1295

Odwiedzam niedawno Dzika i jego uroczą matkę. Dzik, wymowny jak zawsze, już w drzwiach wita mnie gromkim okrzykiem:
- Ciocia! Patrz! Szalejem, szalejem!!!
I oczywiście szaleństwo to natychmiast wciela w życie, przy okazji popełniając jakieś przestępstwo.
- Dziku - rozpoczynam pogadankę. - Tak nie wolno.
Następnie przez czas jakiś wywodzę moralniaka z podaniem przykładów, dlaczego nie wolno i czym to może skutkować.
Dzik, skupiwszy na mnie wzrok, niespodziewanie wytrzymuje całą tyradę, słucha uważnie i nawet nogami nie przebiera. Gdy kończę, wzdycha, wzrusza ramionami i podsumowuje:
- Ja pierdolę! Nie ma łatwo...
Po czym wydala się do swojego pokoju.

Na szczęście. Przez kolejne pięć minut jestem niezdolną do niczego szmatą, zalegającą w łazience z ręcznikiem przy twarzy. I tylko wstrząsają mną drgawki. Dzięki Bogu nie dopytał później, dlaczego płakałam. Nie wiem, jakbym mu miała to wytłumaczyć.

Komentarze

  1. Bo i właściwie co tu powiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało Ci się dojść do łazienki?! Byłaś bardzo dzielna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko 2 lata i już poznał życiową prawdę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Owszem. I wyszczekany ponad normatyw. (Raz nie było kompotu i jak się gadanie odblokowało, to szok).

      Usuń
  5. Ty no, dobry jest. mój się też nasłucha nieraz bluzgów , niekoniecznie pod swoim adresem, ale nie ośmiela się powtarzać. raz tylko jak "rajstopów" ubrać nie mógł to prawie bezgłośnie kurwował

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś spotkałam go, jak wychodził na spacer. Motywem przewodnim wrzasków był baran.
      - Dziku - zwróciłam się doń uprzejmie - słyszałam, że brzydko mówisz.
      - On śpiewa piosenkę "Gdzieżeś ty bywał, czarny baranie" - skwitowała spłoszona niania.
      JASNE.

      Usuń

Prześlij komentarz