2057

Debilne pseudoargumenty, z którymi spotkacie się w czasie dyskusji o prawach kobiet.
Samouczek.

W przypadku przemocy wobec dzieci w grupie sprawców dominują kobiety.
Nawet jeśli tak jest - choć nikt nie zdobywa się na przytoczenie żadnych badań - w tym kraju to kobiety właśnie zajmują się dziećmi. W przeważającej większości. Trudno lać dziecko, gdy nie ma nas w domu.

To nieprawda, że mężczyźni są częstszymi sprawcami przemocy - może fizycznej, ale nie psychicznej.
Przeczytałam ostatnio artykuł, w którym autor żali się, że matki wymagają od ojców, żeby opiekowali się dziećmi. Przemoc psychiczna czystej wody i koszmar dla mężczyzn. Już miałam to skomentować, gdy inni mężczyźni przedefilowali po autorze czwórkami.

"Coraz więcej analiz wykazuje...", "Badania mówią inaczej...", "Statystyki...".
Pokaż. Jeśli w ogóle są, chcę wiedzieć kto je wykonał, w jakim kraju, na czyje zlecenie i jakie zadano pytania. Istnieje bowiem możliwość, że to był ktoś w typie Ordo Iuris - instytucji skrajnie prawicowej i na takie zlecenia działającej. Poza tym można zadać pytanie: "Czy mąż Panią bije?" lub pytanie: "Czy zetknęła się Pani kiedykolwiek z przemocą mężczyzny wobec kobiety?" i na podstawie odpowiedzi wysnuć wnioski, że przemoc mężczyzn wobec kobiet nie istnieje. Bo akurat mnie mąż nie bije. Nie mam męża.

Badania wykonane w USA mówią...
Badania wykonane w Afryce mówią, że mamy utrudniony dostęp do wody.

Z jednej strony mówimy, że kobiety i mężczyźni są równi, a z drugiej chcemy tworzyć przepisy, które stawiają kobiety w lepszej sytuacji. Parytet jest przejawem seksizmu.
Nie mówimy, że kobiety i mężczyźni są równi (czym? wzrostem?). Mówimy, że wszyscy ludzie powinni mieć równy dostęp do dóbr i nie powinni być oceniani na podstawie płci (wyznania, koloru skóry, orientacji seksualnej itd.). Próbujemy stworzyć przepisy WYKONAWCZE, które do takiego stanu doprowadzą.

Zajmujemy się głupotami, a tymczasem jest tyle naprawdę ważnych problemów - np. dziura budżetowa.
Dla mnie jest ważne, żeby frank nie drożał, bo mam kredyt we frankach. Dla rodziców małych dzieci jest ważna dostępność placówek opiekuńczych. Dla ludzi starych istotna jest opieka geriatryczna. Z punktu widzenia niepełnosprawnych podstawowe jest zniesienie barier architektonicznych.
Czymś, co łączy nas wszystkich, jest potrzeba, żeby nie pierdolić bez sensu.

Jeśli jakaś kobieta rzeczywiście wnosi coś istotnego do nauki/kultury/życia społecznego/itd. lub szczególnie wykazuje się zawodowo, to zastanie wyróżniona. Nie musimy tego robić ze względu na jej płeć. Jeśli to nie nastąpi, znaczy, że nie zasłużyła.
Tak, oczywiście. Np. Maria Skłodowska-Curie, której wręczono nagrodę jako... żonie Piotra Curie. Albo Maria Goeppert-Mayer, o której istnieniu 99,9% polskiego społeczeństwa nie ma nawet pojęcia.

99,9% społeczeństwa to nawet jednej książki rocznie nie czyta, a co dopiero z wiedzą o Marii Goeppert-Mayer.
Argument bez związku. 90% społeczeństwa jest mięsożerna - czy to powód, żeby nie promować wegetarianizmu? 90% społeczeństwa nie choruje na choroby rzadkie - czy to powód, żeby nie starać się o dostępność terapii dla chorych?

Kobiety domagają się równego dostępu do stanowisk pracy. Może pójdą do kopalń?!
Mój ulubiony, nieodzowny argument górniczy. MUSI pojawić się w każdej dyskusji o feminizmie.
Kobiety nie muszą iść do kopalń, bo już tam są, tylko na najgorzej płatnych stanowiskach (co nie ma związku z ciężkością pracy), a do tych dobrze płatnych się ich nie dopuszcza. Istnieją kobiety, które chciałyby zjechać pod ziemię. Mało tego - zabiegają o to latami. Nikt nie daje im szansy. Inna sprawa, że zwykle są to kobiety bardzo dobrze wykształcone, więc pracowałyby w nadzorze. Jeszcze by tego brakowało, żeby jakaś BABA rozkazywała MĘŻCZYZNOM.

Nie można zatrudniać kobiet w budowlance, bo faceci się na nie gapią zamiast pracować i jest dużo wypadków.
Kobiety nie są odpowiedzialne za seksualność mężczyzn. W pracy się pracuje. Uporczywe wgapianie się w kogoś, komentowanie, dwuznaczne propozycje są molestowaniem. Pracodawca powinien zwolnić z pracy osoby, wykazujące takie zachowania.

Mężczyźni też są ofiarami przemocy!!!
Nikt nie przeczy. Chodzi o rozmach. Najnowsze statystyki policyjne znajdziesz pan/i TU.

Nie wiem, skąd bierzesz takie informacje. Mnie nikt nigdy nie zgwałcił, nie molestował ani nie traktował gorzej, bo jestem kobietą.
Przykład osobisty śmierdzi.

Nie róbmy z kobiet idiotek, którym trzeba dawać specjalne prawa.
To nie są specjalne prawa. To są prawa podstawowe.

Łatwo znaleźć dziesiątki argumentów na zaprzeczenie twoim teoriom, ale ty i tak nie zrozumiesz.
Mów prostym językiem i powoli, to zrozumiem. Nie mów idiotyzmów. Tego nie rozumiem.

Jeżeli nie widzisz głupoty w tym, co mówisz, to trudno o dyskusję.
Widzę głupotę w tym, co mówisz ty.

Im bardziej postrzegamy mężczyzn jako agresorów, tym bardziej wtłaczamy kobiety w rolę ofiar.
Im bardziej postrzegamy ludzi w kolejkach do lekarza jako chorych, tym są chorsi.

Nie uważam, że Polska jest krajem patriarchalnym.
Really? A ja przeciwnie. Dyskusja zamknięta z uwagi na brak punktów stycznych w wypowiedziach. Plus: przykład osobisty śmierdzi.

W krajach skandynawskich wprowadzono ustawę antyprzemocową i wzrosła skala przemocy. W Polsce nie mamy tego problemu.
W krajach skandynawskich wzrosła skala zgłaszania przemocy. W Polsce nie mamy takiego problemu.

Moja żona mówi, że nie masz racji.
Moja nie mówi. Nie mam żony. Opcjonalnie: leję ją w mordę, żeby się nie odzywała.


Mogłabym tak w nieskończoność. Niektóre wydają mi się nawet zabawne. Moje pytanie do osób, używających tego typu argumentów brzmi:
DLACZEGO TAK BARDZO NIENAWIDZISZ/BOISZ SIĘ KOBIET?!

Komentarze

  1. Bardzo dobra lektura na Dzień Kobiet. :-D
    A tak całkiem serio: wkurzają mnie dziwne obliczenia, że przemocy doznaje jakieś 25% kobiet. Doskonale bowiem wiem, że aby zbliżyć się do prawdy trzeba potroić tę liczbę. Nie mam mnóstwa znajomych i wielkiej rodziny, ale wśród nich mogę wymienić około 10 żon, które tkwiły (bo już nie żyją) lub tkwią w związku jako ofiary. Nigdy nic z tym nie zrobiły/nie zrobią. (Dlaczego? Temat do długiego rozważania.)
    Kobiety w bardzo różnych rodzinach, bardzo często tzw. inteligenckich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce dopiero zaczyna się mówić o przemocy innej niż fizyczna. Pojęcie przemocy ekonomicznej, którą może być np. uniemożliwianie kobiecie podjęcia pracy zarobkowej, praktycznie nie istnieje. Wiele kobiet nie zgłasza takiej przemocy nikomu, bo edukacja nie istnieje i nikt im nie wytłumaczył, dlaczego źle się z tym czują i jak to nazwać.
      Swoją drogą - pomyślałam właśnie, jak źle musiał czuć się mój dziadek - antyfeminista pierwszej wody, który był znacznie gorzej wykształcony od babci i któremu własna żona pokazała faka, pracując całe życie i zarabiając więcej od niego. W tych czasach! (Pyszności).

      Usuń
  2. Chciałam jeszcze dodać, że zakończenie z uwagą nienawiści do kobiet jest bardzo celne.
    Mam to przerobione - praktycznie i teoretycznie (łącznie z rozmowami z psychologami i lekturą). Jest tylu facetów nienawidzących kobiet, że szok. Oczywiście na pierwszy rzut oka (ech, raczej czegoś innego ;-)) nic na to nie wskazuje. Niby normalni.
    Wrrrrr... Jak ja mam ten temat przewałkowany! Wałek w dłoń i zmieniać statystyki! Niech rośnie liczba debili lanych przez niewiasty. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też należysz do fanklubu mojej mamusi? :D

      Usuń
    2. A cóż to za fanklub? Zdradź nazwę, koniecznie!

      Usuń
    3. I jeszcze: kto TEŻ należy do tegoż klubiku?

      Usuń
    4. Fanklubik mojej mamusi nie ma nazwy, on po prostu jest. Mamusia - lat 74 - coś powie tatusiowi (typu: jeszcze jedno słowo i awansujesz do statystyk dotyczących przemocy wobec mężczyzn) i tłum faluje.
      Chyba wszyscy należą. Wszyscy z cipkami, ma się rozumieć :D

      Usuń
  3. A dzień kobiet, Anonimowa w rano w pewnym dyskoncie się zorientowała, sami faceci kupujący tulipany, pęczek 5 z hakiem, a teraz słońce na placu zabaw chłonie i jeśli nie liczyć rebionków same baby, matki, babki, ciotki. Nie Anonimowa nie jest tak naiwna, by wierzyć, że panowie po domach wykwintne kolacje przygotowują... Do fanklubu chętnie przystąpi jednak przemoc fizyczną zamieniłaby na psychiczną, bo a. jest w tym lepsza, b. oni są nieodporni na takową.
    Poza tym słońce i potrzeba kofeiny skutecznie studzią Anonimowej zapał bojowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiało, śmiało. Należy robić to, w czym człowiek jest po prostu dobry.

      Usuń
  4. Oczywiście przemoc psychiczna jest zupełnie oderwana od przemocy fizycznej. Każdy agresor zanim przypierdoli ofierze odzywa się do niej wyłącznie w te słowa: "nie mam argumentów kochanie, więc wybacz, zamierzam użyć siły, broń boże nie myśl sobie, że jesteś nikim, ze jesteś szmatą, gnidą i śmieciem i nic nie znaczysz, nie myśl, że nic mi nie zrobisz, bo nikt ci nie uwierzy, nie bój się , że jesteś chora/chory, a przede wszystkim zapewniam cię, że to nie twoja wina".
    Czy ktoś myśli inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę sobie wyobrazić, że wszelkie rodzaje przemocy jakoś ze sobą współegzystują lub też istnieją w dowolnych konfiguracjach, a czasem wyizolowane. Np. facet leje babę w całkowitym milczeniu. Albo nie leje, ale nie daje na podpaski. Czy też pracuje nad obniżeniem jej poczucia własnej wartości, ale nie bije.
      A kto mówił, że przemoc fizyczna jest oderwana od psychicznej, bo nie zauważyłam?

      Usuń
  5. Ja moze nie calkiem na temat - ale jak cie czytam, to mi serce rosnie. Celne i madre argumenty wytaczasz*, zamiast - jak wiele "feministek" niestety - tylko drzec jape ze koniec z patriarchatem, mezczyzni do piachu itp. Oby sie taki sposób myslenia plenil szeroko i dorodnie.
    No to tak tylko, musialam swoje uczucia wyrazic :)

    * jak zwykle z reszta, nie tylko w tym jednym temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo niekrzykliwa jestem (przynajmniej werbalnie) oraz i również lubię mężczyzn i nie uważam, żeby coś im się nie należało. Należy się, jak najbardziej. To samo, co kobietom.
      A już najbardziej to się wszystkim należy MOŻLIWOŚĆ WYBORU. I trzeba tę możliwość kobietom po prostu dać, bo faceci ją już mają. I niech mają, bo to po prostu słuszne i uczciwe. Ale my też. To się nazywa równouprawnienie w dostępie do dóbr. Przy czym dobro może być niematerialne.
      Dobrem niematerialnym jest, dajmy na to, uczciwy podział obowiązków. Nie RÓWNY. Uczciwy i zaakceptowany przez obie strony, żeby im było dobrze.

      Wcale się nie krępuj z wyrażaniem o mnie pozytywnych opinii oraz takichże uczuć (do mnie). Ja Cię zachęcam. Nieustannie :D

      Usuń

Prześlij komentarz