Dodatkowe atrakcje

W celu zniwelowania nudy, wynikającej z:
- pracy w Archiwum X (interwencje przycichły),
- pracy w spółdzielni (następne posiedzenie 21 czerwca),
- pracy we wspólnocie (chwilowa przerwa w remoncie dachu),
uzupełniłam zajęcia o korektę pracy doktorskiej mojej koleżanki. Nie bez znaczenia jest fakt, że doktorat powstaje w Akademii Medycznej, co dostarcza mi licznych atrakcji w postaci przerażającego bełkotu, którego normalny śmiertelnik nie zrozumie, ni cholery. Niestety nie mam możliwości unikania zrozumienia tego, co czytam, gdyż korekta nie mogłaby zaistnieć w tak skrajnych warunkach.

Przykłady:
„Tylko taki multidyscyplinarny wysiłek może wpłynąć na dalszy rozwój współczesnej kombustiologii”;
„Prowadzona od wielu lat w CLO w Siemianowicach Śląskich analiza czynników etiologicznych zakażeń krwi wraz z ich lekowrażliwością wykazuje znaczny udział bakterii Gram – dodatnich: Staphylococcus aureus i Staphyllococcus epidermidis, w tym szczepów metycylinoodpornych”;
„Za wirulencję tego drobnoustroju odpowiada wiele czynników, w tym: proteazy, cytotoksyny, fosfolipazy, polisacharydy otoczkowe i LPS, które umożliwiają kolonizację, penetrację i przeżycie, pomimo działania mechanizmów obronnych gospodarza”.
Cud, miód.
Do bełkotu dołączono liczne tabele, wykresy oraz wyjątkowej obrzydliwości zdjęcia, np. oparzenia głębokiego III stopnia odbytu. W dodatku dołączono w kolorze i bez ostrzeżenia, a ja – gdybym chciała coś takiego oglądać – z całą pewnością poświęciłabym się naukom medycznym, a nie jakiejś tam śmiesznej lingwistyce.
Nie narzekam wobec tego na brak bodźców.

Jeden z nowych członków rady nadzorczej zawisł na mnie oczami na początku wczorajszego posiedzenia i do końca nie mogłam go odwiesić, co jest irytujące wysoce, a także przeszkadza mi w pracy, w której za podjęte przez siebie decyzje ręczę całym swoim majątkiem oraz narażona jestem na odpowiedzialność karną, a dostaję jakieś psie pieniądze. W związku z powyższym na kolejne spotkanie przyjdę w worku, który dodatkowo zawiążę sobie nad głową, żeby nie było żadnych wątpliwości, co sądzę o podobnych poczynaniach.

Empirycznie stwierdziliśmy wczoraj w sypialni, że przestaliśmy rozmawiać ze sobą normalnie. Tematyka dialogów partnerskich oscyluje ostatnio wyłącznie wokół spraw wspólnotowych, firmy, którą puszcza w ruch Szef, że o Archiwumoiksowych nie wspomnę. Żadnych wzruszeń i przemyśleń. Zapomniałam napisać, że wciąż mówimy o pieniądzach? Ba!

Potomstwo podkręca się w usamodzielnieniu i staje się wytrawnym podróżnikiem komunikacją miejską. Dodatkowo przynosi ostatnio same 6, 5 i 4. Szkoda, że nie przez cały rok, bo na niektóre rzeczy jest już zwyczajnie za późno. Oby się pani z historii ulitowała i dała jej na koniec dostateczny! Jutro Potomstwo zaatakuje ją referatem o kampanii wrześniowej.

Dzisiejszy poranny polecony od wagi przyniósł kolejną miłą niespodziankę. Pewnie dlatego, że wczoraj zwyczajnie nie miałam kiedy zjeść, a pracowałam na wysokich obrotach przez 14 godzin. W związku z powyższym mało nie pobiłam Szefa, kiedy wieczorem dogorywającej na kanapie ukochanej kobiecie oznajmił:
- Mam świetny pomysł! A może zaczelibyśmy biegać??

Jak sądzicie, czy to by podpadło pod zabójstwo w afekcie? A może pod obronę konieczną??

PS
Z dzisiejszej prasy:
nowa powszechna rozrywka wyższych klas (nagrywanie) święci kolejny tryumf: nagrano rozmowę Giertycha z Likusem;
wyrok sądu: Wierzejski kłamie, ale nie zniesławia (Michnika);
zakazano picia wódki na ulicy – ale nie martwcie się: w Rosji;
jakiś dupek z wrocławia publicznie oświadczył, że prof. Miodek był informatorem SB;
HIT: w Holandii w piątek TV wyemituje program, w którym śmiertelnie chora kobieta wybierze jednego z trzech kandydatów do swojej zdrowej nerki. A telewidzowie będą wysyłali sms, próbując wpływać na jej decyzję.

Komentarze