2025

Absolutnie nieprawdopodobna historia, ale piszę, żebyście mogli sprawdzić u siebie. Bo, jak wiadomo, człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. Od razu wytrącam z rąk oręż legendy miejskiej - jej podstawą jest brak możliwości ustalenia, komu się coś wydarzyło. Tutaj wiemy komu i mamy relację z pierwszej ręki.

Zdarza się Wam zrobić coś zupełnie od czapy? Na przykład sprawdzić rzecz, która wydaje się całkowicie oczywista? I potem zrozumieć, że Wasze pojęcie oczywistości to ewentualnie psu na budę? Mnie się zdarza: czasem się ważę. I potem nic już nie jest takie samo.

Więc owa znajoma, o której mowa, ni z gruchy, ni z pietruchy weszła na elektroniczne księgi wieczyste i wpisała w nie numery posiadanych działek. Wartych - bagatela - kilka milionów. Nie wiadomo czemu to zrobiła, ale jakież było zaskoczenie, gdy okazało się, że wcale właścicielką nie jest. Z ksiąg wynikało, że kilka tygodni wcześniej sprzedała te działki jakiejś firmie. Czego - jako żywo - nie uczyniła. Ale jak?! Przecież to absolutnie niemożliwe! Poleciała do sądu, wyszarpała dokumenty, a tam piękna umowa notarialna z jej nazwiskiem. Działki sprzedane. Pandemonium. Coś, co wydawało się nienaruszalne i stanowiło dorobek całego życia... zniknęło bez wieści.

W ramach śledztwa ustalono, że do kancelarii notarialnej stawiła się osoba ze sfałszowanym dowodem osobistym i w imieniu swoim (czyli niby prawdziwej właścicielki) sprzedała rzeczone latyfundia. W wyniku niespodziewanego splotu okoliczności, rzeczona znajoma weszła w posiadanie tej informacji w rekordowo krótkim czasie, w związku z czym działki nie zdążyły zmienić właściciela piętnaście razy, bo wtedy to już chyba nigdy nie doszliby swoich praw. Stanęli jednak przed poważnym problemem, jakim jest założenie sprawy cywilnej, mającej na celu udowodnienie, że nigdy do transakcji nie doszło. Bo trzeba wpłacić wadium, wynoszące... 10% wartości przedmiotu sporu. Czyli, bagatela, kilkaset tysięcy.

Nie, nie wiem, jak to się skończyło, bo sprawa w toku. Sama jestem ciekawa, więc Was zawiadomię, gdy się dowiem. Niemniej poleciałam po własne wypisy z ksiąg wieczystych i odetchnęłam z ulgą. Może niewiele, ale ciągle mam. Sprawdźcie, bo to zapewne niejedyny taki przypadek.

Przerażające.
Niby wszystko teraz takie sformalizowane, a można komuś sprzątnąć sprzed nosa dorobek całego życia i tyle. Nie mam wątpliwości, że była to pierwsza z ciągu transakcji kupna-sprzedaży, które ktoś zamierzał wykonać i w dodatku odprowadzić od tego podatek. Albo i nie, bo skoro wpadł na pomysł tak grubego przekrętu, to i unik podatkowy pewnie mu nieobcy.
Stupor.

Komentarze

  1. Melduję się!
    To nie pandemonium, to już centrum piekła!
    Niesamowita historia! Jestem ciekawa jak sprawa się zakończy w tym państwie bezprawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. o żesz w mordę !!! ciekawe ile będzie ich to kosztowało i czy znajdą tą dowcipaskę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już policja. Pewnie sprawy lecą dwutorowo.

      Usuń
    2. no wiem że policja ale też wiem jak ona w naszym kraju działa heh

      Usuń
    3. Trzymam więc kciuki za spektakularny sukces służb.

      Usuń
  3. Jezusicku, muszę sprawdzić księgi wieczyste moich kocurów! (A i działki też, trochę się przeraziłem). Swoją drogą, marne państwo sobie uczyniliśmy, kurwa jego mać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra! !! A nikt jej przypadkiem nie rąbnął jakiś czas wcześniej dowodu? Albo nie zgubiła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mi o tym nie wiadomo, ale skoro jest mowa o podróbie, to pewnie nie. Raczej ktoś zrobił dobry wywiad.

      Usuń
  5. ja dodam od siebie w kwestii urzędów i ewidencji - czytajcie co jakiś czas papiery, porównujcie z tym co już mieliście, trzymajcie wszystkie papiery nieruchomości z pokolenia na pokolenie. czytajcie co ogłaszają starostowie czy inne organy o zmianach w ewidencjach, czytajcie i interesujcie się wszelkimi pismami, które dostajecie z gminy, ze starostwa czy z sądu, nawet (a może szczególnie) wtedy, gdy nie wiecie o co chodzi. bo będzie tak, że do celów notarialnych dostaniecie wypis z ewidencji, na którym nie ma waszego domu, a wy go weźmiecie "bez czytania". jak wtedy sprzedacie ten dom, którego tam nie ma? bajzel w dokumentacjach w urzędach jest wręcz niewyobrażalny. akurat w tym tygodniu porównywałam plany swojej nieruchomości. na przestrzeni 30 lat wszystkie plany różnią się od siebie i to bynajmniej nie w sposób logicznie postępujący, a jedynie najstarszy plan zrobiony był zgodnie ze stanem faktycznym. ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, chodź, zabij mnie kijem.
      (Płacze).

      Usuń
    2. Z racji mojego zawodu podpisuję się pod wpisem Oli obiema rękami. Najbardziej czujnym trzeba być na wszelkie obwieszczenia i zawiadomienia ze starostwa, bo to ono rządzi ewidencją gruntów. Hanka

      Usuń
    3. Tworzycie jakiś Klub Kobiet Bez Krzty Litości.
      I załamała się.

      Usuń
  6. Fałszują na potęgę! Anonimowa przez całą dotychczasową karierę w Łagrze nie nabiegała się zeznawać w różnych organach, co przez ostatnie pół, sfałszowane umowy, akty notarialne, tożsamość, akty stanu cywilnego... Anonimowa abonament w rzeczonych organach dostanie. A poza tym jest przerażona skalą fałszerstw, ale też niefrasobliwością ludu do niej przychodzącego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był taki moment, że Zuzia wróciła z klubu bez DO. Przyznam, że mnie zmroziło.

      Usuń
  7. Ale ze akurat jej przyszlo do glowy sprawdzic! Moze ma jakis szósty zmysl do wykrywania przekretów, tylko jeszcze o tym nie wie?
    A na powaznie - tak, to jest naprawde przerazajace, ze tak latwo temu komus poszlo. Brrr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami instynkt nas gdzieś kieruje, a nie wiemy dlaczego.

      Usuń
  8. O matko! A gdzie to sprawdzić w internecie? Znasz adres?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. elektroniczne księgi wieczyste https://ekw.ms.gov.pl/eukw/menu.do
      jak znasz numer to możesz sprawdzić każdego
      ola/bez domu ;)

      Usuń

Prześlij komentarz