2181

Wśród podbić na fejsie trafiłam dziś na rozpaczliwy apel o pomoc. Obiektem był piesek. Pękło mi serce.

Napisałam mail do Prezesa o treści:
Kochanie... czy możemy zaopiekować się starym, chorym, brzydkim, ślepym i głuchym pieskiem? Jeśli my tego nie zrobimy, to jego już nikt nie zechce.
I załączyłam link.

Po chwili zadzwonił Prezes. Trochę się obawiałam, że każde mi się stuknąć w głowę. Ślepy i głuchy? Jak się z nim porozumieć?!
- Tak? - nieśmiało rzuciłam w słuchawkę.
- Wcale nie jest brzydki.

Kocham tego faceta i jestem przekonana, że nie mogłam trafić lepiej.

A apel dotyczący pieska zniknął. Pani, której numer telefonu widniał w ogłoszeniu, nie odbiera. Ufam, że ktoś zdążył przede mną i piesek szczęśliwie dotrwa do końca swoich dni w miłości, cieple i z pełnym brzuszkiem. Czego mu z serca życzę.

Komentarze

  1. Wiele psiaków, zwłaszcza starych, które mają ostatnie lata czy miesiące życia bez ludzkiego ciepła. Wierzę, że u Was takie otrzymałoby jakieś potrzebujące stworzenie.
    Pomyśl, skoro warunki są. :-)

    A tak z innej beczki - byłam w sobotę na manifestacji, z dziećmi, siostrą i mamą. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jest" miało być na początku. ;-)

      Usuń
    2. Zanim wróciłam do domu, pies już miał imię. A tu skucha. Niesiony falą sukcesu Prezes napisał maila do hodowli. Planowany miot na wiosnę :)

      Usuń
  2. Och, roztopiłam się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dziadzio trafił na kogoś fajnego.

      Usuń

Prześlij komentarz