1564
Popisówkę dziś odstawiłam. W dodatku z rana.
Mama mnie poprosiła, żeby pojechała z nią i jej przyjaciółkami na obiadek do restauracyi. Nie, no skąd, jaka tam bezinteresowna życzliwość! Ktoś musi emerytki odebrać, zawieźć, odstawić. Ponieważ suma emerytek wynosi cztery, zaistniała konieczność posiadania samochodu z kompletem pasów bezpieczeństwa. Smoczyca ma wybrak w postaci środkowego tylnego i nie mogę dokupić. A w firmie - matce nie chcę, gdyż mnie chwilowo dwa lub trzy tysiące nie swędzą. Używane natomiast są niezwykle chodliwe i zawsze dowiaduję się, że - owszem - przed chwilą przechodziły.
Na tę okoliczność zagadałam do Prezia, żeby się zamienił samochodami. On ma wszystko skompletowane. Jeden guzik od zamykania drzwi nie działa, ale jest. Wyciągnęlim dokumenty, z rączki do rączki. I pojechałam Krową. Wszystko cacy. Weszłam do biura, zdjęłam płaszczyk, odwiesiłam do szafy i rozpoczęłam poszukiwania służbowego pendrive'a. Nie znalazłam go, niestety, co mnie lekko zasmuciło. Po wytrzebieniu torebki okazało się natomiast, że w to miejsce posiadam... kluczyki do Hondy!
Taaaa... Nabrałam powietrza w płuca i zadzwoniłam do Prezesa w przekonaniu, że jeszcze nie wie. Oddzwonił po dziesięciu minutach. Wielce skruszonym tonem zaczęłam coś tam bąkać na swoje usprawiedliwienie.
- Ja już jestem w pracy. Pracownik mnie przywiózł.
- Bardzo cię przepraszam. Naprawdę.
- To była taka wymiana w twoim stylu - strzyknął jadem. - Wszystko zabierzesz, niczego nie dasz w zamian.
Nawet nie mruknęłam. Należało mi się.
Mama mnie poprosiła, żeby pojechała z nią i jej przyjaciółkami na obiadek do restauracyi. Nie, no skąd, jaka tam bezinteresowna życzliwość! Ktoś musi emerytki odebrać, zawieźć, odstawić. Ponieważ suma emerytek wynosi cztery, zaistniała konieczność posiadania samochodu z kompletem pasów bezpieczeństwa. Smoczyca ma wybrak w postaci środkowego tylnego i nie mogę dokupić. A w firmie - matce nie chcę, gdyż mnie chwilowo dwa lub trzy tysiące nie swędzą. Używane natomiast są niezwykle chodliwe i zawsze dowiaduję się, że - owszem - przed chwilą przechodziły.
Na tę okoliczność zagadałam do Prezia, żeby się zamienił samochodami. On ma wszystko skompletowane. Jeden guzik od zamykania drzwi nie działa, ale jest. Wyciągnęlim dokumenty, z rączki do rączki. I pojechałam Krową. Wszystko cacy. Weszłam do biura, zdjęłam płaszczyk, odwiesiłam do szafy i rozpoczęłam poszukiwania służbowego pendrive'a. Nie znalazłam go, niestety, co mnie lekko zasmuciło. Po wytrzebieniu torebki okazało się natomiast, że w to miejsce posiadam... kluczyki do Hondy!
Taaaa... Nabrałam powietrza w płuca i zadzwoniłam do Prezesa w przekonaniu, że jeszcze nie wie. Oddzwonił po dziesięciu minutach. Wielce skruszonym tonem zaczęłam coś tam bąkać na swoje usprawiedliwienie.
- Ja już jestem w pracy. Pracownik mnie przywiózł.
- Bardzo cię przepraszam. Naprawdę.
- To była taka wymiana w twoim stylu - strzyknął jadem. - Wszystko zabierzesz, niczego nie dasz w zamian.
Nawet nie mruknęłam. Należało mi się.
Należało Ci się:)
OdpowiedzUsuńNawet się nie uchylam :)
UsuńNie jestem automatem:) Hurra
OdpowiedzUsuńMuszę wyznać, że też się cieszę.
Usuńno ale że jak Prezio nie pomyślał że żeby auto jechało należy mieć kluczyki ?
OdpowiedzUsuńuważam że wina jest obopólna !
Oddał mi jedno i drugie, a ja mu tylko jedno. Nie przesadzajmy. Mea culpa.
Usuńspam, spam,spam
OdpowiedzUsuńScuzi, nie mogłam się powstrzymać :)
UsuńTy nie spamuj, tylko trolluj i hejtuj ;)
UsuńA lowciać można?
UsuńZnaczy podlizywać się i wielbić ałtorkę? Zapraszam serdecznie.
UsuńWitaj siostro :).
OdpowiedzUsuńMiło nie być osamotnioną :D
Usuń