Tradycja grupowego wpadania w panikę w wykonaniu kotów, ma w naszym domu bogatą historię. Scenariusz jest zawsze ten sam: występuje bodziec, jeden kot wpada w panikę, futro staje mu dęba, zaczyna przebierać pazurami po kaflach albo panelach, czyniąc charakterystyczny hałas, pozostałe koty orientują się, że coś jest na rzeczy i sensownie byłoby również wpaść w panikę, bo wtedy jest wesoło. Przechodzą natychmiast od myśli do czynów, futro staje im dęba, już trzy koty przebierają pazurami po kaflach lub panelach, wywołując charakterystyczny dźwiek paniki, potem się rozpędzają i: - biegną na oślep, każdy w innym kierunku; - biegną na oślep w tym samym kierunku, najczęściej po schodach na górę, wpadając na siebie, wrzeszcząc, przepychając się, wzmagając panikę jeszcze bardziej, co rusz ktoś odpada od schodków i z charakterystycznym dźwiękiem pazurów zbiera się do biegu na górę za resztą, która już zniknęła za zakrętem. Potem następuje okres względnej ciszy, bo wszyscy siedzą ukryci po szafa...