Jest już później, paćko

Tylko obecnie nie nadążam ładować, jak w starym dowcipie.

Było bardzo miło. Dżentelmen nie pozwolił mi nawet zamieszać w torebce, żebym nie zbliżyła się przypadkiem do mojego portfela. Strzeliłam dwa gole, w tym jeden samobój. Zapytana, która faza gry najbardziej mi się podoba odpowiedziałam, że ta, kiedy w ogóle udaje mi się trafić w piłeczkę.

A poza wszystkim, Moje Drogie… Powiedzmy sobie prawdę (choć szeptem): kiedy jest się panią w wieku balzakowskim*, spędzenie wieczoru na graniu w piłkarzyki, w zadymionej knajpie poniżej poziomu ulicy, z młodym chłopakiem, który nie zaprosił tam przecież rzeczonej pani bez powodu, działa lepiej niż liftnigujący krem od Diora. Słowo.

* gdy sobie uświadomiłam, że to określenie dotyczy MNIE, zebrało mi sie na wymioty. Ale prawdy nie da się bez końca zamiatać pod dywan.

PS Tak, oczywiście poprosił o następny raz. Tak, oczywiście odmówiłam. Drogi Pamiętniczku, co za szczęście, że nie jest jeszcze tak źle, jak podejrzewałam.

Komentarze