2177
By stosownie opowiedzieć o klęsce żywiołowej, trzeba cofnąć się nieco w czasie do chwili, gdy latem ze snu wyrwał mnie jakiś dziwny dźwięk. Z nagła przebudzona zastygłam, oczy wytrzeszczając w ciemność i wstrzymując oddech. Następnie szturchnęłam Prezesa łokciem.
- Obudź się. Ktoś się włamał do domu!
Obudzony śródnocnie Prezes zwykle nie wykazuje woli współpracy.
- Zwidy masz. Śpij.
- Ale ktoś tu jest! I nas zabije! Idź i sprawdź!!!
Poszedł.
Wrócił i wytłumaczył mi, co on ewentualnie może zrobić, jak jeszcze raz obudzę go w środku nocy.
Z niedzieli na poniedziałek obudził mnie dziwny dźwięk. Z nagła przebudzona, zastygłam - oczy wytrzeszczając w ciemność i wstrzymując oddech. Trzask - trzask, powtórzyło się bardzo wyraźnie. Po krótkiej analizie uświadomiłam sobie, że to piec, a konkretnie podajnik. Jakby się zaciął. Oczyma wyobraźni natychmiast ujrzałam nas, ofiary zatrucia czadem, wynoszonych przez przedsiębiorstwo pogrzebowe w zgrabnych workach koloru noir. Jednakowoż pomna ostrzeżeń, co ewentualnie może mi zrobić obudzony nocą ciemną Prezes, zwlekłam się z łóżka i boso podążyłam ku schodom.
Światło! Światło w przedpokoju prowadzącym do garażu! Ktoś się włamał!!!
Być może sądzicie, że zadzwoniłam na policję, obudziłam Prezesa lub choć uzbroiłam się w jakieś zabójcze narzędzie? Nic z tych rzeczy. W amoku, piżamie i na bosaka dotuptałam do drzwi garażowych, otwarłam je gwałtownie i dziarsko zakrzyknęłam:
- A co się tutaj dzieje?!!!
- Podajnik się spierdolił - dotarła do mnie wysoce zniesmaczona informacja z kotłowni.
Finalnie Prezes napalił w piecu ręcznie, a następnie wrócił do łóżka z twardym postanowieniem zabrania się za naprawę w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody, czyli za dnia.
- Myślałam, że ktoś się włamał - zaczęłam swoją śpiewkę.
- Tak, włamał się i poszedł nam napalić w piecu! Jesteś nienormalna!!!
Podsumowując.
Wstałam przed szóstą i było 19 stopni. Prezes nie poszedł do pracy (czyli do swojego gabinetu), tylko zabrał się za ogrzewanie. Oraz przesłał mi na tę okoliczność SMS o treści: Naprawiłem ten j3#$%y piec!!! W międzyczasie napalił też w kominku i całe szczęście, bo atmosfera była niesprzyjająca i samochody pozdychały. W każdym razie: wróciwszy z fabryki zastałam w salonie 25 stopni i musiałam założyć klapki, bo podłoga była tak gorąca, że nie dało się chodzić po niej boso. Szaleństwo.
A on został Bohaterem We Własnym Domu.
Tak mam: piękny, inteligentny, z poczuciem humoru i jeszcze piec naprawi. O!
Mam to samo w domu. I na prądzie się zna.
OdpowiedzUsuńTylko brać.
Ale nie oddam :-)
Amelia
Mówi się braść ;)
UsuńJa też mam dobry model. Całkiem przydatny w domu i do dzieci ;)
OdpowiedzUsuńA gotuje? Gotuje a?
UsuńŁał. Czapki z głów.
OdpowiedzUsuńJa też jestem pod wrażeniem, nie powiem...
UsuńMój nawet gotuje!
OdpowiedzUsuńToterama
A co to? Licytacja? Mój też gotuje, a nawet piecze, ale nie chciałam Was pognębiać ;))))
Usuńtam na południu to często się zdarzają takie ideały no ! no więc kochane nie marnujcie takich genów !!! rozmnażajcie się !!!!
OdpowiedzUsuńJa już się rozmnożyłam, więc nie czuję się zobowiązana :P
UsuńDobrze wychowałaś faceta czy dostał Ci już taki egzemplarz ? Mówią że zawsze psują się kolejno trzy rzeczy, wiec wszystko przed Wami:)
OdpowiedzUsuńWielokrotnie powtarzałam, że ja mam najlepszą teściową na świecie :)
UsuńW ten sam dzień położyły się też 2 samochody, więc zaliczone!
ma brata? blizniaka najlepiej? w ciemno biore, kaloryfer mi w kuchni nie dziala. Pan z serwisu mnie opierdolil, ze smiem dzwonic, beda jak przzjada...
OdpowiedzUsuńMa dwóch braci - wszystkie miejsca pozajmowane :D
Usuńsorry, ten anonim wyzej to ja, Wiola ciotka Miko, net wariuje
OdpowiedzUsuńMiło Cię tu widzieć, Wiolu!
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń