2195
Postępy w relacjach są przeogromne. Jak to nie należy między zwierzęta wpychać paluchów! Lesio jest u nas zaledwie czwarty dzień, Zośka drzemie w gabinecie Prezesa na dole, Karolek wykupił abonament (miejsca w pierwszym rzędzie) na widowisko life pt. "Pies w domu" i nawet Edzio, bardzo uprzejmie poproszony i przekupiony chrupkami, schodzi kilka stopni, ale zaraz ucieka. Faktem jest, że pies po prostu genialny: na górę praktycznie nie wychodzi. W związku z tym koty mają azyl, w którym zawsze mogą się schronić. I wcale nie muszą uciekać pod łóżka, wystarczy rozłożyć kota w pościeli.
Zosia postanowiła wrócić do żywych ignorując psa, choć oczywiście bacznie go obserwuje. Karol jest Lesiem po prostu zafascynowany (nie podejrzewałabym). Ma przy tym niezbędną dawkę ruchu, bo z pierwszego rzędu na kominku widać albo salon, albo hall. A przecież trzeba znać całość odcinka, więc gdy ja stoję w hallu i rzucam piłkę do salonu, to pies jest to tu, to tam. Więc Karol łazi po kominku zgodnie z ruchem piłki. Oczywiście o żadnym zbliżaniu się nie ma mowy, ale widzę, że chętnie by Lesia powąchał, tylko po kociemu - cichutko i od tyłu. Sęk w tym, że to ruchliwa bestia, więc kończy się na burczeniu z jednej strony i pojedynczych szczeknięciach z drugiej.
Tylko mamusi laluniek, biedaczysko, jest najmocniej zestresowany. Poza tym wiadomo - mój kot, mój pies. Konkurencja. A Eduś nie lubi. On chce mieć cały świat dla siebie, a nieśmiały. Nie wypuszczamy też kotów, póki co, na spacery, żeby nie przeżywały stresu związanego z ruchomym torem przeszkód przy powrocie. Jak się w miarę oswoją i przestaną stresować obecnością Lesia, zaczną z powrotem uskuteczniać przebieżki. Każdy musi mieć pewność, że dom jest tym właśnie miejscem, do którego należy - w razie potrzeby - uciekać.
W każdym razie - jest barwnie.
Oby do przodu.
Zosia postanowiła wrócić do żywych ignorując psa, choć oczywiście bacznie go obserwuje. Karol jest Lesiem po prostu zafascynowany (nie podejrzewałabym). Ma przy tym niezbędną dawkę ruchu, bo z pierwszego rzędu na kominku widać albo salon, albo hall. A przecież trzeba znać całość odcinka, więc gdy ja stoję w hallu i rzucam piłkę do salonu, to pies jest to tu, to tam. Więc Karol łazi po kominku zgodnie z ruchem piłki. Oczywiście o żadnym zbliżaniu się nie ma mowy, ale widzę, że chętnie by Lesia powąchał, tylko po kociemu - cichutko i od tyłu. Sęk w tym, że to ruchliwa bestia, więc kończy się na burczeniu z jednej strony i pojedynczych szczeknięciach z drugiej.
Tylko mamusi laluniek, biedaczysko, jest najmocniej zestresowany. Poza tym wiadomo - mój kot, mój pies. Konkurencja. A Eduś nie lubi. On chce mieć cały świat dla siebie, a nieśmiały. Nie wypuszczamy też kotów, póki co, na spacery, żeby nie przeżywały stresu związanego z ruchomym torem przeszkód przy powrocie. Jak się w miarę oswoją i przestaną stresować obecnością Lesia, zaczną z powrotem uskuteczniać przebieżki. Każdy musi mieć pewność, że dom jest tym właśnie miejscem, do którego należy - w razie potrzeby - uciekać.
W każdym razie - jest barwnie.
Oby do przodu.
Chcemy zdjęcia! Dużo! Często! Za każdym razem!
OdpowiedzUsuńPpM
Czasem mi się nie chce latać z aparatem :)
UsuńZrób więcej na zapas :D
UsuńTo nie rejestruje chwili :)
Usuńpowinnaś zainstalować kamerki w domu !
OdpowiedzUsuńWszystko jest na sprzedaż?
UsuńNa pewno masz wesoło :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę odprężona poczuję się w chwili, gdy koty będą się snuły pod nogami i kradły żarcie.
UsuńTo jest obecnie najfajniejsza telenowela dostępna w mediach. Słowo pisane do mnie przemawia, ale fotką od czasu do czasu nie pogardzimy ;)
OdpowiedzUsuńTylko dlatego, że wszędzie chłam ;)
UsuńO tak! Podpisuje sie pod tym:) Serial pt "Lesio czy Leszek" powinien byc sowicie udokumentowany fotograficznie, najlepiej kilka razy dziennie:P Pani Leszka przestanie pracowac, zainstaluje kamerki w domu i bedzie pobierac oplaty za wizje:))) Oraz zachecac Leszka do fikusnych pozycji na dowolnie wybranej podlodze;) A my bedziemy patrzec czy zdrowo, rowno rosnie i kiedy osiagnie zakladane 30 kg;)
OdpowiedzUsuńBiedne koty, maja karniaka bo pies sie pojawil:( Nie wybacza mu tego:(
Jak na niewlascicieli psa dotad - jestescie bardzo przemyslani w swoich dzialaniach a Leszek okazal sie godnym psem swojego patrona;P
Muszę Ci wyznać w tajemnicy, że pomimo permanentnego świra, jesteśmy dość ustabilizowani emocjonalnie, hehe. Nie wiem, od kiedy czytasz, ale kiedyś pisałam, że bycie panią w średnim wieku jest fajne, bo mogę wziąć do domu każde zwierzę - umiem je utrzymać i zapewnić mu opiekę do śmierci (o ile szlag mnie nie trafi).
UsuńLubię być dorosła :)
Przeczytalam Cie sporo wstecz juz jakis czas temu;) wiec nieco wiem;) anyway przed Wasza przeprowadzka bywalam juz tu na stale:) ale ja sie powoli ujawniam, najpierw oswajam, jak kot;) Moze dlatego dla rownowagi potrzebuje psow?
OdpowiedzUsuńJa wzielam psa-weterana kiedy sytuacje mialam mocno niepewna. I dalismy rade. Ja i on. Drugi pies tez pojawil sie w momencie przelomu. Ale niewatpliwe lepiej jest miec stabilne finanse przy wiekszej ilosci zwierzat, bo choroby kosztuja:( Kiedy zwierzak zdrowy to nie problem. Ale extra wydatki rzedu kilkuset zl miesiecznie czy wiecej, to juz nie byle co. Weteran mial 3x babeszjoze (dlatego wtracalam sie a propos mycia i kapania psa) i pamietam do dzis ile mnie kosztowalo jego ratowanie... Lekoman na szczescie jest zdrowszy, mlodszy, wiec damy rade. Oba schroniskowe. Nigdy nie zamienilabym ich na rasowce. I nie wyobrazam sobie domu bez nich. Dom bez zwierzat nie jest domem:)
Oj, tak - o leczeniu coś wiem. Masz w 100% rację.
Usuń