Poniedziałek, dzień pierwszy

Wyschła mi śluzówka.
Od gadania. Naprawdę. Poniedziałki mam po prostu tragiczne. Nie wiem, czy to jest tak, że ktoś w weekendy obmyśla sposoby, żeby się na mnie zemścić, ale zauważyłam, że góra jest nie do przerobienia. Na szczęście mój zespół jest bardzo zgrany i wspiera się wzajemnie, bo gdyby tak nie było, szlag by nas wszystkich trafił na pierwszym zakręcie.
Już trzynasta, a ja nadal mam niezrobione oko. Chyba dziś tym pogardzę.

Tymczasem Potomstwu się wydaje, że wynalazło chwytliwy tekst. Otóż wiadomym jest, że objawy alergiczne u Potomstwa wzmagają się przy okazji stresu. Wobec tego, jeśli dochodzi pomiędzy nami do wymiany zdań spornych, Potomstwo mówi:
- Denerwujesz mnie i teraz przez ciebie ja się drapię.
Erystyka. To po mamusi. Podrzucę jej Schopenhauera, niech się szkoli dalej.

PS Na marginesie. Ostatnio mówi też:
- Ty to na wszystko masz odpowiedź.
Ha! Podrzucę jej Schopenhauera, niech się szkoli dalej.

Komentarze