Podróże kształcą

Redakcja uprzejmie prosi co wrażliwszych PT Czytelników o wysikanie się przed przeczytaniem tej notki.

Wczorajszym popołudniem popracowym udałam się do mojego kuzyna, który w sytuacjach kryzysowych wspiera mnie farmakologicznie. Jak zwykle w takich sytuacjach, wywiązała się pomiędzy nami dyskusja na tematy różne. Zeszło na wtórny kretynizm społeczny. W walce o zaszczytne miejsce na podium bezwzględnie na czoło wybiły się trzy przypadki.

MIEJSCE TRZECIE, medal brązowy, nagroda w postaci westchnień tłumu.
Po dwóch dniach od zrealizowania recepty na Nystatynę (tabletka dopochwowa), w aptece ponownie pojawia się pacjentka i pyta:
- Panie magistrze, te tabletki nie są zbyt skuteczne. A może można je stosować dopochwowo?
Komentarz readkcji: dwa dni brała doustnie, bo przeczytała na opakowaniu tylko słowo „tabletka”.

MIEJSCE DRUGIE, medal srebrny, nagroda w postaci chichotu i pojedynczych pisków.
Do różnych produktów, w tym części leków, dołączany jest absorbent wilgoci w postaci granulatu w małej, papierowej torebeczce, na której wołami stoi: „don’t eat”. Po pewnym czasie użytkowania leku w formie płynnej, w aptece pojawia się pacjent i mówi:
- Panie magistrze, ten syrop, od czasu, jak dołączają do niego te kuleczki, to o wiele lepiej działa. Do każdej miarki syropu wrzucam sobie dwa ziarenka i jestem bardzo zadowolony!
Komentarz redakcji: chorzy mają czasem końskie zdrowie.

A teraz uwaga! W pełni zasłużone MIEJSCE PIERWSZE, złoty medal, wiwaty tłumu i noszenie na rękach.
Tadaaaaaaam!!!
- Panie magistrze, niech pan coś zrobi w sprawie tych pojemników, co to się w nich kupę do badania oddaje. Bo ta łyżeczka, co jest w środku, strasznie rani odbyt!
Komentarz redakcji: i pomyśleć, że mogłam nie potrzebować pomocy, nie pojechać do apteki i nigdy tego nie usłyszeć!

Komentarze