2081
O, bożebożebożenko, jaka jestem lekka! Oszczędności poszły w pizdu, wymienione na kilka zadrukowanych stron, podpisanych przez notariusza. W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować Gabie oraz Mecenasowi, którzy polecili nam rejentkę - faktycznie klasa babka, szczególara, komunikatywna, potrafiąca wytłumaczyć każdą sprawę, wesoła, otwarta i przesympatyczna. Niniejszym zwalniam Was z obowiązku przywiezienia drzewka. Może nawet podłożę Gabie poduszkę pod pupkę, co będzie kobita siedziała na gołym tarasie!
Kochani! Umowa przedwstępna podpisana, kredyt toczy się od jakiegoś czasu, banki są zachwycone prezesowską zdolnością do płacenia, ja jestem zachwycona prezesowską zdolnością do płacenia, Prezes jest zachwycony moją radością, Zuzia nas przeklina, a koty nie wiedzą, o co chodzi. Ojciec (podobno, bo znam z przekazów) pogodził się z naszą wyprowadzką i uznał, że mam robić to, co mnie uszczęśliwia. A Matka... jest tylko jedna. Na tę okoliczność objechała mnie jak burą sukę, gdyż Zuzia jest chora. To wina matki! (Czyli mnie).
Świat zawirował, nagle pomyślałam, ile przede mną pracy. Na tę okoliczność złapałam się za głowę i zrobiłam jedyną rzecz, którą można zrobić w takiej sytuacji: otwarłam wino. I tak sobie siedzę w kuchni na stołeczku, pociągam z kieliszka i myślę, że jeszcze trochę, a będę siedziała zupełnie gdzieś indziej. Na kanapie - wyobrazi Państwo sobie. Koniec ery kuchennej nadciąga nieubłaganie. Nie, Kochani - kuchnia jest otwarta, więc mogę z palcem w nosie siedzieć przed kominkiem. Bez względu na zawartość kominka.
W promocji - okienko.
Tak, to ja - Łoterloo. Prawie Łoterloo z Zielonego Domku.
Czad, nie?
Kochani! Umowa przedwstępna podpisana, kredyt toczy się od jakiegoś czasu, banki są zachwycone prezesowską zdolnością do płacenia, ja jestem zachwycona prezesowską zdolnością do płacenia, Prezes jest zachwycony moją radością, Zuzia nas przeklina, a koty nie wiedzą, o co chodzi. Ojciec (podobno, bo znam z przekazów) pogodził się z naszą wyprowadzką i uznał, że mam robić to, co mnie uszczęśliwia. A Matka... jest tylko jedna. Na tę okoliczność objechała mnie jak burą sukę, gdyż Zuzia jest chora. To wina matki! (Czyli mnie).
Świat zawirował, nagle pomyślałam, ile przede mną pracy. Na tę okoliczność złapałam się za głowę i zrobiłam jedyną rzecz, którą można zrobić w takiej sytuacji: otwarłam wino. I tak sobie siedzę w kuchni na stołeczku, pociągam z kieliszka i myślę, że jeszcze trochę, a będę siedziała zupełnie gdzieś indziej. Na kanapie - wyobrazi Państwo sobie. Koniec ery kuchennej nadciąga nieubłaganie. Nie, Kochani - kuchnia jest otwarta, więc mogę z palcem w nosie siedzieć przed kominkiem. Bez względu na zawartość kominka.
W promocji - okienko.
Tak, to ja - Łoterloo. Prawie Łoterloo z Zielonego Domku.
Czad, nie?
Zainspirowałaś mnie. Wprawdzie nie kupuję domu, ale wino zawsze można otworzyć :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Wino jest dobre na wszystko :)
UsuńPięknie, Pani, jest....
OdpowiedzUsuńOby, oby...
UsuńAle okienko? Tylko okienko??! No błagammmmmmmmmm...
OdpowiedzUsuńIwona
Aż! I ściana.
UsuńWznoszę toast cydrem:)
OdpowiedzUsuńO. Bardzo słusznie.
UsuńA ja kroplówką !!! Znaczy się jesteście posiadaczami ziemskimi ! Gratulacje !!!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jesteśmy. Idę czytać, czemu masz kroplówkę.
UsuńCzad:))) Gratulacje:)!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńGratulacje :) Panienka z niebieskiego okienka na zielonym tle. Niech się Wam wspaniale mieszka. Koty ogarną, a jaka przestrzeń dla butów będzie :D
OdpowiedzUsuńSzafa w przedpokoju. Ale lepsza niż obecna :)
Usuńten zielony jest bardzo kojący :) w okolicy jeden domek ma podobny kolor - bardzo mi się podoba, zwłaszcza, że obecnie niemal z zielonego otoczenia go nie widać (stoi sobie na góreczce pod laseczkiem) - bardzo bardzo gratuluję tego, że działania idą konsekwentnie do przodu :) :)
OdpowiedzUsuńDla mnie wszystko tam jest bardzo kojące. Sama świadomość jest kojąca. Nie mogę się doczekać.
Usuńno czad! :)
OdpowiedzUsuńAle że okienko?
UsuńGRATULACJE! Pani na włościach :)
OdpowiedzUsuńAle naprawdę tylko okienko nam rzuciłaś? Serio? No weź ;)
Na pastwę Wam rzuciłam.
UsuńTrzymanie kciuków pomogło ;) ;) No i zacznie się epoka pończochy bez dna ;)
OdpowiedzUsuńBardzo pomogło. Na szczęście dom jest nowy, więc żyjemy nadzieją, że nie zawali się przez pierwsze pół roku.
UsuńTyle pracy niby - ale JAKIEJ! swój wlasny, najwlasniejszy dom urzadzac to ahhh! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Nie przesadzałabym z tym urządzaniem - wszystkie graty z nami jadą :)
UsuńOkienko łazienkowe?
OdpowiedzUsuńSkali niet, więc może i sypialniane albo kuchenne...
A tak poza tym:
:-)))))))
(Cieszy mnie Twój nowy rozdział w życiu.)
To jest jedno z okien salonu. Faktycznie, przy braku punktu odniesienia trudno wyczuć, jaką ma wielkość.
UsuńCzekam na drzwi! :-)
OdpowiedzUsuńA na które?
UsuńAż mnie zatkało :)))
OdpowiedzUsuńBadyla i tak przywiozę bom przesądna jak to baba ze wsi :))
Mecenasa przywieź :)
UsuńCzad to mało powiedziane! Ponieważ jestem empatyczna w stopniu nieumiarkowanym, odczuwam Twoje emocje i otwieram butelkę wina. Proporcjonalnie do choroby - szóstą :)
OdpowiedzUsuńSłusznie. Wino samo się nie wypije.
Usuń