Rozleniwiłam się przez to wolne
Och tak, tak, jestem wam coś winna. Choćby wytłumaczenia. Ale tak naprawdę, nie mam nic na swoją obronę – zwyczajnie tak się rozlazłam i rozleniwiłam, że nic mi sie robić nie chciało – nawet odpalać komputera. Dobrze mi było z rodziną w domu i tyle. Jasne, wiecie przecież, prawda? No byłyśmy u drugich, byłyśmy. Od pierwszej chwili podróż była niezwykle udana, bo pogoda zadbała o nas wyjątkowo. Tzn. o pasażera, bo kierowcy słońce w oczy. Jechałyśmy sobie z Krynią okrężnymi drogami, przez lasy i pola, gadałyśmy do upadłego niespiesznie, aż się drudzy zniecierpliwili i upomnieli nas telefonicznie, że się czajnik spalił. I już nie było wymówek, więc wyskoczyłyśmy na główną trasę, odważnie pokonałyśmy korki i zaparkowałyśmy, blokując bramę. A potem to już były same przyjemności. Ściskanie drugich, dzieci drugich, zwierząt drugich i nawet mamy drugich, która pędem przybyła. Posiłki wydawano z podziwu godną regularnością. I nawet był wyszynk. Choć dla niektórych niedostępny. Salony...