Czuję się czasami w obowiązku być nieco bardziej macierzyńska. No, wiadomo - MBL zobowiązuje. I przypomniała mi się historia, opowiadana przez Mamę, a dotycząca Jej dzieciństwa. Znakomicie odnosi się do dwóch mitów, których omówienie znalazło się w drugiej części książki (monilia i lola). Szczególnie tego, że wasze matki miały gorzej. Rzecz rozegrała się pod koniec II wojny światowej. To był rok 44 lub 45, zawsze zapominam zapytać, ale właściwie można by to sprawdzić w annałach z uwagi na okoliczności. Mama miała więc 3 lub 4 lata, jej młodszy brat - nieżyjący już Wujek - był niemowlęciem. Przez miasto, w którym mieszkali, przechodził front. Warunki potworne, niewyobrażalne dla wielu osób, które - ziejąc nienawiścią - z łatwością mówią, że kogoś należałby odstrzelić. Front nie front, w domu były dzieci. I musiały jeść. Babcia, naówczas młoda mama, została postawiona przed dylematem: instynkt macierzyński vs. samozachowawczy. Wybrała pierwszy. Zostawiła w domu niemowlę po...