Myślę, że ten blog jakoś w naturalny sposób się kończy

Nie chodzi oczywiście o to, że nie mam o czym pisać. Moje życie zmieniło się bardzo od czasu, kiedy wiedziona impulsem zaczęłam opowiadać o mojej codzienności. Nie na gorsze czy lepsze się zmieniło, ot – jest po prostu inaczej. Sięgnęłam onegdaj do archiwum, poczytałam nieco, pośmiałam się, a potem zadumałam nad tymi wszystkimi zmianami, które w moim życiu zaszły.

Kiedyś odczuwałam potrzebę, żeby opowiedzieć komuś o tych różnych śmiesznostkach, które spotykam na każdym kroku. One nadal istnieją, bo nie zmieniło mi się postrzeganie, tylko jakoś nie mam potrzeby, żeby mówić o nich. Tutaj. No i dzieje się tak, że w miesiącu pojawiają się dwie notki, a to z poczucia obowiązku.

Nie, to nie jest notka pożegnalna. Ja po prostu szczerze informuję, jaka jest sytuacja. Nie zamykam bloga, może nawet otworzę go w całości. Może nawet będę czasem coś pisała. Ale na pewno nie tak, jak kiedyś.

To se ne vrati, pane Havranek.

Komentarze