2428
Kochani! Chciałabym, żebyśmy sobie coś wyjaśnili raz na zawsze. Pozwólcie, że wyłuszczę kilka moich prawd życiowych, co będzie przydługie i nieco nudnawe, ale konieczne dla mojego w miarę dobrego samopoczucia. Mianowicie wyjaśnijmy sobie, DLACZEGO JA TO ROBIĘ. Otóż. Czy ja mam w rodzinie dzieci z SMA? Nie, nie mam. Czy mam w rodzinie dorosłe osoby niepełnosprawne? Nie, nie mam. No, chyba że bierzecie pod uwagę bycie kompletnie od czapy, to tak. Mam tylko takich. Matkę, ojca, dziecko, męża (wciąż oswajam się z faktem, że mam w ogóle męża), ukochanych braci stryjecznych, ciotków, wujów, stryjów, czyli wszystkich. Absolutnie wszyscy w mojej rodzinie są kopnięci, wychowałam się w tym klimacie i dobrze mi z tym. Mam też samych zdrowo pogrzanych przyjaciół, po prostu nurzam się w tej specyficznej puli genowej. No, dobra. Matka jest ślepa, a przynajmniej na wpół ślepa, ale z wrodzoną sobie pogodą ducha i energią znakomicie ogarnia rzeczywistość. Ja też ogarniam, chociaż otrzymałam od mam...