Odcinek szósty, czyli: jak nie zdechnąć z gorąca

Akurat potrzebny temat, bo za oknem pogoda jakby ciut nie dopisuje. W pracy mówimy na to: barowa i grupowo żądamy wyjść do baru, bez względu na koszty. Przełożeni sugerują bar mleczny i to w tempie ekspresowym. Cóż… nie można mieć wszystkiego.

Więc w Egipcie pogoda – jak wiadomo. Każdy turysta od momentu podniesienia powiek zaczyna kombinować, co dziś zrobi celem niewyzionięcia ducha natychmiast, w tej chwili i już.
Jeśli turysta wykupi sobie hotel z aquaparkiem i w dodatku fuksem się do niego dostanie (buchacha!), to może skorzystać z uroków tego przybytku, które stanowią:

zjeżdżalnie

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket
Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

baseniki

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

a nawet prysznice (zadziwiające stylistyką – spodziewałabym się raczej wielbłąda!)

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

Jeśli turysta:
a/ nie wykupił sobie hotelu z aquaparkiem,
b/ wykupił, ale się nie załapał i go zakwaterowali 10 km dalej, więc nie korzysta,
c/ w nosie ma aquaparki,
to sobie może wyskoczyć nad morze.

Nad morzem standard plażowania jest zupełnie inny niż w Polsce.
Każdy (grupa maksimum trzyosobowa) ma swój parasol, który ma mu uratować życie

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

Ma też tzw. wiatrołap, który ma za zadanie raczej wytyczyć turyście pewne terytorium i zapenić minimum prywatności. Ma leżak i materac, który w słońcu rozgrzewa się do 100 stopni

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

Ma to wszystko oczywiście wtedy, jeśli wstanie na tyle wcześnie, żeby sobie zaklepać te atrakcje. Albowiem: kto późno wstaje, ten figę dostaje.
A na piaseczku siedzieć się nie da. Chodzić się nawet nie da. Bo piaseczek ma dla odmiany 200 stopni

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

Naturalnie przy plaży też są baseny, tylko mniej ekstraordynaryjne. Ale można kąpać się dla odmiany w wodzie słodkiej, bo w Morzu Czerwonym, jak już kiedyś wspominałam, zasolenie jest mordercze

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket

Krysia mnie upomniała, że mam się wytłumaczyć, dlaczego sobie nie zdarłam majciochów na zjeżdżalniach.
Otóż:
1/ jest gorąco, że się ruszyć nie chce;
2/ trzeba tam wleźć w tym gorącu, a – jak wspominałam – ruszyć się nie chce;
3/ i tak stoją kolejki, a mnie się w kolejce nie chce, bo mam reminiscencje ze stanu wojennego;
4/ nachylenie zjeżdżalni jest stresujące i zapiera dech w piersiach;
5/ pojeździłabym więcej na tych zjeżdżalniach, gdzie używa się dmuchanego kółka lub pontonu, ale ten sprzęt trzeba samemu wywlec na górę, a przecież: 1, 2 i 3.

Czuję się wytłumaczona. Przyjmujecie argumenty?

Komentarze