Wątpliwej jakości komplementy

Walczę w pracy z najnowszym tematem na wczoraj. Moja centrala ma zwyczaj zapominać, że pewne zadania są powtarzalne i zamiast przygotowywać sobie grunt do ich wykonania w stosownym czasie, wywala się z zadaniami, które mają termin na jutro. Wiem, wiem, też tak pewnie macie. Ale wyobraźcie sobie, że pracujecie – tak jak ja – w firmie, która jest największym prawdopodobnie pracodawcą w kraju. Jeśli przełożycie pewne zadania na taki rozmiar, to zaczyna wyglądać nieco inaczej. Trzeba wziąć jeszcze pod uwagę, że w Warszawie – jak to często bywa – siedzą ludzie, którzy od terenu oddaleni są tak, że kompletnie nie mają pojęcia, skąd biorą się niektóre zjawiska. Już po kształcie np. tabel do wypełnienia, łatwo można się zorientować, że osoba, która je tworzyła, nie ma zielonego pojęcia o tym, co robi. Czy nie wsydzilibyście się wysyłać w całą Polskę bzdur, które rzucają się w oczy od pierwszego wejrzenia? Bo ja bym się wstydziła. Naprawdę. Jakiś goguś, cieplutki jeszcze i nowo nabyty, popisuje się wiedzą, która nie ma na nic przełożenia, wydaje mu się, że jest umysłem analitycznym, a przeszedł po prostu kurs excela i umie stworzyć formułę w arkuszu. Natomiast założenie formuł nie stanowi wyniku analizy, do cholery! Ja mam zwyczaj zapoznawać się, w miarę możliwości, z całym dostępnym materiałem, a nie tylko z sumą na dole arkusza. I jak widzę, że jakiś nasz pracownik (i to nie administracyjny!) w pipidówie ma na dzień 1 stycznia 2007 r. 78 (sic!!!) dni urlopu, to od razu czuję, że coś jest nie tak. Nie brał urlopu przez przeszło 3 lata? Bzdura! Widać jest jakieś przekłamanie w miejscu, z którego czerpano dane do zestawienia. Ale ich, tam na górze, to nie zastanowiło.

W ruganiu centrali i próbie rozwiązania problemu w taki sposób, by coś sensownego z rozwiązania wynikało, wziął dziś (towarzysko poniekąd) udział mój kolega – inspektor kontroli. Ponieważ on też, choćby z racji charakteru pracy, ma zwyczaj wykonywania pełnego oglądu spraw, zapoznał się z otrzymanym przeze mnie wyjaśnieniem, zapytał mnie o sposób wydawania przeze mnie poleceń i powiedział:
- Za dobra jesteś.
No tak… Komplement watpliwej jakości, bo po przecinku powinno tam jeszcze być: jeleniu!

:o)

Komentarze