To co? Dykteryjka?
W sobotę o godzinie 17.50 dzwoni do mnie mój warsztat samochodowy. Patrząc na wyświetlacz myślę sobie prywatnie, że zapewne Światowid ich opuścił i werbalizuję to natychmiast: - Witam serdecznie. A co to, w pracy o 18.00 w sobotę? Jakieś problemy osobiste? Po drugiej stronie łącza przed szereg występuje zakłopotanie. - Eeee… Nie. Ja w innej sprawie. - Słucham zatem z uwagą. - Jestem w Media Markcie. - Brawo. - Ekspres kupujemy. Tu czytelnikom należy się wyjaśnienie. Podstawowa komórka społeczna, w której skład wchodzi wycieruszek, nabyła onegdaj drogą kupna (na raty! na raty!) ekspresik do kawy, tzw. koło gospodyń wiejskich. Tańczy, śpiewa, ziarna miele na bieżąco, produkuje cappuccino, rozmawia z obsługą i zrujnował nas finansowo. Ale nie narzekamy, bo kawa jest pyszna. Ekspresik ów stał się solą w oku oraz przedmiotem zazdrości licznie zgromadzonych tłumów. Również moich panów warsztatowych. Ponieważ nie radzili sobie ze skomasowanym atakiem uczuć negatywnych, postanowili wejść w pos...