Wypoczynek w full wypasie

No co się pytacie, przecież wiadomo, że było fajnie. Prześmierdziałam sobie blisko 4 dni pod brzózką, a i apartamentów gospodarzy nie oszczędziłam. Rozmowy poważne o życiu przeplataliśmy chichotkami (z naciskiem na chichotki), a żarliśmy na potęgę, jak opętani. Aż dziw, że się w człowieku tyle mieści. Winko też było, a jakże. Wieczorami, w rzeczonych apartamentach. Druga-mama za każdym kieliszkiem upominała drugiego-tatę:
- Pamietaj, że ty możesz jeden kieliszek okazjonalnie.
Drugi-tata ustalił odgórnie, że okazja jest.
Obecnie wykona się solidną przerwę w alkoholizmie, tak gdzieś do października, na który zostaliśmy oficjalnie zaproszeni w związku z planem pieczenia rogalików z różą. Również wykonaną przez piękne rączki pana domu.

Na marginesie chciałam uprzejmie Szanownemu Państwu nie polecić naszych wspólnych spotkań, bo rozmawiamy przy jedzeniu o kupie i grzybicy, co może niektórym wrażliwszym egzemplarzom odebrać apetyt. I w ogóle jesteśmy mało eteryczni.

Do wypadków przy pracy zaliczamy jedynie Kacpra, który wsadził sobie w oko farbę olejną. Tę od malowania drzwi. Fachowej pomocy udzielono. Aha – ten przedpokój, co to go druga opisywała, zaiste wizjonerski. Drzwi do kibla zdążyli założyć przed naszym przybyciem.

I jeszcze chciałam powiedzieć, że ja tam śpię, jak dziecko. Wstawaliśmy o wstydliwych porach i w ogóle nie dawaliśmy dzieciom dobrego przykładu. Wyjeżdżałam tęskniąc.
Drugim dajemy teraz szansę na rewitalizację i ogóle podreperowanie się po upierdliwych gościach.

PS Drugiemu-tacie uprzejmie przypomniano, że jest mi winien latanie po posesji z piórkiem w dupie oraz topless. Się wymoże.
PPS On mówi, że to piórko to nie jest strusie, tylko pawie. Czy ja chciałam, żeby ktoś mial dodatkowe oko w tyłku? Niech mnie ktoś utwierdzi w przekonaniu, że takie kabaretowe wachlarze to są robione ze strusich piór.

Komentarze