1555

Och! Co poniedziałek, to lepszy.

Dziś szef mnie zwalniał z art. 52 jeszcze przed kawą. Cóż za oszczędnościowa wersja, zakrawająca na całkowite zaprzestanie upłynniania prawych środków płatniczych na podniesienie ciśnienia przy opadających wskazówkach barometrów! Jestem wzruszona troską. Mało mi płaci, ale za to dba o racjonalne wydatkowanie.
- Do środy! - grzmiał. - Do środy! Jak to się nie znajdzie do środy, to was wszystkich zwolnię! Cały dział. Dyscyplinarnie.
Przyjęłam to ze stoickim spokojem, bo po pierwsze nie mam zamiaru czuć się odpowiedzialna za rzeczy, które działy się w fabryce przed moim przybyciem, a po drugie - nie takie my już rzeczy słyszeli ze szwagrem po pijoku. Wobec mojego braku zaangażowania emocjonalnego, przewidywanego dla takich sytuacji, szef ciuteńkę się zacukał, a potem zmienił opcję.
- Dyscyplinarnie zwolnię cały dział! Oprócz ciebie.

Niegłupio - pomyślałam sobie. Ze mną zaczeka do zakończenia okresu próbnego. Nie będzie mnie musiał zwalniać, sprawa sama się rozwiąże. Byle się nie stresować. Chociaż z drugiej strony... Jeśli zwolni cały dział, a mnie zostawi, palcem do dupy nie trafię. Wróciłam do pokoiczku i puściłam sobie ulubioną piosenkę. Gdyż wyśmienicie mi wpływa na.


Jakiś czas później wpadła koleżanka.
- Co robisz?
- Swoje.
- Znalazło się?
- A skąd. Sądzę, że tego po prostu nigdy nie było.
- I co zamierzasz?
- Nic. Robię to od podstaw, bo musi być, co wiem i bez niego. Trochę słabo, że trafiło na okrojony skład, ale damy radę.
- Naprawdę zdążysz do środy?! To kobyła straszna!
- A mam wyjście? Inaczej może rzeczywiście się rozkręcić i zacząć zwalniać.
- Fakt - westchnęła i się wydaliła.

Na popołudniowym spotkaniu kolega podsunął mi pod nos stosik papierków.
- Patrz, z nazwiska cię wciągnął do schematu. To może nie wywali...
- Zawsze można wykreślić, nie?
- Na twoim miejscu byłbym dobrej myśli.
- Jestem wzruszona, że tak się przejmujesz bytem mojej podstawowej komórki społecznej.
- BARDZO. Ty natomiast jesteś podejrzanie wyluzowana.
- Lata pracy nad sobą. Nie pozwalam, żeby mi ktoś psuł wewnętrzny spokój.

I idę do domu. Tam mi spokój zepsuje remont. Przed czym się nie obronię.

Komentarze

  1. piosenka wow wow wow wow fajniutka !!!!
    w dupie to mam
    w dupie to mam


    uwielbiam Cię
    lalalalala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że już to kiedyś u mnie słyszałaś. Nie pierwszy raz się do tej piosenki odwołuję :)

      Usuń
  2. Chwilami mam wrażenie, ze pracujesz w domu wariatów:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie już nawet piątki mało cieszą, bo wiem, że po nich następują te straszne poniedziałki. ja dla odmiany nie mogę zrealizować planów, tzn. to co miałam zrobić w styczniu nadal czeka, a robię jakieś tony innych rzeczy, które niby nie mogą czekać. zemści się to wszystko na mnie tak czy inaczej. nie wiem ile by mnie musiało być sztuk żebym w końcu ogarnęła. na początek dwie by się przydały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co Ci odpowiedzieć, bo to by było wymądrzanie się. A co ja tam mogę wiedzieć? Więc trzymam kciuki. Po prostu.
      Pasuje?

      Usuń

Prześlij komentarz