Dawno nie było o MM

I co se myślicie (a właściwie: co se myślisz, doro, bo tylko ty to czytasz)? Że umarł? Że odszedł? Że rzucił pracę?
Że mię może przestał darzyć uwielbieniem???
HA!
Nic z tych rzeczy.

Otóż MM był na urlopie. Miał więc czas, by przemyśleć to i owo. Jest mądrym i chętnym chłopcem, więc przemyślał. Wyniki przemyśleń mi przedstawił, przynajmniej w pewnym sensie. I tak po kolei:

- onegdaj w rozmowie grupowej się wyraziłam na okoliczność zapachów męskich, bynajmniej nie au naturel, lecz zupełnie markowych. Że właściwie to jeden jest taki, który darzę absolutnym uwielbieniem. Otóż, że daję d..y bez wazeliny. Wobec czego w trakcie trwania urlopu MM zrobił co? No co, pytam się??? Ależ to oczywiste – nabył. Czuje się z tym znakomicie. Ja – średnio. Mianowicie jakbym miała 15 lat, a wcale nie jest to szczytem mego pożądania;
- w rozmowie komunikatorowej był się do mnie wyraził na „ty”. Mianowicie zapytał (cyt.): A kto jest twoim Krzysiem, Kubusiu? Dałam mu do myślenia, odpowiadając niezwykle pokrętnie. A niech myśli teraz;
- skonfigurował mi na szybko laleczkę voodoo z cukierków marki Solidarność o smaku ajerkoniakowym. Interesująca koncepcja. Laleczka została pożarta. Nie wiem, jak to wpłynie na voodoo.

Ogólnie to on uważa, że cięta riposta w moim wykonaniu mogłaby stać się dyscypliną olimpijską. Podzielam ten pogląd poniekąd.

Make peace, not war.

Komentarze