W tajemnicy

Nadaję z katakumb.
Cichaczem.
Jakby co, to nic nie wiecie. Nawet jakby pasy darli. Nie przyznawać się do czytania.
Bo oficjalna wersja brzmi, że księguję.
A Szef poszedł do piwnicy włączyć ogrzewanie. Zaraz wróci i mnie przyłapie, i będzie opowiadał dyrdymały o moim braku poczucia obowiązku. Więc nie dajmy mu szansy.

Weekend jest fajny.
Nawet jak trzeba księgować.

O cholera, przypomniało mi się, że w tym tygodniu pracuję też w spółdzielni.
Niech to drzwi!
Zmykam, bo idzie!!!

PS Chwila prawdy o 23.00.
Godzina jaka jest – każdy widzi. I naprawdę właśnie skończyłam pracować. Z niedosytem skończyłam albowiem rozkręciłam się poważnie i przyszło mi do głowy parę pomysłów. Niestety na ich realizację jest chyba za późno. Więc odchodzą do zadań przyszłych.
Zdaje się, że zadziwiłam Szefa, bo w szale zaczęłam analizować plan gospodarczy dla wspólnoty, robić symulacje całoroczne na podstawie zużycia 3 kwartałów i ustawiać nowe stawki.
Nawet nie skomentował, tylko się jakiś taki cichy zrobił.
Od razu mówię, że obniżek nie będzie. Choć mogłyby być.
Po prostu to, co urwę z jednej stawki – przeniosę do funduszu remontowego. Będziemy mieć najwyższy fundusz remontowy na tej planecie. Ale co tam – to się odbywa kosztem mojej pracy racjonalizatorskiej.
Jestem dzielna jak czterej pancerni.
Dobranoc się z Państwem.

Komentarze