Przy sobocie… wydajemy pieniądze

Oto bolesna prawda.
Pozbawieni chwilowo nadzoru nad Nieletnią, wyruszyliśmy w drogę, której celem było nabycie drogą kupna kurtki dla Prezesa. Trwają bowiem, jak wiadomo, przeceny posezonowe i ten przyjemny zbieg okoliczności jest punktem wyjścia dla licznie zebranych do uszczuplania sobie portfeli w sposób zastraszający. Kupno kurtki było w planie, lecz na tym rzecz miała się zakończyć albowiem nieopatrzenie tydzień wcześniej zrobiliśmy właśnie – dawno odkładany – rzut na wyściełanie podłogi w sypialni. Stosowną fotografię załączam, oczekując ochów i achów.

Nabycie przecudnej urody wyściełaczy miało skutek uboczny w postaci ziejącej dziury w potfelu, co miało z kolei dać mi do myślenia. Niestety, nie dało. Otóż wyznaję ze wstydem, że jestem nałogową amatorką (od łac. amo, amare) ciuchów z Solara. Przypadkowo zupełnie outlet Solara mieści się tuż przy outlecie, w którym Prezes nabył kurtkę. Wynik? Sytuacja stała się dramatyczna. Ale powiedzcie sami, czy moglibyście przejść zupełnie obojętnie obok marynareczki za złotych polskich 59? Tylko szczerze poproszę (informacja dodatkowa: cena wyjściowa marynareczki: 249 zł).
Stałam się więc szczęśliwą posiadaczką nowego garnituru, spódnicy oraz dżinsów Lee Cooper za 27,30 zł. No proszę, proszę – śmiało – kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.

Tymczasem poświęcam się również pewnemu nowemu przedsięwzięciu pisarskiemu, o którym powiadomię was w stosownym momencie. A wtedy będziecie mieli mnóstwo nowej lektury. A tymczasem cicho sza! I korzystajcie z weekendu bez opamiętania.

Komentarze