2058

Jak kupić buty. Miniporadnik.



Zasada nr 1
Mów do niego, kiedy jest czymś bardzo zajęty. Np. pracuje, gra, ogląda mecz. Mężczyźni są raczej jednotorowi. Jest duża szansa, że będzie chciał się ciebie pozbyć i odpowie: tak, kochanie, tak (i weź odejdź mi stąd teraz). Jesteś w ogródku i witasz się z gąską. Potem już tylko konsekwencja w działaniu i: przecież się zgodziłeś!

Zasada nr 2
Zakup butów musi kojarzyć się pozytywnie. Czaisz, jak to jest z uczeniem różnych nowych umiejętności? Np. kota to ja uczę za pomocą chrupka antywłosowego, któren jest dobrem największym. Oczekuję określonego zachowania i chrupek. Kot potem myśli, że fajnie dać obciąć sobie pazury, bo chrupek. Wszyscy stoją w kolejce, wyciągając odnóża i krzycząc: mnie, mnie najpierw. Z mężem (partnerem) identycznie. Np. przywlecz do domu okazałą siatę, a uprzejmie zdziwionemu małżonku powiedz:
- Wiesz, kochanie, doszłam do wniosku, że nie jesteś królikiem i nie możesz ciągle jeść trawy. Dziś golonko!
A potem lecisz na zasadzie wzajemności (kto jeszcze nie czytał Cialdiniego, do roboty).

Zasada nr 3
Jeśli już kupiłaś buty i masz problem z przeszwarcowaniem ich do domu, pamiętaj żeby nie robić tego przed posiłkiem. Polak głodny to zły. Solidny obiad (ugotowałam rosołek, ale nie ten, co zawsze, tylko wg przepisu twojej mamusi, bo wiem, że taki wolisz), polecam deser - cukier osłabia czujność, ewentualnie piwko, bo jak wypije, to nie pojedzie na 15 lat do sąsiedniego województwa, a przecież jest za leniwy, żeby iść piechotą.

Zasada nr 4
Jeśli już kupiłaś i udało ci się wnieść (bez pudełka, oczywiście), to buty do szafy i cisza. Pamiętaj: najważniejszym słowem, jakie powinna znać kobieta jest "STARE". Żadnych nowych butów w domu. Żadnych. Nawet jednego obcasika. Wszystkie są stare i kupiłaś pięć lat temu na 50. rocznicę ślubu cioci Halinki i wujka Henia. Nie pamiętasz, kochanie?! W ogóle nie zwracasz na mnie uwagi! (Malusi wyrzut w głosie nie zaszkodzi, dobre poczucie winy nie jest złe).

Zasada nr 5
W twojej fabryce NIGDY nie ma premii. Goła pensja. Zawsze. Podłe sknery.
Nie wiadomo, kiedy ci się przydadzą zaskórniaki.
Zaskórniaków nie wydajemy na: dzieci, utrzymanie, umeblowanie, wczasy. Nigdy. Nie.
ZROZUMIANO?!
Wmów mi, że dzieci są tego warte. Buchacha! Że co? Że po angielsku nie będą mówiły? Wszyscy nie muszą mówić po angielsku, to przereklamowane, niech się uczą innych języków. Np. polskiego. A poza tym, my nie chodziliśmy na angielski i ogarniamy. A gimnastykę artystyczną to sobie w dupę można wsadzić w Anglii na zmywaku.

Zasada nr 6
Przyłapana na gorącym uczynku masz prawo posunąć się do ostateczności. Płacz jest na miejscu, bo udrażnia kanaliki łzowe i czyści spojówki. Ciosy poniżej pasa są na miejscu, bo... są skuteczne. Bez sensu jest palić kalorie na coś nieskutecznego.
- Jesteś niewdzięczny! Ja to wszystko tylko dla ciebie! Widziałam, jak patrzysz na tę rudą Zośkę z czwartego! Już mnie nie kochasz, a ja tak się staram!!! (Tu żałość i o, biedna ja).

Zasada nr 7
Do butów dokup koronkową bieliznę i pończochy ze szwem. Pamiętaj, żeby współgrało kolorystycznie, bo mężczyźni widzą całość, a nie poszczególne elementy. Dzieci sprzedaj babci. Nie wahaj się wyjść na sukę, będzie miał co wspominać. Pamiętaj! Buty są tego warte!!!

Zasada nr 8
Jeśli przyłapie cię na gorącym uczynku - atakuj. Najlepszą obroną jest atak. Zażądaj torebki do kompletu, sukienki do kompletu, żakietu do kompletu, fryzjera do kompletu, kosmetyczki do kompletu, wczasów na Majorce do kompletu. W ostateczności posuń się do zażądania nowego samochodu. Na koniec okaże się, że - co za ulga - zapłacił TYLKO za buty!

Zasada nr 9
Puść go na imprezę z kumplami, niech się spije jak świnia i wróci o czwartej nad ranem, rozchełstany, z goździkiem w zębach i pieśnią na ustach. Odczekaj aż będzie miał kaca. Zrób karczemną awanturę (pamiętaj, by krzyczeć piskliwie i nie mieć w domu żadnych zimnych napojów). Daj się przeprosić butami.

Złota zasada nr 10
Sama znasz swojego męża najlepiej, co ja ci będę...

***

No, jest problem. Limango zaatakowało mnie podstępnie. Świnia, nie Limango. Okazało się, że mam w domu torebusię Monnari:


A Limango bez cienia zażenowania:



- Widziałeś?! - krzyknęłam oburzona nad uchem pracującego Prezesa. - Widziałeś coś takiego?! Ktoś powinien tego zabronić! Świnie! I to na przednówku!!!
- Uhu - mruknął Prezes, zainteresowany wyłącznie programowaniem dla pracodawcy.
- Co ja mam teraz zrobić?!
- Uhu...
- Jak dostanę przelew za tę chałturę, co wiesz, to sobie kupię. Jak sądzisz?
- Uhu...
- Gorzej, jak nie dostanę. Co wtedy?
- Tak, tak... To straszne.
- Właśnie. To byłoby straszne, przegapić taką okazję. Pięciokrotnie przecenione. Darmocha.
- Dobrze, dobrze. Jestem bardzo zajęty, wiesz?
- No, wiem. Tak ciężko pracujesz. To ja pójdę, zrobię dla ciebie obiadek, dobrze?
- Tak, obiadek. Zrób.

Nigdzie nie stało, że nie można mieszać zasad dowolnie. Można. Trochę tego, trochę owego, byle skutecznie.
To pa. Lecę na Limango!

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, bo sterczę w kuchni, gdzie moje miejsce!!!

      Usuń
  2. Limango to podstępny wąż a jaka przy tym świnia!
    Buty bardzo w moim guście, a i torebusia ślicznusia!
    No ba, ze moje zaskórniaki są tylko moje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo! Dzielna dziewczyna!
      (Mam nadzieję, że JEGO zaskórniaki są wspólne).

      Usuń
  3. Ja chcę poradnik, czy lepsze pantofle o pół numeru za małe, czy o pół numeru za duże, bo połówek nie robią, a ja je zobaczyłam na żywo i mieć MUSZĘ.
    I nie. Nie odrąbię sobie dwóch palców.
    martu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sama sobie odpowiedziałaś. Łacniej kijek pocienkować niż go potem pogrubasić.
      Wkładki, zapiętki, w ostateczności stara, dobra wata w palce. A gdy Ci nogi opuchną, będzie jak znalazł.

      Usuń
  4. bieeeeerz ! MM.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny obów, dla takiego jestem w stanie przeżyć łupanie w kręgosłupie :)) Aktualnie jestem na etapie szukania kiecek na śluby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - postanowiłaś wszak zostać matką weselną tysiąclatki!

      Usuń
  6. No ale o co chodzi? Przecież od razu widać, że stare, a torebka dokupiona do kompletu też już strasznie dawno, bo na co byłyby ci takie buty bez torebki. Stare są.
    To kupiłaś w końcu, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd! Ostatnie buty kupiłam na osiemdziesiątkę nieżyjącej ciotki Baśki. Jakieś 14 lat temu ;)))))

      Usuń
  7. Brak w ogóle buchającego jajniczego szowinizmu.
    To jest kurwa wstrętne.
    Zawsze wybieramy ciuchy i buty dla mojej Żony RAZEM. A jak nie może się zdecydować, to się kończy często na dwóch parach. O!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto mówił, że tu nie będzie jajniczego szowinizmu?
      Ma się jajka, ma się szowinizm, ma się przestrzeń, się korzysta.


      PS Prezes wygłasza zawsze jedno i to samo zdanie, kiedy widzi mnie z setną parą butów. Brzmi ono: "Na pewno były niezbędne, skarbie". Zastanów się, co aż tak Cię uraziło w tym tekście. Że stereotyp? To przeczytaj poprzedni. Pomnóż razy pięć milionów. I dalej nie rzucam w nikogo kurwami. A mogłabym.

      Usuń
    2. Każdy uogólnia jak lubi. Ja nie lubię. Przepraszam za rzucanie kurwami. :)

      Usuń
    3. Nie lubisz, ale uogólniłeś, jak się patrzy. A rzucanie kurwami wybaczam. W imieniu swoim, jajek, szowinizmu, przestrzeni i korzystania :)

      Usuń
  8. Ja robię tak:
    - ojejku, wiosna/lato/jesień/zima przyszła i się okazało, że kurczaki nie mam butów
    - ok, podeślij link

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale że do czego link, bo nie załapałam?

      Usuń
    2. Do butów, torebków, innych zachcianków ;)

      Usuń
    3. Ale wiesz, że ja irregularków nie kupuję przez stronę, tylko na aukcjach? Czasem można je dostać okazjonalnie na Sarenzie i Zalando (czy Limango) - ja czekam na wyprze, a na Sarenzie na pierwszy zakup jest dodatkowo 40 zł z newslettera.
      Strona irregularkowa pod nazwą.

      Usuń
  9. A ja sobie dzisiaj kupiłam dwie pary. W tym jedne męskie. O. Bo kto mi zabroni.
    PpM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż nikt. Ja ewętóalnie zachęcam :D

      Usuń
    2. A tak w ogóle, to nie wiem czy wiesz, ale masz osiągnięcia w krzewieniu kultury! (Nie, nie mam na myśli krzewienia kultury picia ;) )
      Pod światłym wpływem twym zaczęłam chodzić do filharmonii (i się zakochałam! Ile ja lat straciłam!!!), a moi rodzice mi pozazdrościli i też zaczęli.
      Więc już masz trzy osoby na koncie dobrych uczynków :D
      PpM

      Usuń
    3. I to kultury wysokiej! Jakżem dumna! OCH!!! :D

      Usuń
  10. Limago? Nie odwiedzam, wyparłam, zapomniałam, skleroza i budyń!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ps. Poradnik wspaniały. Buty + bielizna to bardzo dobry duet. Nawet nie spytał, ile buty kosztowały.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha, ha, ha, świetny poradnik :)
    Mojego można obejść w prostszy sposób, ale słowo 'stare' jest zawsze przydatne.
    A może napiszesz jeszcze, jak kupować buty mężowi, a dokładniej, jak mu wyperswadować, że w życiu przydaję się więcj niż jedna para i że są różne buty na różne okazje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę, ale mam mało doświadczeń, bo mój sobie kupuje. Czasem zabieram go na jakieś szaleństwo wyprzedażowe i potem się cieszę, że nie zapłaciliśmy za samochód ;)

      Usuń
  13. dziwne toto i niepojęte wszystko... mam potrzebę na buty - kupuję buty;) po cholerę chłopa od jego zabawek odrywać???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałam na taki komentarz, tylko inną autorkę obstawiałam :-)

      Usuń
    2. ups, przepraszam:)
      pragnę tylko poinformować, że gdybym w ogóle zaczęła jakiekolwiek podchody w stronę zakupienia czegokolwiek, to małżonek mój zbaraniałby doszczętnie, bo on żyje w świecie równoległym zniżając się do naszego w zaspakajaniu przyziemnych potrzeb (a jak się go zmusi, to można "skonać" ze śmiechu np pojechał na zajęcia dla dziecka - bez dziecka...)

      Usuń
    3. Każdy ma to, na co sobie zasłużył ;PPPP

      Usuń
  14. Poradnik cacy, mimo że Anonimowa go nie potrzebuje. Ogłasza, że cud butki widziała i tam się udaje po zainkasowaniu kwoty z portfela Anonimowego bez brąchania. Tak, Anonimowa dobrze Anonimowego wychowała (udział teściowej w tym procesie też dostrzega) i docenia ten komfort acz nie przecenia, bez przesady....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam lubię się trochę poprzepychać, chociaż efekt i tak z góry znany. Nie ma gadania, nie ma funu.

      Usuń
  15. ONE, te BUTY są CUDOWNE
    obśliniłam się normalnie... ale w ubiegłym tygodniu, na dzień kobiet, kupiłam sobie klasyczne, czarne szpileczki więc... hm... może się okazać, że mieszkanie też zakupiłam za małe, bo mi się obuwie nie pomieści :( jeśli nieco nie spasuję :( ... także ten, do kątka idę rozważać ten problem, czy mam za dużo butów, czy za małe mieszkanie... znaczy nie ma co rozważać, gdyż powszechnie jest wiadomym, że butów nigdy nie jest za wiele więc... może ten zmywak w Anglii i zamiana na mieszkanko z jednym pokojem dla butków... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam za małe mieszkanie. Dlatego szukam sobie domu.

      Usuń
  16. O ile tylko środki płatnicze pozwalają,mogę kupować co tam chcę, to ja sama w sobie jestem wężem w kieszeni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i masz, rozsądna się znalazła… A odrobina szaleństwa i wiatr we włosach?!

      Usuń
  17. Bywa,chociaż może niekoniecznie w obkupowaniu się w garderobę :)

    A,i zapomniałam powiedzieć,że bardzo ładna torebusia i buciki,no jak komplet ,grzechem byłoby nie kupić!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do końca miesiąca będę grzebać po śmietnikach w poszukiwaniu pożywienia, ale za to w jakich szpilkach!

      Usuń
    2. A tam, wiosna idzie, nie zaszkodzi trochę się wylaszczyć a jedzenie jest przereklamowane;))))))

      Usuń
    3. Ty to potrafisz naprawić optykę :D

      Usuń
  18. A gimnastykę artystyczną to sobie w dupę można wsadzić w Anglii na zmywaku.

    Love u :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie, wzajemnie. Sprowokowałam Cię do odezwania się :))))

      Usuń
  19. Taaa...
    W obuwniczym: przymierzam te cholerne buty i przymierzam.
    Pierwsze za drogie. Drugie za meskie. Trzecie zbyt letnie, do lata bede boso chodzic.
    Pytam meza: ktore kupujemy?
    On: o, super miekke skorka, obcas, te drugie takie do biegania po miescie, wygodne, trzecie fajowe, grzech nie wziac...
    Ja (histerycznie): to ktore w koncu mam kupic???!!!
    Maz: no jak to, bierzemy wszystkie!

    Powiem wam, ze dopiero, kiedy poznalam mojego meza, zaczelam na siebie wydawac. Ale to przeciez nie Polak :)))
    P. S. Na bielizne mi juz nie wystarczylo... ;)
    To bylam ja, Anonimowy Gall

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się tym mężem tak nie chwal! Co za perfidnie zadowolona kobita.
      ;)

      Usuń
  20. I to jeszcze zagranicznym!:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie sie nie chwale, tylko wam optyke naprawiam.
      Chwalilabym sie, gdyby jeszcze na bielizne wystarczylo. Przeca pisalam powoli i wyraznie.
      A mezu importowanym nie jest, raczej sie zesmy oboje wyeksportowali z tej polskiej zielonej wyspy. Zaprawde, powiadam wam, ze ucze sie od meza wydawac. Wstyd, drogie Polki, wstyd! :) To bylam ja, Anonimowy Gall, ktory sie nie moze nigdzie zalogowac, ani url, ani googiel...

      Usuń
  21. Ja mam podobny egzemplarz, jak A.G. :). Ja: "Kupiłam sobie buty/spodnie/torebkę/..." On: "Czemu nie wzięłaś dwóch od razu?!". Pewnie wynika to z tego, że nie lubię zakupów, więc nie kupuję zbyt często, ale raczej robi mi wyrzuty, że kupuję za mało, niż za dużo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz