2150
- CHYBA NIE POWINIENEM TEGO ROBIĆ...
Zza pleców Śmierci dobiegł tłumiony chichocik. I stukanie kopytem. Kiedy Śmierć się obrócił, Pimpuś z uwagą patrzył w niebo. Z uwagą i napięciem. Najwyraźniej nie słyszał niczego. Śmierć wzruszył ramionami, pochylił się i przykładając kościstą dłoń do kaptura, dodał konfidencjonalnym szeptem:
- KAŻDY MA PRAWO DO MAŁEJ SŁABOŚCI.
Para lazurowych oczu przyglądała mu się z zaciekawieniem. Jedno było trochę bardziej zielone - na pamiątkę. Gdzieś tam, w zupełnie innej czasoprzestrzeni, ciepła dłoń wciąż jeszcze gładziła miękkie futerko, ale Czesiu skądś wiedział, że do następnego spotkania trzeba będzie trochę poczekać.
- Miau?
- NIE PRAKTYKUJEMY. ALE WŁAŚCIWIE... BIERZ.
Delikatny nosek wsunął się pod jasny kocyk we wzorek z odciśniętych, brązowych, kocich łapek. Miękka tkanina przesunęła się po łebku i wylądowała na plecach.
- Miau.
- TO IDZIEMY.
- Miau?
- DA SOBIE RADĘ.
I poszli.
Podobno wyglądali zabawnie: wielki koń, kostyczny Śmierć i mały, biały kotek ze srebrnym, obowiązkowo uniesionym w górę ogonem. I ten absurdalny kocyk.
Zza pleców Śmierci dobiegł tłumiony chichocik. I stukanie kopytem. Kiedy Śmierć się obrócił, Pimpuś z uwagą patrzył w niebo. Z uwagą i napięciem. Najwyraźniej nie słyszał niczego. Śmierć wzruszył ramionami, pochylił się i przykładając kościstą dłoń do kaptura, dodał konfidencjonalnym szeptem:
- KAŻDY MA PRAWO DO MAŁEJ SŁABOŚCI.
Para lazurowych oczu przyglądała mu się z zaciekawieniem. Jedno było trochę bardziej zielone - na pamiątkę. Gdzieś tam, w zupełnie innej czasoprzestrzeni, ciepła dłoń wciąż jeszcze gładziła miękkie futerko, ale Czesiu skądś wiedział, że do następnego spotkania trzeba będzie trochę poczekać.
- Miau?
- NIE PRAKTYKUJEMY. ALE WŁAŚCIWIE... BIERZ.
Delikatny nosek wsunął się pod jasny kocyk we wzorek z odciśniętych, brązowych, kocich łapek. Miękka tkanina przesunęła się po łebku i wylądowała na plecach.
- Miau.
- TO IDZIEMY.
- Miau?
- DA SOBIE RADĘ.
I poszli.
Podobno wyglądali zabawnie: wielki koń, kostyczny Śmierć i mały, biały kotek ze srebrnym, obowiązkowo uniesionym w górę ogonem. I ten absurdalny kocyk.
:( tak mi przykro Asiu :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że wziął kocyk. M. M.
OdpowiedzUsuńNie wierzę. Bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńEch Czesiu :( Mam nadzieję, że ma Cię kto Czesiu słuchać.
OdpowiedzUsuńTak bardzo szkoda... Myślałam, że się uda.
OdpowiedzUsuńcytrynka
Asieńko, tak bardzo mi przykro:((((
OdpowiedzUsuńKochany Czesiu ! Myślę o Tobie ! Do Zobaczenia .......
OdpowiedzUsuńNie mam pomysłu na mądry wpis, wybacz Czesiek:(((( Wybacz Asiu:((
OdpowiedzUsuńBiedny mały Czesiek :( Bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńNotka już historyczna :(((
OdpowiedzUsuń" 23 października 2014
1958
Mam dla Państwa złą wiadomość. Czesiek dzwonił, że się zesrał. Nie jedziemy, niestety. Wyprawa krzyżowa odroczona na czas nieznany. Tak, też mi przykro. "
To był krótki rok,tylko rok szalonej miłości. Smutne :(((
Przytulam mocno. Gdybym tylko mogła jakoś pomóc!
OdpowiedzUsuńPpM
Tak bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńIwona
Przykro mi bardzo :(((( Z nadzieją czekałam na wieści. Żal wielki:(
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Ściskam Cię bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńCzesiu brykaj za tęczowym mostem....kurwa rycze za kotem którego nawet nie mizialam. ...współczuję Wam
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. Bardzo.
OdpowiedzUsuńa co tu pisać ,wszystko wiadome, przechujowo i tyle
OdpowiedzUsuńeeech...
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro . . .Też bucze nad kotełem co go nie miziałam. Dorota.
OdpowiedzUsuńSmutno. Tulę.
OdpowiedzUsuńWiem, jaki to kocyk w łapki. Przejrzałam sobie Cześkowe notki, w tym tę sprzed roku, kiedy go przywieźliście. Dobry miał z Wami czas. I Wy z nim.
OdpowiedzUsuńIwona
Eh do diabła.
OdpowiedzUsuńCokolwiek nie napiszę to i tak Cię to nie pocieszy :( Przytulam mocno i tak sobie myślę, że przynajmniej Cześka już nic nie boli...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Albert wytrzepał już kanapę dla Czesia i będzie go dobrze karmił, zanim znowu przejmiesz nad nim opiekę...
OdpowiedzUsuńRozumiem.
OdpowiedzUsuńPrzytulam.
Żeby to choć pomóc mogło...
Łzy mi Czesiu z oczu wycisnął. I ten Śmierć...
OdpowiedzUsuńAsiu....
OdpowiedzUsuńJestem myślami z Tobą.
(Parę dni temu, na moich kolanach zabiło Mu serce po raz ostatni...)
Przytulam Cię baaaardzo mocno.
;-(
OdpowiedzUsuńTak bardzo wam wspolczuje. To byl niezwykly kotek, tak niepotrzebnie chory.
OdpowiedzUsuńJeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością... ( S. Montefiore ) ....ciekawe czy Czesio spotkał już moje psiule Aresika i Astusię, jeśli tak to szaleją razem. Trzymajcie się Asiu
OdpowiedzUsuńDa sobie radę.
OdpowiedzUsuńKażdy, kto decyduje się na kochanie zwierzaka, wie, że to jest nam dane na tak krótko. Ale ta wiedza w niczym nie pomaga, gdy musimy pozwolić mu odejść. Współczuję.
Kajko
Czesiulku, nie martw się o Swoich Człowieków, wiedzą, że się spotkacie...
OdpowiedzUsuńW przeciwnym razie to wszystko nie miałoby kurwa żadnego sensu...
Śpij słodko Ptysiu Z Kremem.
Też ryczę. I mocno jestem z Wami choć się zupełnie nie znamy. Miał Czesław wielkie szczęście.
OdpowiedzUsuńTeż ryczę. I mocno jestem z Wami choć się zupełnie nie znamy. Miał Czesław wielkie szczęście.
OdpowiedzUsuń:( bardzo mi przykro. Trzymajcie sie, duzo usciskow sle
OdpowiedzUsuńtak mi się smutno zrobiło :(....tak mi go żal:(....
OdpowiedzUsuńKocyk jest ciepły i pachnie miłością.
OdpowiedzUsuńCzesio, który miał dobre życie, mknie teraz przestworzami. I wszystko widzi, choć to dużo dalej niż trzy kroki od progu.
Chyba mam oczy w mokrym miejscu... Przytulam :*
Tego sie nie robi czlowiekowi.
OdpowiedzUsuńkrucafuks...
OdpowiedzUsuńTak mi przykro...
OdpowiedzUsuńcholera
OdpowiedzUsuńStary chłop a się k...a poryczałem!
OdpowiedzUsuńMecenas
Och, tak mi przykro :(((
OdpowiedzUsuńA w ogóle to tak, jak ktoś tu napisał - tego się nie robi człowiekowi.
OdpowiedzUsuńAśka, przytulam, bo, kurde, co jeszcze można zrobić? Daj trochę bólu, poniosę, będzie Ci lżej.
Rozerwałaś moją duszę na strzępy, wiem masz gorzej, Twoja jest świeżo rozerwana. Najpiękniejsze pożegnanie jakie zdarzyło mi się czytać.
OdpowiedzUsuńP.S. Makijaż też mi zmasakrowałaś. Nieważne...
Ściskam mocno. Ciężko jest...
OdpowiedzUsuńtrzymaj się. a jak tam reszta kocińca się ma?
OdpowiedzUsuńSmutno :(.
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno.
Łzy w oczach... Przykro mi...
OdpowiedzUsuńŚciskam i przytulam. Bardzo mi przykro :-(
OdpowiedzUsuńBajka
Oni tam z pratchettem na wiecznych łowach są.
OdpowiedzUsuńbuuuu. Oplakal Czesia i ja :(
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno.
Zryczałam się. Przytulam bardzo. U mnie to już trzy miesiące, a jeszcze niedawno wyłam w poduszkę. Absurdalny kocyk też był. Więc bardzo dobrze rozumiem.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że w życiu mija nawet najdłuższa żmija. Ściskam mocno.
Usuń