2344

I tak sobie tu gnijemy na urlopie, jak część z Państwa zauważyła, z nudów to nawet część butów sprzedałam. Nie mogę powiedzieć, 9 par zeszło pierwszego wieczora, nie nadążałam odbierać wiadomości. Niektórych to nawet nie wystawiłam - znajomi rozebrali. Znajome, znaczy.
Nic mi się nie chce, pogoda wróciła, gorąc taki, że kawy nie tylko na naszej patelni - szumnie zwanej tarasem - ale i na ławeczce w cieniu za domem wypić się nie da. Teraz dopiero zrobiło się po japońsku, to człowiek wylazł z nory.

Poza tym znalazłam dziś nową pocztę, bo te przesyłki z butami. I co? I tak samo do dupy, jak wszędzie. Zawsze sobie myślę, że poczta to taka ostoja polskości - choćby bomba wybuchła, choćby obca armia przeszła paląc i waląc, tam się nic nie zmieni. Zimno czy gorąco, pocztowcom, jak Polakom, zawsze nie pasuje. Szczególnie klient.

Lesiek nadal nauki pobiera, nie zważając na aurę. Szkoła potwornie go męczy, za każdym razem wmawia nam, że on już wszystko umie i może jednak nie jedźmy, bo nuda aż mu szczęka od ziewania wylata. Dziś, gdy wracali z Prezesem, myślałam, że skonam. Wjeżdżają na tak zwany naplac, Prezes prowadzi, patrzy przed siebie, obok na siedzeniu pasażera Lesiek i jego czysty profil Anubisa - refleksyjnie wpatrzony w dal. Za tydzień muszę ich przyfilować z aparatem, bo widowisko przednie.

Hanka rośnie. Przypomnijcie mi, po co ja tego drugiego psa brałam? Że jaka była idea? Niby Lesiek miał się przy suczce uspokoić, zająć i wyciszyć? A dlaczego nikt z Was nie wspominał, że może nam się trafić pies nr 2 z jeszcze większym pierdolcem niż pies nr 1?! Co na to rachunek prawdopodobieństwa, ja się pytam?!!
Finalnie mamy tu dom wariatów, z dwoma oszalałymi pacjentami na koksie i pięcioma depresyjniakami, którym chyba nikt nie pomoże. Tak, koty mam również na myśli. One już przestały kombinować, jak to przetrwać z godnością. Zeszły na poziom: jak przetrwać. Najlepiej radzi sobie Zocha, bo jest na prochach, których skutkiem ubocznym bywa wyciszenie i zwis. Zaczynam pożądliwie popatrywać na te tabletki, naprawdę. Trzymam się resztek nadziei, że one jednak z tego wyrosną, psy znaczy. I że za rok o tej porze będzie jakoś w miarę.

Lesiek pobiera różne nauki, a my kombinujemy, że w stosunku do Hanki mamy jeszcze mniejsze oczekiwania, czyli żeby na ułamek sekundy przestała się ruszać. Nie wiem tylko, czy są od tego jakieś psie uniwersytety. A właściwie szkoły specjalne.

Dokonując ukoronowania upału oraz życia z opętanymi śmierdzielami, Karol wyszedł dziś na stół w salonie i puścił pawia. Jakbyśmy mieli mało zwierząt.
- Musiałeś? - jęknęłam tylko.
Musiał. Widać imperatyw kategoryczny.
Idę se pognić na hamaku. Dobranoc się z Państwem, a nuż psy się uśpili i coś tam klaszcze za borem...

Komentarze

  1. Za rok będzie spokojniej. Mówię ci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miał się wyciszyć tylko miał się zająć równie pierniczniętym stworzeniem i upuścić sobie energii. Jako i stworzenie. Teoretycznie powinien dać Wam spokój. Takie jest założenie.
    Ale nie sprawdziliście tego zestawu na neutralnym terenie i klops.
    Wyrosną.
    Za jakieś 5 lat będzie względny spokój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miał się wyciszyć tylko miał się zająć równie pierniczniętym stworzeniem i upuścić sobie energii. Jako i stworzenie. Teoretycznie powinien dać Wam spokój. Takie jest założenie.
    Ale nie sprawdziliście tego zestawu na neutralnym terenie i klops.
    Wyrosną.
    Za jakieś 5 lat będzie względny spokój.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie poradzę, doczytałam do pawia i ryknęłam takim śmiechem az Młodą już śpiącą poderwało z pościeli :DD
    ale oczywiście, tak poza tym współczuję oraz podziwiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Piesku łapki w dyby! Się uspokoi od razu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi się zdaje, ze z tymi psami to jak z małymi dziećmi, pójdziesz se w końcu do pracy odpocząć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O! to Ferdek sobie niechcący plusów nałapał:) na stół pawi nie puszcza:)!! Zawsze na podłogę, minusem jest, że często w środku nocy:( słyszę i muszę wstać, bo mam wizję, że dzieci wdepną i rozwloką:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem to błąd oczekiwać, że psy zajmą się sobą i będą spokojne. To nie są koty :). Młody pies ma ogromną nadwyżkę energii, którą MUSI spalić. Co najmniej jeden porządny, wielokilometrowy spacer dziennie. Dla nielubiących chodzić doskonale sprawdza się rower. Nawet najlepszy ogród tego nie załatwi. To jest również ciekawe i rozwijające dla psa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mowilam, ze trzeciego psa nazwiecie Ender! By sie czytalo, to by sie wiedzialo, o czym mowa ;)
    A. G.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz