1571
I co też ja bym chciała Wam powiedzieć, podsumowując ten miesiąc oraz liczne, przezabawne sytuacje, które mi się przytrafiają? Otóż, że się cieszę. Same wszakże zyski. Wyobraźmy sobie na ten przykład, że PANI nie zadzwoniłaby do mnie, tylko rzuciła taki gryps prosto w twarz. No przecież nie mogę zaręczyć, że zniosłabym to z godnością. A na godności mi dość zależy. Tymczasem miałam niepowtarzalną szansę, żeby się wyśmiać w ukryciu. W dodatku, jakby na zawołanie, zabrałam dziś ze sobą tusz. Bez tuszu ani rusz. Ciuteczkę mi spłynął po takim dictum. I nikt nie widział, jak sobie poprawiam urodę, pokwikując przy tym radośnie. Kolejny aspekt: Państwo wie doskonale, że ja mam niewyparzoną gębę. I przecież mogłam niechcący odpowiedzieć coś w deseń: - Gratuluję. Wiele osób w fabryce o tym marzy, tylko wszystkie mają penisy. Lecz ponieważ ze wszystkich sił starałam się zapanować nad rechotem oraz niespodziewanie odkrytą dusznością - milczałam. Milczenie jest złotem. Przyznam - tak do koń...