Odcinek drugi – sprzeczności

Egipt jest zdecydowanie krajem sprzeczności, a może raczej kompletnej dwubiegunowości.
Bo w Egipcie bywa zwykle tak:

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

Choć czasem (w nielicznych przypadkach) bywa tak:

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

To, co widzą w Egipcie turyści, wygląda tak:

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

A realia wyglądają tak:

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

I muszę wam powiedzieć, że to są wyjątkowo pozytywne realia, bo nad Nilem (zaledwie 4% powierzchni kraju). Nie chcielibyście widzieć pozostałych. Zresztą jakoś tak nie mogłam na bezczela fotografować tej biedy, ale słowo wam daję: ogromne śmietnisko, na nim zwierzęta, dzieci, mężczyźni palący miliony skrętów, zakutane kobiety i 45 stopni Celsjusza.
Jednocześnie hotele proponują całkiem przyzwoity (z punktu widzenia Europejczyka) standard + zdobienia w stylu „pokażę wam przepych, aż wam tyłek odpadnie” – w moim odczuciu nie do końca przekonujący.

Temperatura zgoła inna niż w Polsce i, wierzcie mi, nawet w świetle ostatnich upałów. Tam po prostu wstaje dzień i ŁUP! słońce jest w zenicie, daje czadu aż do wieczora i nagle około 20.00 ŁUP! noc. Na początku wydawało nam się, że w Hurghadzie jest gorąco, ale potem pojechaliśmy na wycieczkę do Luksoru – zobaczyć Karnak i Dolinę Królów, Świątynię Królowej Hatszepsut i fabryczki alabastru i nawet popłynąć Nilem. I… NIGDY CZEGOś TAKIEGO NIE PRZEżYłAM I KTO TAM NIE BYł, TEN SOBIE TEGO NIE WYOBRAZI!!! W Dolinie Królów jest bez mała z 60 stopni, to po prostu coś nieprawdopodobnego. Człowiek chce umrzeć, skonać natychmiast, w tym miejscu, gdzie stoi i już!!!
W związku z tym zjawiskiem w Egipcie zdarzają się wielce zabawne sytuacje. Na przykład świątynia na Karnaku, sala kolumnowa, ogromna, bezludna przestrzeń. Nagle zwiedzający dostrzega odrobinę cienia za jedną z kolumn. Wali tam jak opętany! Zagląda i co widzi? W tym dziesięciocentymetrowym cieniu stoi już dwustuosobowa wycieczka z Niemiec! I figa!
Egipcjanie budują dla turystów specjalne zadaszone przestrzenie, żeby mogli zwiedzać skokami: od daszku do daszku.
Siedzę skulona pod jednym z zadaszeń między królewskimi grobowcami i marzę tylko o tym, żeby znaleźć się na biegunie. Przed nami zwiedzanie. Wzdycham i mówię do egipskiego przewodnika:
- Jeszcze 20 kroków, a potem zejdziemy pod ziemię i będzie trochę chłodniej.
- Odzwyczaj się od takich myśli – odpowiada przewodnik – chłodniej to będziesz miała w Polsce!
I wiecie, co jest najstraszniejsze? Że przechodzisz koło tysiącletniej historii, koło czegoś co przytłacza i uwzniośla i… nie chce ci się na to patrzeć, bo myślami jesteś już w autokarze, gdzie kierowca czeka na włączonym silniku, żeby klima utrzymała temperaturę, z puszką zmrożonej coli (only łan dolar za puszkę).
Smutne.
Pomyślałam, że chciałabym tam pojechać raz jeszcze. Na rejs po Nilu połączony ze zwiedzaniem.
W grudniu.

Komentarze