Przyjełam zakład…

A przecież aktualności polityczne wyraźnie dają do zrozumienia, że hazard jest niezdrowy i skóra brzydko narasta przez to na piętach. Dałam się skusić, bo jestem strasznie zarozumiała i poszłam na pewniaka. Dostałam prztyczka w nos od losu.

Przegrałam…

Negocjowałam przez pół dnia stawkę, a potem się tym znudziłam i przystałam na ostatnią propozycję. O, święta naiwności! O, chorobo umysłowa! A żebym tak w stosownym momencie dostała wysypki w ramach ostrzeżenia!
Oczywiście, że wyciagnęłam z tego wnioski i W ŻYCIU się więcej z nikim o nic nie założę. Tylko co z tego?
Honorowym trza być, nie?
No to teraz muszę pójść na randkę z własnym pracownikiem. Czy ktoś ma jeszcze takie majtki, z których da się wyciągnąć gumkę, żebym mogła się widowiskowo zastrzelić?

Komentarze