Sobotnie odprężenie

Wczorajsze popołudnie i wieczór spędziłam z Krysią i ono było okropne, jak zawsze. Z tą kobietą po prostu nie można się nagadać. Zawsze żegnam się z niesamowitym niedosytem i niepokojem, kiedy znów będzie czas na jej apetyczne historyjki i czy w ogóle ta studnia może się wyczerpać. Muszę wyznać, że sporo tracą ci, którzy nie mogą wirtualnie jej przycisnąć, żeby wydobyć tysiące powalających opowiadań o jej życiu i przemyśleniach.
Zrobiłyśmy sobie również mały pokaz mody, bo przegoniłam ją bez litości na okoliczność prezentacji możliwych układów kolorystycznych i kompozycyjnych wyglądu matki pana młodego. Mój głęboko przemyślany wybór padł na uroczy kostiumik w ulubionym kolorze Krysi – dopasowany tam i owam i zalotnie falujący w innych miejscach. Dodatkowym atutem tego stroju jest nieprawdopodobny zbieg okoliczności dopasowania go do sukni panny młodej.
HA! Bo mało, że poszalałam sobie emocjonalnie, spotykając matkę pana młodego! Miałam jeszcze okazję sznurować gorsecik panny młodej! Ooo, mówię wam! To jest przeżycie. Panna młoda zwiewna jak mgiełka, drobna i urocza, wskoczyła w suknię ślubną specjalnie dla mnie. Niech rzuci kamieniem ten, co nie poczułby się wyróżniony. Pan młody z cierpliwością i rezygnacją znosił ochy i achy damskiej publiczności, udając, że jest nieobecny i emocjonalnie się od nas izolując.
Więc, moje panie: panna młoda w odcieniach kości słoniowej z capuccino i zielonych kwiatach, matka pana młodego w uroczych falbankach delikatnej zieleni i pan młody z nagim torsem przy pracy w ogródku. Pyszne widowisko. Wszyscy już mogą zacząć zazdrościć.

Obejrzałam też to dyskusyjne zdjęcie do dowodu i w ramach wyrażania opinii zaproponowałam zapalniczkę. Muszę się zgodzić – fotograf pstryknął zdjęcie jakieś obcej babie i wmawia nam, że to Krysia. Poleciłam zdjęcia spalić i natychmiast zrobić nowe. Fotografa natomiast winno się zlinczować na rynku ku uciesze gawiedzi.

- Lato stulecia – mruknęła panna młoda w ogrodzie, kiwając się na piętach i z niesmakiem obserwując niebo – Zamiast mrożonej wódki podawać będziemy herbatę z rumem.
Kto sobie myślał, że nieodrodny syn swojej matki wybrał na żonę plastikową lalę pozbawioną poczucia humoru, ten się pomylił.
A kto głosił, że w tym roku lato nas zabije, niech teraz cicho siedzi i uważa, żeby się to nikomu nie przypomniało.

Potomstwo natomiast donosi, że tańczy. W dodatku po trzy godziny dziennie. Jak dobrze pójdzie, dostanę z powrotem przecinka, któremu trzeba będzie wymienić całą garderobę.

Komentarze