2032
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o głupotach, które opowiadacie, ale baliście się zapytać*
Nie od dziś wiadomo, że komunikacja jest jedną z najtrudniejszych rzeczy w życiu. Myślimy jedno, mówimy drugie, na to nakłada się nastawienie słuchacza i problem gotowy. Najogólniej rzecz biorąc, teorię komunikacji (w dużym spłyceniu, oczywiście) można przedstawić tak:
- jest nadawca,
- jest odbiorca,
- jest komunikat
- i są szumy.
Nadawca wyrzuca wiadomość, na niego nakładają się szumy komunikacyjne i całość dociera do odbiorcy. Dochodzi do porozumienia albo, w skrajnej sytuacji, II wojny światowej. Lub też nie gadacie z tą wredną sąsiadką już od osiemnastu lat.
Co to są szumy komunikacyjne? Ano różne rzeczy. Mogą być nimi np. nastawienie nadawcy i odbiorcy. Zwróćcie uwagę, że gdy kogoś lubicie, a zdarzy mu się palnąć coś bez sensu, to jest Wam łatwiej mu wybaczyć, zwalają owo potknięcie na zły dzień, kłopoty osobiste, niewyspanie lub kaca. Inaczej rzecz ma się, gdy to samo wypadnie z ust facetowi, którego pies notorycznie obsrywa Wam wycieraczkę. Szumy komunikacyjne to również:
- brak zainteresowania słuchacza (gadaj se zdrów i tak wiem swoje),
- różne doświadczenia (nie możemy nie odnosić się do tego, co przeżyliśmy i co nas ukształtowało, a przecież dla różnych osób jest to odrębny zbiór bodźców),
- sytuacja, w której pojawia się komunikat (właśnie jesteście luźni jak sanki w maju, czyli macie wyjebane i nie będziecie sobie psuli nastroju czyimś gadaniem - akurat wpadliście w poślizg, bo jakiś gnój zajechał Wam drogę, w wyniku czego przebiliście oponę i zarysowaliście drzwi w samochodzie),
- bariery językowe (nawet w języku ojczystym ludzie różnie rozumieją słowa, np. patrz do słownika na wyraz alternatywa, uporczywie stosowany bez sensu),
- niezgodność komunikatów (z ust wypada coś innego niż mówi ciało, niekoniecznie się na tym znamy, ale czujemy dysonans),
- czy wreszcie przeszkody mechaniczne (niewyraźna mowa, pracująca obok wiertarka).
Teraz to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli przykłady. Żeby było barwnie, same gorące tematy.
Komunikat: Zabiłbym wszystkie matki, które posyłają swoje pięcioletnie córeczki na konkursy piękności.
Co myślisz, że powiedziałeś: Bronię dzieci przed seksualizacją.
Co naprawdę powiedziałeś: Wyłącznie matki są odpowiedzialne za wychowanie dzieci.
Co powinieneś powiedzieć: Konkursy piękności uczą, że najważniejsze w życiu kobiety to podobać się innym. Tymczasem naprawdę ważne jest coś zupełnie innego.
Komunikat: Antykoncepcja postkoitalna to zabijanie nienarodzonych i jest szkodliwa dla zdrowia.
Co myślisz, że powiedziałeś: Bronię dzieci przed zabójstwem, a kobiet przed chorobami.
Co naprawdę powiedziałeś: Wiem lepiej, co jest dobre dla innych, więc powinni się do tego stosować.
Co powinieneś powiedzieć: Moje przekonania i wartości nie pozwalają na stosowanie takich form regulacji urodzeń. Nie zastosowałbym takiej tabletki.
Komunikat: Nie wolno zezwolić na małżeństwa homoseksualne, ponieważ homoseksualizm to zboczenie.
Co myślisz, że powiedziałeś: Bronię społeczeństwo przed podróżą na skraj przepaści.
Co naprawdę powiedziałeś: Wiem lepiej, co jest dobre dla innych, więc powinni się do tego stosować.
Co powinieneś powiedzieć: Z uwagi na osobiste przekonania, trudno mi zaakceptować homoseksualizm.
Komunikat: Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o głupotach, które opowiadacie, ale baliście się zapytać.
Co myślę, że powiedziałam: Pokażę Wam, jakie niebezpieczeństwa czają się w słowach, a najistotniejszym jest wartościowanie.
Co naprawdę powiedziałam: Wiem lepiej od Was, jak to działa - jestem od Was lepsza.
Co powinnam powiedzieć: Komunikacja jest trudna i zarówno na odbiorcę, jak i nadawcę wiadomości czyha wiele pułapek. Trochę zajmowałam się tym zawodowo, więc, jeśli chcecie, mogę Wam w zjadliwej formie przytoczyć moje przemyślenia.
Łomatkoboskoczęstochowsko, co robić?!
Ano zachować ostrożność. Starać się, jeśli to możliwe, nie wypowiadać w emocjach. Ważyć słowa: często mniej znaczy więcej. Traktować innych ludzi tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Nauczyć się powściągać usta i palce. Pracować nad sobą, żeby nie tylko na zewnątrz, ale i w środku wzbudzić szacunek dla drugiego człowieka. Nie być egocentrycznym. Pamiętać o pokorze - nie wiem wszystkiego, nie znam wszystkich okoliczności, postaram się nie ferować wyroków, żeby kogoś nie skrzywdzić.
A to się wymądrzyłam! To pójdę, sprawdzę czy w chałupie jest coś, co można - po lekkim przetworzeniu - nazwać obiadem.
* To, co zrobiłam w tytule, nazywa się parafraza^. Znakomity film Woody'ego Allena polecam również tym, którzy znają go na pamięć.
^ Co myślę, że powiedziałam? "Przybliżyłam części osób słowo, którego nie znały".
Co naprawdę powiedziałam? "Jestem od Was mądrzejsza".
Co powinnam powiedzieć? "Jestem głodna, idę zrobić obiad".
"Z uwagi na osobiste przekonania, trudno mi zaakceptować homoseksualizm". Ja nie rozumiem. Czy jest jakiś przepis, który mówi, że należy mieć osobiste przekonania dotyczące homoseksualizmu? Rozumiem, że może być trudno zaakceptować sytuację, w której odkrywa się własna orientację homoseksualną. Rozumiem, że może być kłopot, jeśli homoseksualny okaże się własny mąż (lub żona). Albo ktoś z kim liczyliśmy na sekscesy. Ale w pozostałych przypadkach??? Niech mnie ktoś oświeci.
OdpowiedzUsuńA ja rozumiem, każdy jest jakiś. Co nie znaczy, że mu wolno krzywdzić innych ludzi. Słowem również.
UsuńA w ogóle to się wstrzeliłaś tą notką w moje ostatnie przemyślenia. Zauważyłam, że część ludzi, nie ma świadomości istnienia komunikatu.
OdpowiedzUsuńCzęść ludzi nie ma świadomości istnienia mózgu.
UsuńSzumy są, oj są!
OdpowiedzUsuńNa każdym kroku.
UsuńSkuteczna komunikacja to ciężka sprawa, nawet jeśli zna się teorię ;) A tak poważnie, to dużo osób powinno chociaż taką wiedzę w pigułce jak Twoja notka przeczytać i nabyć świadomość :)
OdpowiedzUsuńNo i nie zawsze wersja "co powinnam powiedzieć" gwarantuje, że komunikat zostanie zrozumiany tak, jak miał zostać zrozumiany. Nawet przy zachowaniu zasad opisanych w akapicie "Ano zachować ostrożność (...)" :)
Owszem, a jużci. Dlatego właśnie pokazałam to i na osobistym przykładzie :D
UsuńO! O! Tak! I jeszcze w pyteczke by bylo, (pozwole sobie rozszerzyc zagadnienie) jakby se coniektóre ludzie zapamietaly, iz istotny jest dialog. Nie monolog, i to wygloszony z taka finezja, jak walenie zeliwna patelnia w oblicze oponenta.
OdpowiedzUsuńTo tak à propos komunkatów nadawanych jako jedyna sluszna prawde, nie przewidujacych miejsca na dyskusje. Bo coraz czesciej jakos sie ludziska tymi patelniami wala, ile wlezie...
Należy wtedy odgryźć rękę, trzymającą patelnię. I nie ma, że broczy!
UsuńJa Ciebie też!
OdpowiedzUsuńDo nóżek padam Pani Dobrodzice.
OdpowiedzUsuńKomunikat: Amen
OdpowiedzUsuńCo myślę, że powiedziałem: Amen
Co naprawdę powiedziałem: Amen
Co powinienem powiedzieć: Kurwa ament howgh i podpis oburęczno-obunożny z hołupcem. (jestem wulgarnym ateistą)
Szum: Tu czuję się w swoim żywiole.
Trzeba być w zgodzie ze sobą, to się łony punkty zlejo w jedno.
Bez względu na wiertarkę, Petrarkę ponad miarkę za miarkę na spacerze parkiem z kanarkiem Markiem lub zgiętym karkiem z latarkiem.
Nie jest wcale tak łatwo, bo kumunikacja zakłada jednak dwie osoby. Minimum. No, chyba że ktoś ma rozdwojenie jaźni. Aczkolwiek owe jaźnie też nie muszą być sobie życzliwe.
UsuńNo fakt, może się np. zdarzyć, że jak u Vonneguta, jedna strona porozumiewa się za pomocą pierdnięć i stepowania, a druga nie. Zawsze to czuję oglądając reklamy.
UsuńSwoją drogą poruszyłaś ciekawy temat, muszę co poczytać o tym. Pisałaś że masz pojęcie, to rzuć proszę jakimś tytułem strawnym dla cyfrojeba :)
Zastanowię się nad tym. W tej chwili nie mogę, gdyż albowiem przypadeczkiem posiadłam wiedzę, jak se (i nie tylko) obliczyć indeks Hirscha tymy ręcamy i emocje mi oscylują przy wartości high. Nie umiem myśleć o niczym innym. Chorzy ludzie też mają fascynacje.
UsuńPodrzucam link. Może mnie ktoś oczywiście zgasić, ale ja lubię Awdiejewa (Aleksego, choć i Aloszą nie wzgardzę). Za jego radą można zacząć od Michaela Fleischera.
Usuńhttp://cd-magazine.uni.wroc.pl/artykul/teoria_komunikacji_analiza_dyskursu/
Senkju haraszo mersi i wicie wersal.
UsuńSuper! Było takie powiedzenie o trzech sitach, Sokrates to powiedział czy ktoś. Żeby słowa przesiewać przed trzy sita, zanim się je wypowie. Pewnie przekręciłam, Gosia od Manufaktury Radości o tym pisała.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że alegoria to może być jednak zbyt wiele ;))))
UsuńZ tym sianiem to że niby jak kto sepleni, ma szczękościsk i mówi z pełnymi ustami to może napierdalać jak leci?
UsuńA, Kruszyzna, dzięki za laurkę, nie zasłużyłem.
UsuńJaszmij... Po głębszym przemyśleniu dochodzę do wniosku, że może, bo i tak nikt niczego za chuja nie zrozumie. Dobra uwaga.
Usuń