2372

Nadejszła zima.
Jeziora i rzeki skuł lód.

Dla Haneczki jest to pierwsza zima w życiu. Ochłodzenie poletnie przyjęła z niesmakiem. Owszem, wychodziła na siusiu, bo jest dobrze wychowanym i posłusznym pieskiem, ale dawała nam do zrozumienia, że czyni rzecz niechętnie i wyłącznie dla nas. Zupełnie inaczej sprawa ma się od chwili, gdy nawaliło tzw. białego gówna.

Szczyt haneczkowych wyczynów? Znaleźć największą zaspę, wsadzić w nią z rozmachem głowę aż po samą szyję, po czym cofać się, ciagnąc łeb za sobą w śniegu. Szczyt leśkowych możliwości? Kopsnąć Hankę, żeby wywaliła się w zaspę i skoczyć na nią z rozpędu, by przejechać spory dystans na swej radosnej towarzyszce, jak na saneczkach.

Zapewne nie muszę Wam tłumaczyć, jak bardzo cieszymy się, gdy nasze najukochańsze pieseczki wracają do domu.

PS Duże koty mają mdłości od samego patrzenia przez okno. Ale nie Edek. On musi zanieść sąsiadom dar w postaci kupy porannej.
Prezes: Nie przejdzie do sąsiadów, bo musiałby się przekopać przez zaspę pod płotem.
Łoterloo (wskazując krostopatym paluchem widok zimowy za oknem): A kto tam popieprza pomiędzy drzewami?
Prezes: A to dziad. Przekopał się!

Komentarze

  1. Haneczka z Lesiem reagują normalnie. Trzeba było widzieć naszego "Szwajcarskiego Burka" (tak vet nazywa kochanego bernusia Portosa)jak razem z Sabą ryli korytarze na ośnieżonych trawnikach.
    To tez pierwsza zima i pierwszy śnieg Portosa, ale on najwyraźniej ze spadku temperatury i opadów białego jest zadowolony. Tylko nie rozumie po jaką cholerę Pan odgarnia śnieg z podwórka klnąc przy tym siarczyście. I to w dodatku o piątej rano! A Pani (Gaba znaczy się) w domeczku, w ciepełku..... sprzątała pół domu zarzygane przez kota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas rzyga zwykle jeden kot, to jest kot Zuzi i rzyga na Zuzię, więc ona ma opracowaną procedurę, którą wdraża po pierwszy BŁE, nawet jeśli zabrzmi w środku nocy. Czasem bywa naprawdę zabawnie.
      To znaczy... mnie śmieszy.

      Usuń
  2. Brawo dla Edka, codzienna dostawa zobowiazuje:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadmieniam, ze zima sobie już pojszła, za to piździ ;)

    Niemniej, brawa dla Edka! No i piękny świt na fb zamieściłaś!

    Ange76

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię ten konkretny widok, zawsze mnie czymś zaskoczy.

      Usuń
  4. Szczyt psich wyczynów? Kiedyś do rodziny na przedmieściach Warszawy przybłąkał się doberman. W zasadzie przerośnięty szczeniak. Nikt się nie zgłosił, psiniec wykazywał objawy dłuższego życia na własny rachunek - przygarnęliśmy. Nadeszła pierwsza zima, spadł pierwszy śnieg, po tym pierwszym śniegu psa pierwszy raz na siusiu wyprowadziłem - i poznałem co czują sanki... Biegłem do pierwszej nierówności terenu - a dalej, trzymając smycz (bo jak psiniec pójdzie w krajobraz to trzeba go będzie długo prosić o powrót - przypominam że jako szczeniak musiał sobie czas jakiś sam radzić w podwarszawskich lasach) jechałem na brzuchu w charakterze sanek. Jazda psa na psie to nic - dopiero jak właściciel za psem jako sanki jedzie to coś (tak jak nic to jest pół litra na dwóch, a coś - po dwa litry na łba...)

    --
    Dariusz K. Ładziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczyt to jest Hanka, która znów urzędowała przy szwedzkim stole...

      Usuń

Prześlij komentarz