Chciałabym być oryginalna

Ale mi się nie udaje. Czy będziecie zaskoczeni, jeśli napiszę, że o 7.30 szef wezwał mnie do siebie i dalejże na ten sam temat? To już się robi męczące. Dodatkowo z każdym dniem coraz baczniej obserwuje się minę, z jaką pojawiam się na horyzoncie, a następnie komentuje to obficie. Dziś nie przejawiałam entuzjazmu, choć muszę przyznać, że tym razem byłam przygotowana: przyszłam wcześniej, zdążyłam zrobić sobie oko i nawet zapalić.
Mimo wszystko w sumie nie mam na co narzekać, bo z powodu drobnego problemu, ktory wałkujemy już trzeci dzień (problem wynosi jakieś dwa miliony), do mnie nikt nie wnosi uwag osobistych, natomiast jedna miła pani straci stołek, na którym usadawia swój chudy tyłek od 10. lat. A wydawało jej się, że tak będzie siedziała do emerytury. Niu, niu, niu.
Oczywiście i tak ja jestem na linii strzału starego, bo mnie ma pod ręką. Nie usterkuje mojej pracy, ale jak potrzebuje kogoś ochrzanić, to wzywa rzeczoną, bo ona ma tylko 2 piętra do przebycia.
Dziś kolejna sesja, bo przyjadą dyrektorzy z Opola i Katowic, którzy – jak mniemam – bedą obtańcowani i ja w tym muszę uczestniczyć, niestety. Trochę mnie to stresuje, bo jestem z natury osobą konstruktywną i jak występuje problem, to natychmiast zastanawiam się, jak go rozwiązać, a nie tracę czasu na bezprzedmiotowe narzekanie, jak mi jest źle.

A poza tym to jestem wściekła, bo moja centrala wydaje mi przez telefon polecenia, żebym postępowała niezgodnie z przepisami. W dodatku nawet nie dzwonią do mnie, tylko do mojej pracownicy. A ja w tej działce mam akurat bezpośrednią odpowiedzialność finansową za podejmowane decyzje. I nawet nie da się tego zwalić na dyektora.
Więc niech mnie pocałują w zad.

Komentarze