2009

Kierowana niskimi pobudkami zrujnowałam się na kieckę. Niskie pobudki są takie, że mamy wigilię zakładową. W pierwszym odruchu chciałam wziąć urlop, jak to uczciwie czyniłam przez lata, ale mnie tknęło, że w końcu pierwszy rok w fabryce, a i na bal nie poszłam, gdyż gardzę taką rozrywką, więc mogą sobie pomyśleć, że gardzę nimi. No więc nie wszystkimi, choć mam kilka typów. Po prostu jest tak, że nie lubię tych sztuczności, tego obcałowywania ludzi, których nie mam ochoty nawet kijem i to z większej odległości, tego fałszu i innych atrakcji. Co mogę, jak nie lubię i już.

W związku z powyższym do głosu dorwały się tanie emocje i nikt mi tu nie będzie. Wbiję się w kiecę i kulturalnie spóźnię o minut trzy. Taki jest chitry plan. Obuwie posiadam. A kiecka wygląda tak:


Zdjęcie należy do firmy Ines atelier i nie przedstawia mnie, choć żałuję (oprócz butów, bo są beznadziejne i od czapy).

No więc przygalopowała błyskawicznie i leży idealnie, więc gdyby któraś miała potrzebę, to śmiało proszę kierować się wymiarami (a nie rozmiarami), podanymi w aukcjach, przy czym należy pamiętać, że są to rozmiary nosiciela, a nie sukienki. Leży znakomicie i rzeczywiście ma taki niesłychanie wyszczuplający krój, czym chwali się sklep. Po prostu dobrze się w niej wygląda, nawet w moim gabarycie. A pod tą lekką i falującą górą jest dopasowana, ciut elastyczna podszewka, która utrzymuje całość człowieka, żeby się przesadnie nie wyłaniał. Pomysł przedni.

Obuwie mam białe z granatowymi paseczkami na kokardce i wykończeniu trzynastocentymetrowej szpilki. Kto mi zabroni. Z biżuterii wyłącznie bransoletka i kolczyki, ale do tej bransoletki wzdycha cała żeńska część fabryki. Męska nie wzdycha, bo pewnie zajęta jest przeliczaniem na prawe środki płatnicze. Nie było tak źle, ale im nie mówię.

Już kiedyś mierzyłam sukienkę tej firmy - było to jakieś 20 kg temu. Koleżanka z poprzedniej pracy sobie kupiła i ściągnęła na adres służbowy, więc nie omieszkałam się wbić. Pamiętam jakieś dogorywające na podłodze zwłoki, kiedy przemaszerowałam korytarzem do gabinetu dyrektorki w celach okazywawczych (dyrekcja zapodała jakiś zazdrośnie jadowity komentarz, co tylko potwierdza opinię, ale nie wzięłam sobie do serca formy, a z dyrekcją pozostaję w ciepłych stosunkach do dziś, choć obie już tam nie pracujemy - za to regularnie ładujemy kofeinę na zewnątrz). Z czystym sumieniem mogę więc powiedzieć, że idealnie leżą przynajmniej dwa modele kiecek tej firmy. A podejrzewam, że wszystkie. Czyli polecam i rekomenduję. Są bardzo dobre jakościowo i warto za nie zapłacić, bo prawdopodobnie posłużą i się nie zdefasonują. Wiem, że można tam kupić również suknie wieczorowe i ślubne - w BARDZO rozsądnych cenach. Bo nikt mi nie powie, że dwie stówy za wieczorową suknię to jest dużo. Nie jest.

Podsumowując: popłynęłam. Taki plasterek na serce z dziurką.


Update

Ta druga kiecka, którą mierzyłam kilka lat temu, wyglądała mniej więcej tak (właścicielem zdjęcia jest, jak wyżej, firma Ines atelier):


Komentarze

  1. Piękna. "Twoim ciastkiem z dziurką"... ;-).
    Oraz do imprez firmowych mam identyczne podejście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Se nie pooglądam, bo każą czekać i czekać. Kiecka wygląda jak bluzka ze spódnicą,i taki zestaw chyba bym wolała ,gdybym była zmuszona wyjść do ludzi w stroju eleganckim.
    Bardzo ładna owszem.
    mam siostre reprezentatywną i szukała kiecki ostatnio na łasnie taką imprę 100 osób, musi sie pokazac,no ale nei wiem,czy preferuje kupowanie przez internet .Ale powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się na stronie wieczorowe też nie otwierają. Zobacz na Allegro.

      Usuń
  3. ho ho ho może i ja w czymś takim wyglądałabym:) Bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  4. Luknęłam do sklepu i na aukcje, kilka z nich w moim babciowym stylu i ceny nie szokują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babciowym? Dałaś mi do myślenia.

      Usuń
    2. Babciowe? Gdzie? W którym miejscu?

      Usuń
    3. Może Gaba uważa, że te powyżej są babciowe.
      I popadła w stupor.

      Usuń
    4. Kurczę jak się kiedyś paradowało w mini i sukienkach bez marszczeń coby maskowały niedoskonałości figury, to ma sie prawo twierdzić że te w których sie chodzi obecnie są babciowe co nie ??? Z 42 kg wagi do 62 - szok ( twierdze że Mecenas mnie tak utuczył ).

      Usuń
    5. Jeśli ktoś waży 42 kg, to nie jest człowiekiem!!!
      Nie odzywam się do Ciebie przez 15 minut.
      Foch.

      Usuń
    6. Mój syn waży 42!
      Co prawda ma 12 lat.
      Ale może Gaba ma 110cm wzrostu?

      Usuń
    7. Gaba ma 50 lat i 162 cm wzrostu a 42 kg ważyła 13 lat temu :)))

      Usuń
    8. No! Czyli wyszłaś na ludzi! :)

      Usuń
    9. Jeśli nie przestaniecie, to zarządzę strajk!

      Usuń
  5. Myślę, że trup będzie padał obficie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pokazuje się kobiecie w 8 miesiącu ciąży sukienek typu numer 2. No gdzie tam miejsce na brzuch?Piękna ta biała, piękna. A jeszcze jakby była w wersji kolorystycznej jak dół numeru 1 to pewnie usunęłabym bloga z ulubionych. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyleją Cię dyscyplinarnie za sianie zamętu. Już gryziemy palce w oczekiwaniu na relację z wiekopomnego wydarzenia.
    A sukienka, naturalnie - obłędna.
    Z serdecznościami bez zawiści,
    Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam sianie zamętu w genach, ale ludzie szybko przyjmują to za lokalny koloryt :)

      Usuń
  8. Ech 20 lat temu też tyle ważyłam 45-50 to już max.
    A teraz jak 65 to sukces:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś Ty, ja jestem niska i powinnam ważyć najwyżej 60.Niestety spasłam się i ciężko mi zrzucić. W moim wieku już tak łatwo kilogramów się nie da pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
  10. mojego niedowzrostu nawet ten krój nie zamaskuje, ale jest piękna :)

    Joanna Wu

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna kiecka. Szkoda tylko, że za kolanko, ale widziałam, ze inne modele maja i nad kolanko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybrałam taką długość, gdyż jest mą ulubioną.

      Usuń

Prześlij komentarz