Padają bastiony, formuje sie szyk

Co tam będę pisała, że jest źle. Nudno się już zrobiło. Pocieszające jest to, że formują się szyki tych, co mają wsparcie związków zawodowych. Zaczyna się gra na przetrwanie.
Ja sama doszłam do wniosku, że nie dam się udupić. Dzięki pewnym wewnętrznym ustaleniom nie można mnie zwolnić z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Zamierzam z tego skorzystać, jakby gdyby cuś. Postanowiłam nie być miętką i postawić się na całego. W związku z powyższym istnieje szansa zesłania w miejsce odosobnienia na pół roku. Ale co z tego. To w końcu tylko pół roku, jakoś sobie życie ułożę i pokażę bandzie figę z makiem. Nie zwolnię miejsca i nie będzie można na nie nikogo zatrudnić, więc przynajmniej kłoda pod nogi. No i będzie trzeba przyjąć mnie na to samo stanowisko po pół roku. A w końcu wybory już w październiku, to może i krócej.
Więc – do boju!!!

A z przyjemnych rzeczy: umówiłam się na ksiuty z Mamcią dziś po południu, to się trochę odstresuję.
I mówiłam wam, że mi myjnia urwała wycieraczkę w samochodzie? Nie??? No całe ramię, cholera. I za chiny ludowe nie mogę się dodzwonić do ubezpieczyciela myjni. W obecnych okolicznościach traktuję to po prostu jako rozrywkę.

Komentarze