Goła baba pobudza lepiej niż kawa

Cóż za przewrotny tytuł, nieprawdaż? W dodatku mnie pobudza, ale o tym za chwilę, gdyz najpierw obowiązek, a potem zobowiązanie.

Do Kryni wczoraj nie pojechałam, ponieważ moja prywatna infekcja rozwija się w tempie zastraszającym. Wożenie się do szpitala we dwie, tzn. za kierownicą waterloo i w integracji jej waterloo zdrowotne, nie jest koncepcją wszech czasów. Zwłaszcza, jak się jedzie na oddział, gdzie leży kupa bab chorych na płuca. W związku z tym zadzwoniłam, powiadomiłam i odpytałam. Najważniejsze – okazało się, że ten pobyt w szpitalu jest dla Kryni rzeczą wielce istotną, albowiem wreszcie ktoś ją do porządku przebada i może nawet zdiagnozuje. Tymczasem wiemy już, że wykluczono wszelkie schorzenia o bardzo nieprzyzwoitych nazwach (jak odma płucna czy inne tam rozedmy) i pozostano przy starej, sprawdzonej i zaprzyjaźnionej astmie. Przy okazji rozwiązaliśmy tajemnicę Kryninego chorowania na zapalenie płuc w środku lata – otóż w jej sytuacji każda infekcja poważnie zagraża zapaleniem płuc. Krynia ma na się chuchać i dmuchać, w przeciwieństwie do innych, którzy powinni dmuchać w stronę protiwpałożną. To tyle, bo Krynia odkrywa obecnie uroki techniki i posiadła komórkę, ale nie posiadła jeszcze wiedzy, że każdy komórczak nosi przy tyłku ładowarkę i się rozładowała. Dziś nadal odbiera poczta głosowa, więc trzeba zaczekać, aż przybędzie Niezastąpiony i ją wesprze. Znaczy Krynię. A może i komórkę.

Tymczasem powracam więc do gołej baby. Dzień mam, jak co dzień. Telefony, wizyty i maile z gołymi babami od pracowników. Serio, serio. Otóż, proszę szanownych państwa, sprzedaje Archiwum X startery do telefonów. Też. I dziś jeden z pracowników otwierł startera z Mobilkinga, a tam zdjęcie z gołą babą. Więc się ze mną podzielił. Zeskanował i mi przysłał. O Święty Antoni z pierożkiem! Mało to się prasa rozpisuje na nasz temat, żeby jeszcze miała pożywkę, że nieletnim sprzedajemy pornografię? Już widzę te tytuły na pierwszych stronach.
To ja łaps! za telefon i do przedstawicielki. Kobieta. Ona nie widzi problemu i nie rozumie, o co mi chodzi. Ale się widać spietrała, bo za chwilę zadzwoniła po raz wtóry, że koniecznie muszę porozmawiać z prezesem. Niech im tam będzie, prezes dla mnie nie jest banan z Hameryki. Trudno się gada z tymi prezesami, bo im się wydaje, że w manipulacji rozmową to oni wygrali konkurs ogólnokrajowy. Jak bita piana osiągnęła poziom moich nozdrzy, sprowadziłam pana do realiów informacją, że nie będziemy rozmawiali o moich prywatnych zapatrywaniach na to, gdzie się podziała granica reklamy, bo to nie ma nic do rzeczy. Że ja rozmiem, iż intencją kierowanej przez niego firmy jest sprzedać produkt, więc ima się wszelkich sposobów. Czy one są chwalebne, to jest już kwestia mojej oceny osobistej jako klienta, natomiast nie jest to przedmiotem naszej rozmowy, albowiem od 7.30 do 15.30 (a czesem znacznie dłużej) jestem pracownikiem Archiwum X i jako taki prezentuję obecnie moje zapatrywania na rzeczy sedno z punktu widzenia kontrahenta, który nie jest konikiem garbuskiem, tylko gigantycznym molochem. I że ja widzę nieco dalej niż koniec własnego nosa. Wszystko mu to powiedziałam ładnie, używając określeń typu: eufemizm, granice akceptacji społecznej, nieograniczona dostępność produktu, sytuacja rynkowa i innych tam takich. A dla podsumowania poinformowałam go, żeby mnie nie wciągał w rozmowę prywatną na temat gołych bab, gdyż poznałam już dzieło Piero Manzoni i mógłby ode mnie usłyszeć coś, co w jego opinii jest obrazoburcze. I nawet nie powiedziałam „srać”, tylko „akt wydalania”.
A potem mu podziękowałam za poświęcony czas i życzyłam miłego dnia z założeniem, że o wszelkich istotnych dla naszej umowy kwestiach nie omieszkam poinformować natychmiast jego pracowników. Więc, zgodnie z regułami savoir vivre’u byłam niegrzeczna, bo to on do mnie dzwonił i on powinien zakończyć rozmowę, a nie ja. Ale nie bądźmy tacy ą, ę.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że przy rozmowie był obecny mój szef, co to właśnie wpadł na papieroska. I powiedział mi, że nie uważa, jakobym była Dulska.
Jestem spionizowana, dziarska i gotowa do wyzwań.

A prywatnie to uważam, że tej firmie już dziękujemy.
Ale to prywatnie.

PS Tak, w rozmowie użyłam sformułowania „żenujący spot reklamowy”.

Komentarze