Dobrnęlim do piątku

Ufff…
Kolejny tydzień wytężonej pracy mamy prawie za sobą. Nie da się ukryć, że na weekend też niestety mam bardzo pracowite plany, ale przynajmniej nie w Archiwum X. Postanowiłam jednak skupić uwagę wyłącznie na przyjemnościach albowiem jutro przypada nam z Szefem rocznica, którą skromnie i we dwoje świętować będziemy obiadem w restauracji, do której udajemy się niezwykle rzadko (dość drogo), choć lubimy (smacznie), bo jest naszą pierwszą wspólną restauracją, a więc zwrotnym punktem w związku. Zwykle tak się składa, że 11 sierpnia Potomstwo bawi w domu, więc chadza z nami, co w niczym nie przeszkadza, bo przecież jesteśmy rodziną, a nie wyłącznie parą. W tym roku Potomstwo nieobecne i z pewnością będzie miało żal, więc może zrobimy sobie z tego naszą małą tajemnicę. Nie wysypcie się, a ona może przeoczy.
Stolik został przez Szefa zarezerwowany i nie zamierzam się przejmować, że będziemy tam lecieli pomiędzy jedną a drugą pracą. Zaklepaliśmy sobie na wyłączność dla siebie nawzajem trzy godziny z popołudnia i będę się tym cieszyła, gdyż moja szklanka jest do połowy pełna i staram się dostrzegać jasne strony zamiast wad. Fajnie, że mamy te trzy godziny, forsę na to drobne szaleństwo (choć pewnie można by zrobić z nią coś sensowniejszego) i nade wszystko, że po siedmiu latach wciąż chce nam się bardzo spędzać czas wyłącznie we własnym towarzystwie. Reszta nie ma znaczenia.
Dodatkowo w dobry humor wprawiła mnie nieświadomie Krynia, mówiąc, że jestem denerwująco elegancka, co wywołało mój dziki chichot o nierozpoznanym dla Kryni podłożu. Nakierowałam ją na słowo „denerwująco”. No nikt nie mówił, że nie jestem wredną, złośliwą jędzą, nieprawdaż?
Podsumowując: weekend będzie pracowity, ale miły, bo domowy, bo razem, bo już tyle lat w zgodzie i radości. Kiedy oglądam się za siebie, uśmiech jakoś mimowolnie zaczyna gościć na moich ustach. Nie było nam łatwo. Z różnych przyczyn. To piękne, że zwalczyliśmy wszystkie przeciwności, jestem z tego dumna. To dobre, że zależy nam na tych samych rzeczach, a na wielu nam nie zależy i to pozwala nam żyć w zgodzie i miłości, miast w wiecznej pogoni i zapędzeniu.

Kochany!
Dziękuję Ci za siedem najlepszych lat w życiu. Życzmy sobie, żeby tak już było zawsze. Niczego więcej nie potrzebuję. Tak, jak jest, jest najlepiej.

PS Zabawne, co się porobiło podczas pisania, bo notka miała być zupełnie o czymś innym. Ale oj tam!

PSPS Zapomniałam napisać, że dziura w głowie Pana Wywrotkowego jest zaiste imponująca. Najciekawsze, że to mu wcale nie daje do myślenia. Na moich oczach znów hasał przez węża ogrodowego. Proszę się Kryni nie dziwić, że ma wysokie ciśnienie.

Komentarze