Parasolewo

Kierowniczek pożyczył ode mnie parasol, który przypadkowo kurzem naciągał w szafie w pracy, bo bez parasola nie było szans na dojście do banku. Po jego powrocie rozmawialiśmy o deszczu:
- Wiem, że ten deszcz jest bardzo potrzebny, wszędzie susza – mówię – ale naprawdę mam juz dość. Jest połowa maja, a zimno, jak w psiarni.
- A oglądałaś prognozę pogody? W poniedziałek ma być 31 st!

SUPERRRRRR!
Tylko muszę prędko kupić nasiona trawy, zmusić Szefa, żeby skosił trawnik w sobotę rano (bez względu na pogodę) i rozsiać. Bo potem może już nie być deszczu, nic mi nie urośnie i ptaki wszystko wydziubią.
A co ja? Stołówkę prowadzę???

Aha – podpisujemy dziś umowę na remont tego nieszczęsnego dachu i pewnie od poniedziałku się zacznie! Cieszę się i jestem przerażona, czyli uczucia ambiwalentne.

Komentarze