To myślę, kogo ja mam. I... TAK! Ja mam Kaczkę! Wgapiam się w nalepkę adresową - bingo. Kaczka jak dzwon.
Robię rachunek sumienia. Zamawiałam coś u Kaczki? Cóż, pamięć dobra, tylko krótka. Otwieram...
List był na samym dole. Długo nie mogłam do niego dotrzeć, bo za każdym razem, gdy próbowałam podnieść się z podłogi, śmiech rzucał mnie na nią z powrotem. Kiedy się wreszcie udało, nastąpiła kolejna część kary - każdy przedmiot został skrupulatnie opisany wraz z instrukcją obsługi. Na szczęście wróciło dziecko i zamiotło mnie do przedpokoju, gdzie dogorywałam przez chwil kilka, a potem skończył się cykl prania, to poszłam rozwiesić.
Chichocząc.
To była Paczka Żywnościowa!
- Już wszystkim powiedziałaś, że głodujemy? - lekko podrzuciła Zuzanna, po czym otwarła pudełko.
"Tak jak obiecałam - zwracam w bezie!".
(Jak widać, nie zdążyłam ze zdjęciem. Jedna różowa beza zniknęła w otchłani).
"Małe, białe - to spód pod pavlovą - złóż to sam".
Kaczka nie zapomniała też o swojej ulubienicy.
Oraz o Laluńku Mamusi. Tak. TAK, to są klipsy od woreczków. Z chlebem na ten przykład.
Oraz pozostałej gawiedzi.
Nie zapomniała również o Prezesie.
(- Kochanie! Kaczka przysłała ci tiktaki popkornowe!
- Super. Będą jutro na obiad).
Na samym dole leżała maleńka paczuszka.
Z lekko zastanawiającą datą przydatności.
"Niech cię nie zraża data przydatności (...). Sekret bezy wg Norweskiego".
Płakałam otwierając.
Płakałam przeglądając.
Płakałam czytając.
Płakałam fotografując.
Płaczę opisując.
Płaczę zamieszczając zdjęcia.
Będę płakać za każdym razem, gdy to sobie przypomnę.
Kaczko! Miłości Moja!
Oto nadeszło namacalne potwierdzenie, że jesteś równie (lub i nawet bardziej) pierdolnięta niż ja. Świadomość istnienia w galaktyce kogoś takiego przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Nie jestem już sama! Oto człowiek! Założymy klub. Ty będziesz prezeską. Ja wyczyszczę Ci obuwie. (W liczbie obojętnej). Oraz dziateczki odkurzę, gdyby zaistniała konieczność. A nawet Norweskiego przypilnuję, by nie wylizywał patelni.
Och.
Kocham Cię.
Nigdy nie dostałam takiego prezentu.
Aż dziw, że udało mi się to napisać, zważając, że nie mam już nieosmarkanego miejsca na rękawach.
Do nóżek się ścielę Pani Dobrodzice
Łoterloo
PS Są takie chwile, gdy wiem na pewno, że życie jest piękne, ludzie są dobrzy i - co najważniejsze - obdarzeni takim poczuciem humoru, że ja przepraszam.
Zazdrośćcie mi teraz!
Jest na tym świecie jeszcze jakiś porządek :D
OdpowiedzUsuńKamień z serca, nie?
UsuńW rzeczy samej.
UsuńMuszę przyznać, że miałam takie wrażenie już wcześniej. Np. gdy wpadła do mnie torba z kotami ;))))
UsuńMnie się tak robi za każdym razem, gdy żaba podgryza mi komputer. :)
UsuńNareszcie znalazłam sens Kaczkowej tułaczki po Europie.. Ubarwia i nadaje sens miejscu w którym obecnie przebywa, potwierdza że wartości nie ulegają zmianom nawet gdy się mieszka ...... No tam na ten przykład u ponuraków, to polska kaczkowa ( ułańska w oryginale) fantazja :) tak trzymać i cieszyć się....
OdpowiedzUsuńPs a może to żelazny zapas na przeprowadzkę ?
Nie gadać, szykować przesyłki z cebulą i suchym chlebem dla konia :D
UsuńJutro wtorek - na ryneczku świeżutkie warzywka jak znalazł, tylko chlebek podsuszę i oczekuj.......
UsuńEj. Możesz wysłać świeży!
UsuńBuahahahahahahaha:) Cudowna przesyłka:)))
OdpowiedzUsuńRozwaliła system.
UsuńO kurdebalans! Paczka z Raichu! Przy tych paczkach, człowiekowi się zawsze chce płakać, no ja też tak miałam. Tyle wylanych łez... Kaczka zostanie błogosławioną za życia!
OdpowiedzUsuńSanto subito!
UsuńŻałosna doprawdy próba zawłaszczenia Kaczki. Naszej Kaczki. Mojej Osobistej Kaczki, wiesz?
OdpowiedzUsuńO, przepraszam! Kaczka jest dobrem narodowym!!!
UsuńNa dobro narodowe, a nawet Kaczkę-Dobro Ogólnoplanetarne mogę się zgodzić!
UsuńOgólnokosmiczne :D
UsuńKaczka jest po prostu dobrem samym w sobie.
Wykonywam wlasnie printscreen! Pokaze rodzinie! Niech wiedza!
UsuńPamiętaj, żeby być konsekwentną i zrobić z tego użytek w praktyce :)
UsuńNaprawde rozwalilam System! DHL caly czas utrzymuje, ze ta paczka jest w Centrum Delegacji Paczek w Niemczech! Juz zaczelam sie niepokoic, ale patrzcie! wymknela sie im! uciekla i dobiegla jak Lassie!
OdpowiedzUsuńPaczki jak bumerangi!
To na zdrowie!
:*
Bo jej na granicy na pewno nadają inny numer. W drugą stronę też tak jest :)
UsuńEee tam! Taka paczka się nie liczy. Z Richtich Fajnych Niemców dostawało się, oprócz żywności, GLANCKI! Też jestem ze Śląska i wiem, co się dostawało z Richtich Fajnych Niemców. Ja nie dostawałam, bo nie miałam tam nikogo*, ale moje koleżanki miały i dostawały glancki, których im szczerze zazdrościłam, bo były piękne ;).
OdpowiedzUsuńA Ty miałaś glancki i wogle wiesz, co to**?
* miałam tylko tzw. ciotkę Franckę, która nam przysyłała z Francji ślimaki w puszkach i inne świństwa, których żaden porządny Ślązak by nie ruszył, a bez których żaden Francuz nie wyobrażał sobie życia w socalistycznej Polsce:)
** mam nadzieję, że wiesz, bo w końcu jesteśmy rówieśnicami
glancki były piękne, nie koleżanki
UsuńNie mam pojęcia. Tak naprawdę to gwarę mam nabytą, niestety. Też żałuję.
UsuńJa nawet nabytej nie mam, bom czysty gorol (oraz w 1/4 góral - pozostałę 3/4 to: Kraków, Lwów i okolice Częstochowy :). Wydaje mi się, że jeśli mieszkasz na Śląsku od dzieciństwa, to glancki znasz - to były takie malutkie obrazki, tłoczone w wypukłości,które się do pamiętników wklejało (np. róże). Myślę, że nazywały się glancki, bo były z glansowanego papieru :)
UsuńTo przyznam szczerze, że nigdy się nie zetknęłam.
UsuńZefirki wymiataja :)
OdpowiedzUsuńO mamo! Faktycznie to zefirki! Niedostrzeglam! Ale kazdy jeden taki zefirek ma ciezar kartofla :-)
UsuńAle w srodku te Zefirki kartoflów nie maja?
UsuńWaterloo, nie zahaczylas zebem o pyre? Czy tez, w szale uniesienia, ne dostrzeglas?
No co Ty?! Ja tego nie jem!!!
Usuńznaczy co - do gablotki, za szklo?
UsuńOni zjedzą. Oni zjedzą wszystko, w czym jest cukier :)
UsuńO masz! Anonimowa obśmiała się jak norka. Miejsce urodzenia Westpreussen tam też wszyscy mieli kogoś w Reich i paczki były, Anonimowa nie miała z Reichu tylko od cioci-babci z Ameryki, legendarnej, mitycznej, cudnej jak czekolada Catbury i bistorowe, psychodeliczne sukienki babci. Jej Wysokość narysowała dla pani, która rozśmiesza mamę rysunek, masz tam Łoterloo pozę baletnicy, złotą koronę, i cała jesteś w odcieniach różu... O ile skojarzeń przez tą paczkę, zapach pewexu na ten przykład...
OdpowiedzUsuńOch! Józiowe Łoterloo! Ucałuj dzieciątko ode mnie!
UsuńNo i prowiant na przeprowadzkę jest :)
OdpowiedzUsuńSam cukier :D Dobrze, bo energetyczny.
UsuńKolacja przy świecach <3
OdpowiedzUsuńDla Zofii!!!
UsuńWiec juz mam Ty+Bebe+Kaczka ze wzgledu na ludzkosc powinnyscie stworzyc jednego bloga bo nie nadazam skakac z jednego na drugi i trzeci, mam swe lata i musze oszczedzac sreduszko a emocji dostarczacie w rozmiarze XXXXXL, uwielbiam i dziekuje za te czytanki, fenomenalne, dobrego zycze i cieplo pozdrawiam z niemieckiej wioski Aneta
OdpowiedzUsuńNo co Ty mówisz! Ja z Prezesowymi?! Za wysokie progi na mego platfusa!!! :D
UsuńKurcze, wpadłam tu na chwilę przypadkiem i się na godziny przeciągnęło....
OdpowiedzUsuńA tą paczką to mi przypomniałaś moją - od najleprzejszego przyjaciela kiedyś dostałam - i dla kota też było...i instrukcje obsługi tak absurdalne, że do tej pory zachowane choć lata minęły :)
Chyba tu zagoszczę i rozsiądę się z kawusią jakowąś
"wpadłam tu na chwilę przypadkiem i się na godziny przeciągnęło"
UsuńNajlepsza recenzja EVER,
Zapraszam, tylko uważaj, bo tu towarzystwo rozwydrzone i się dupami rozpycha :)