2185
Rodziców trzeba zawiadomić.
Zadzwoniłam wczoraj, tato odebrał, a ja doszłam do wniosku, że mama jest lepszy odbiorcą.
- Mamy nie ma. Poszła z koleżankami na koncert do NOSPRu.
No to zaczęłam od czytnika e-booków. Że Prezes przeprogramował, wszystko jest w porządku i w sobotę im przywieziemy. Tato się ucieszył w imieniu mamy i zapragnął wiedzieć, o której ich uszczęśliwimy. Wzięłam głęboki oddech i poinformowałam, że przed południem odbieramy pieska, to przyjedziemy ich zapoznać. Oraz przywieźć czytnik.
- Skąd ten piesek? - zapragnął wiedzieć.
- Ze schronu. Malutki. Ktoś go wyrzucił w zimie, został znaleziony na działkach.
- Ze schronu? To jedźcie, jedźcie, czekamy na was.
Dziś zadzwoniłam, żeby pogadać z mamą.
- Ojciec ci wszystko powiedział?
- Żebyś wiedziała jak! Wróciłam do domu przed 23, a on do mnie: usiądź sobie wygodnie, nie denerwuj się, Asia dzwoniła, muszę ci coś powiedzieć. No to od razu się zdenerwowałam, jak rozumiesz. Co za głupek.
- Ej! Sama go sobie wybrałaś na męża, to teraz reklamacji nie uwzględnia się.
- Nawet trochę?
- Po 45 latach?! Masz coś z refleksem?
- No, faktycznie. Teraz to już chyba muszę się z nim męczyć.
- Na mnie nie licz. Ja się męczę z wami obojgiem.
- Biedactwo. Faktycznie - nie masz łatwo.
No i czekają na nas i nowego członka rodziny. Zuzia zdecydowała, że będzie miał na imię Lesio.
Zadzwoniłam wczoraj, tato odebrał, a ja doszłam do wniosku, że mama jest lepszy odbiorcą.
- Mamy nie ma. Poszła z koleżankami na koncert do NOSPRu.
No to zaczęłam od czytnika e-booków. Że Prezes przeprogramował, wszystko jest w porządku i w sobotę im przywieziemy. Tato się ucieszył w imieniu mamy i zapragnął wiedzieć, o której ich uszczęśliwimy. Wzięłam głęboki oddech i poinformowałam, że przed południem odbieramy pieska, to przyjedziemy ich zapoznać. Oraz przywieźć czytnik.
- Skąd ten piesek? - zapragnął wiedzieć.
- Ze schronu. Malutki. Ktoś go wyrzucił w zimie, został znaleziony na działkach.
- Ze schronu? To jedźcie, jedźcie, czekamy na was.
Dziś zadzwoniłam, żeby pogadać z mamą.
- Ojciec ci wszystko powiedział?
- Żebyś wiedziała jak! Wróciłam do domu przed 23, a on do mnie: usiądź sobie wygodnie, nie denerwuj się, Asia dzwoniła, muszę ci coś powiedzieć. No to od razu się zdenerwowałam, jak rozumiesz. Co za głupek.
- Ej! Sama go sobie wybrałaś na męża, to teraz reklamacji nie uwzględnia się.
- Nawet trochę?
- Po 45 latach?! Masz coś z refleksem?
- No, faktycznie. Teraz to już chyba muszę się z nim męczyć.
- Na mnie nie licz. Ja się męczę z wami obojgiem.
- Biedactwo. Faktycznie - nie masz łatwo.
No i czekają na nas i nowego członka rodziny. Zuzia zdecydowała, że będzie miał na imię Lesio.
No. Normalnie. Po ludzku.
OdpowiedzUsuńOwszem. Jak wszyscy u nas :)
UsuńBardzo dobre imię, ludzkie. :-)
UsuńJakoś tak czuję - nie obrażając oczywiście nikogo - że zwierzęta, posiadając ludzkie imiona, stają się znacznie bardziej podmiotami.
UsuńBo ci, którzy nadają im ludzkie imiona traktują je bardziej po ludzku. :-)))
UsuńŻyczę Wam wspaniałych pierwszych wrażeń i dalszego życia z Lesiem. :-)
Chmielewska się kłania ;) ;)
OdpowiedzUsuńJest Lech, jest Rus, tylko Czecha już nie ma. Ale nie można mieć wszystkiego.
UsuńTy, Aśka, on faktycznie wygląda jak Lesio!
OdpowiedzUsuńIwona
Ma dziecko oko.
UsuńTeż jakoś o Chmielewskiej pomyślałam :) Czekam na Lesia (i reakcję kotów w tle;P)
OdpowiedzUsuńNajzabawniejsze jest to, że ja nie lubię Chmielewskiej hahahahahahahaha.
UsuńOstatnio widziałem świetną sugestię imienia dla suczki.
OdpowiedzUsuńPięknie się woła na taką, o imieniu Hańba !
Może dla pieseła Skandal?
Suka powinna się nazywać Dobrazmiana ;)
Usuń(Też to widziałam).
Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że Chmielewska się kłania ;))) To szczęśliwy pieseł będzie :)
OdpowiedzUsuń