Mówię i mówię do Prezesa
a on mnie nie słucha, ponieważ – wygodnie się rozsiadłszy – grzebie w komputerze (jak to Prezes).
Zirytowana podchodzę do niego i otwartą dłonią przejeżdżam po całej klawiaturze, generując zamieszanie. Prezes zastyga w bezruchu, wciaga głeboko powietrze i…
- A co ty mi tu wykonujesz za jakieś KOPYTKO???
Komentarze
Prześlij komentarz