2024
Czesław okazuje się chytrzejszy niż się spodziewaliśmy. A nawet chytrszy. Pomijam łaskawie fakt, że jest kotem-pająkiem i napinkala wzwyż w pionie (w przeciwieństwie do normalnych kotów, które przeskakują z czegoś na coś). To ma się także do śmigania po drabinie bez śladu lęku i to praktycznie od drugiego, trzeciego dnia pobytu. Ze schodów się co prawda spierdolił, ale tylko raz - i wyciągnął wnioski. A poza tym urósł przeszło dwukrotnie, co Państwo samo widzi na zdjęciach, więc żadne tam schody już mu niestraszne.
Wczoraj w godzinach pracy otrzymałam mail o wiele mówiącym tytule: "Znajdź ukryty szczegół".
Tak, owszem, to co Państwo widzi, znajduje się tuż pod sufitem. I jak tam wlazło - nie mamy pojęcia. Żaden kot wcześniej nie miał takich osiągów.
Ale ja nie o tym. Otóż najistotniejszą umiejętnością, którą posiadł Czesław w tempie błyskawicznym, jest wywabianie Prezesa z łóżka o 6:00 w dni wolne. Wyczuł bez pudła, że Prezes jest miętki, a ja potrafię wykonać salto mortale w miejscu i zakończyć je profesjonalnym w pełni kokonem, do którego nie docierają bodźce. Dotychczas cały kociniec wyprawiał skoki i podrygi po Prezesie, obecnie wszyscy dali spokój, zdając się na Czesława, któren to jest miszczem i działa w 100 przypadkach na 100.
On po prostu punkt szósta wali takiego kupona w kuwecie koło sypialni, że mogę go Wam wypożyczać za opłatą celem wskrzeszania ukochanych bliskich. Okrutny smród wyciska nam łzy z oczu i to podczas snu, a Czesław - z opróżnionym jelitkiem oraz enigmatycznym uśmiechem - spokojnie oczekuje na napełnienie. I nigdy się nie myli. Prezes, któremu odbiera się w ten sposób resztki tlenu, wypryskuje z łóżka z podziwu godną prędkością, łapie w locie kuwetę i zbiega na dół celem wyczyszczenia. A przy okazji, skoro już tam się znalazł, jest serdecznie zachęcany do wydania śniadania. Gdyż śniadanie, jak wiadomo, to najważniejszy posiłek dnia.
Czesław, z uwagi na umiejętności paszczowe, zwany okresowo i pieszczotliwie Klaksonem, prowadzi bezustanne, szczegółowe obserwacje, które - jak to ruski - natychmiast przetwarza, wprowadzając w czyn arcyciekawe rozwiązania. Piszę o tym, bo poddaję Wam pod rozwagę jedną rzecz. Otóż gdyby się Wam zachciało kiedyś kotecka, dobrze się zastanówcie czy to ma być żołnierz radziecki. Może się bowiem wydarzyć, że niespodziewanie do domu wpadnie grupa antyterrorystyczna, a potem się dowiecie, że chrupki były niskiej jakości. No, chyba że lubicie rozrywkę - wtedy polecam. Ruscy uczą się wszystkiego praktycznie bez pomocy z zewnątrz, są cholernie inteligentni, przebiegli i dostarczają atrakcji. Oraz, co nie bez znaczenia, kochają na zabój. I asystują, co wcale nie znaczy, że za Was poodkurzają. Ale mogą naśmiecić, bo - dajmy na to - śmieszy ich, gdy się miotacie z odkurzaczem.
Osobiście jestem ruskofanką. A hodowlę archangielskich w Bełchatowie polecam w ciemno. Piękne toto i w dodatku z pazurem. Lubię charakterki.
Na deser jeszcze jedno zdjęcie spółki z nieograniczoną nieodpowiedzialnością. Lubią się chłopaki. A właściwie Czesiek lubi Edka. A Edek... nie ma innego wyjścia.
Wczoraj w godzinach pracy otrzymałam mail o wiele mówiącym tytule: "Znajdź ukryty szczegół".
Fajny burdel wyprodukował, nieprawdaż? Kochany kotek. |
Tak, owszem, to co Państwo widzi, znajduje się tuż pod sufitem. I jak tam wlazło - nie mamy pojęcia. Żaden kot wcześniej nie miał takich osiągów.
Ale ja nie o tym. Otóż najistotniejszą umiejętnością, którą posiadł Czesław w tempie błyskawicznym, jest wywabianie Prezesa z łóżka o 6:00 w dni wolne. Wyczuł bez pudła, że Prezes jest miętki, a ja potrafię wykonać salto mortale w miejscu i zakończyć je profesjonalnym w pełni kokonem, do którego nie docierają bodźce. Dotychczas cały kociniec wyprawiał skoki i podrygi po Prezesie, obecnie wszyscy dali spokój, zdając się na Czesława, któren to jest miszczem i działa w 100 przypadkach na 100.
On po prostu punkt szósta wali takiego kupona w kuwecie koło sypialni, że mogę go Wam wypożyczać za opłatą celem wskrzeszania ukochanych bliskich. Okrutny smród wyciska nam łzy z oczu i to podczas snu, a Czesław - z opróżnionym jelitkiem oraz enigmatycznym uśmiechem - spokojnie oczekuje na napełnienie. I nigdy się nie myli. Prezes, któremu odbiera się w ten sposób resztki tlenu, wypryskuje z łóżka z podziwu godną prędkością, łapie w locie kuwetę i zbiega na dół celem wyczyszczenia. A przy okazji, skoro już tam się znalazł, jest serdecznie zachęcany do wydania śniadania. Gdyż śniadanie, jak wiadomo, to najważniejszy posiłek dnia.
Czesław, z uwagi na umiejętności paszczowe, zwany okresowo i pieszczotliwie Klaksonem, prowadzi bezustanne, szczegółowe obserwacje, które - jak to ruski - natychmiast przetwarza, wprowadzając w czyn arcyciekawe rozwiązania. Piszę o tym, bo poddaję Wam pod rozwagę jedną rzecz. Otóż gdyby się Wam zachciało kiedyś kotecka, dobrze się zastanówcie czy to ma być żołnierz radziecki. Może się bowiem wydarzyć, że niespodziewanie do domu wpadnie grupa antyterrorystyczna, a potem się dowiecie, że chrupki były niskiej jakości. No, chyba że lubicie rozrywkę - wtedy polecam. Ruscy uczą się wszystkiego praktycznie bez pomocy z zewnątrz, są cholernie inteligentni, przebiegli i dostarczają atrakcji. Oraz, co nie bez znaczenia, kochają na zabój. I asystują, co wcale nie znaczy, że za Was poodkurzają. Ale mogą naśmiecić, bo - dajmy na to - śmieszy ich, gdy się miotacie z odkurzaczem.
Osobiście jestem ruskofanką. A hodowlę archangielskich w Bełchatowie polecam w ciemno. Piękne toto i w dodatku z pazurem. Lubię charakterki.
Na deser jeszcze jedno zdjęcie spółki z nieograniczoną nieodpowiedzialnością. Lubią się chłopaki. A właściwie Czesiek lubi Edka. A Edek... nie ma innego wyjścia.
Ramz budził nas o 4-5 rano celem wydania śniadania - normalnie przychodził siadał na klacie i pukał po nosie lub policzkach , Latte całe szczęście nie uskutecznia takiego zachowania
OdpowiedzUsuńi mówisz że ruski są takie skoczne ? to zupełnie inaczej jak brytki no ale wiadomo angole od zawsze były flegmatycznymi lemingami ;-)
On się raczej wspina. Ubóstwiam na to patrzeć, choć powinnam mu dać do zrozumienia, żeby tak nie robił.
UsuńZmor tez próbował metody z pacaniem łapka po twarzy. Oduczyłam go, chowając głowę pod kołdrą :)
UsuńMnie nikt nie paca. Królowa jest tylko jedna ;))))
UsuńZnalazłam kotecka!
OdpowiedzUsuńPrezentuje się malowniczo. Z tego, co piszesz, warto pomyśleć w nowym domku o zaaranżowaniu podsufitowej przestrzeni z przeznaczeniem na ruską jednostkę wojskową ;) Nie ma co sie łudzić, ruski desant powietrzny i tak masz jak w banku :D
Najbardziej optymalne rozwiązanie dla kota jest takie, żeby mógł obejść całe pomieszczenie nie dotykając łapą podłogi. Czuje się wtedy bezpiecznie. Okazuje się, że rzecz nie jest aż tak skomplikowana, bo gdy się człowiek rozejrzy w rozkładzie mebli, to czasem wystarczy dołożyć jedną półkę :)
UsuńNo tak, na zdjęciu pierwszym biedny kot zmuszany do robót, pracowicie odzież segreguje. A na drugim padł ze zmęczenia. Moje koty też darzą miłością pawlacz. Z tym, że jeden rozkazuje aby go tam natychmiast podsadzić, a drugi radzi sobie sam - doskakuje z innego mebla, względnie z ramienia nieszczęśnika, który akurat przechodził obok ;)
OdpowiedzUsuńJesteśmy tylko służbą i nie wypada pyskować. Przecież pozwalają nam mieszkać!
UsuńUśmiałam się jak norka. No cóż. Grunt to znać swoje miejsce ;)
OdpowiedzUsuńCzasem niepokoimy się, gdy przyjdzie polecony. A nuż wykwaterowanie?
UsuńDobrze że psy nie potrafią włazić tak wysoko, juz widze naszego Atosa - 62 kg żywca zakopanego w skarpety Mecenasa :)) Jaka półka to wytrzyma?? Saba budzi mnie lepiej niz budzik, staje obok łóżka i napiernicza ogonem w kaloryfer, efekt murowany, wszyscy w domu pobudka...oprócz Mecenasa, jego nic nie rusza.
OdpowiedzUsuńŁyżew mojej koleżanki karci ogonkiem po nóżkach ;)
UsuńO 6 rano? U nas Niuteczka czuje zew natury między czwartą a piątą. I też kuweta stoi tak, że aromat dociera do łóżka. Najgorsze, że chłop mój osobisty przestał się budzić na tak oczywiste bodźce. Ja się budzę na sam dźwięk kanonady, nie muszę już czekać na aromat.
OdpowiedzUsuńCzesław jest zaiste cudnym koteckiem. Ciekawe, czy przerośnie Edwarda? A może i Karola?
Amelia
Sprawdź czy budzi go paluch "niechcący" wepchnięty pod żebro ;)
UsuńGdzie moj komentarz ja sie pytam?:)
OdpowiedzUsuńW spamie nie. Szkoda, bobym wydobyła.
UsuńTo sprobuje jeszcze raz - moze cos zle k l i k l a m:)
UsuńKochana,zagladam i zagladam a tu tylko kot na kocie i kotem pogania a ja żądam terminu parapetowki albo przynajmniej potwierdzonej ( najlepiej relacja fotograficzna:) infromacji,ze zmienilas adres! Bo nie wiem,czy brac te wietnamke - jak masz plot to biore,jak nie to tylko otwieracz do szampana przywieziemy:)
Brunet zaczynał od strzelenia kupona o szóstej z weekendami włącznie. Mamuśka tytanicznym wysiłkiem nauczyła go liczenia do pięciu. Nie całkiem pojął, bo teraz co prawda w weekendy strzela później, ale niezależnie od dnia tygodnia zawsze robi to precyzyjnie w porze śniadania.
OdpowiedzUsuńA u nas jedna kuweta stoi w salonie...
UsuńOoooooooooo szacun dla Czesia!
OdpowiedzUsuńMoja kocica nieodzalowanej pamieci tak potrafila!
Z podlogi , na podsufitowa polke w meblosciance, to bylo cos.
Bo jak za duzo na polce bylo to lecialy skarby i kot .
I kot czynil druga probe z sukcesem!
Jak nie lubisz tego "budzika" o 6 , to mozesz sprobowac im zmienic karme na eukanube,
Po tym zarciu najpierw widze , a dopiero potem jest malutki zapach.
Glaski dla wszystkich :DDD
Mnie nie przeszkadza - to Prezes wstaje ;)
Usuń