2225
Gdyby ktoś jednak podejrzewał, że układamy tego psa na poduszkach, a potem robimy mu zdjęcia, to...
... pragnę zwrócić uwagę, że charakteryzuje nas duże okrucieństwo. Szczególnie w okolicy tylnych łap. I tak, pies się wydłużył.
Wkrótce owca sobie poszła, a przyszedł prezesowski kapeć.
Ale podusia... OBOWIĄZKOWO.
Zdjęcia wieczorne, a dzień był pełen wrażeń. Jednym z nich stała się niezwykle okazała kupa, osadzona w realiach salonu. Leśniewski wyraźnie czuł się winny, ale w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśniłam mu, że w całej rozciągłości obarczam tym Prezesa, któren był zapomniał, że adoptowaliśmy szczeniaka, a ten z kolei musi częściej. Namówieni - udaliśmy się ukarać winnego grupowym wskakiwaniem na plecy i tonem pełnym pretensji. Oraz poleceniem usunięcia wątpliwej jakości ozdób.
Tym przydługim monologiem pragnę PT Czytelnikom zasygnalizować, że nie tylko mówimy już o chęci wyjścia z impasu, ale również odczuwamy emocje, gdy się ów impas rozśmierdnie na pokojach. Szybko, c'nie?
I rosną nam trójki. W części całkowicie niekompatybilnej do impasu, oczywiście.
Miłych Walentynek Wam życzę, szczególnie jeśli nie obchodzicie. Ot, tak chciałam zza węgła wyskoczyć i zaskoczyć. Mało kto, obdarzony walentynką, powie: "A fe, zły człowieku, odejdź ze swymi darami, gdyż jestem darom tym przeciwny!". Jeśli więc są wśród Was tacy, którzy myślą, że nikt ich nie kocha, to - a kuku! Ja owszem, ja tak! I jak się teraz czujecie, hę?!
... pragnę zwrócić uwagę, że charakteryzuje nas duże okrucieństwo. Szczególnie w okolicy tylnych łap. I tak, pies się wydłużył.
Wkrótce owca sobie poszła, a przyszedł prezesowski kapeć.
Ale podusia... OBOWIĄZKOWO.
Zdjęcia wieczorne, a dzień był pełen wrażeń. Jednym z nich stała się niezwykle okazała kupa, osadzona w realiach salonu. Leśniewski wyraźnie czuł się winny, ale w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśniłam mu, że w całej rozciągłości obarczam tym Prezesa, któren był zapomniał, że adoptowaliśmy szczeniaka, a ten z kolei musi częściej. Namówieni - udaliśmy się ukarać winnego grupowym wskakiwaniem na plecy i tonem pełnym pretensji. Oraz poleceniem usunięcia wątpliwej jakości ozdób.
Tym przydługim monologiem pragnę PT Czytelnikom zasygnalizować, że nie tylko mówimy już o chęci wyjścia z impasu, ale również odczuwamy emocje, gdy się ów impas rozśmierdnie na pokojach. Szybko, c'nie?
I rosną nam trójki. W części całkowicie niekompatybilnej do impasu, oczywiście.
Miłych Walentynek Wam życzę, szczególnie jeśli nie obchodzicie. Ot, tak chciałam zza węgła wyskoczyć i zaskoczyć. Mało kto, obdarzony walentynką, powie: "A fe, zły człowieku, odejdź ze swymi darami, gdyż jestem darom tym przeciwny!". Jeśli więc są wśród Was tacy, którzy myślą, że nikt ich nie kocha, to - a kuku! Ja owszem, ja tak! I jak się teraz czujecie, hę?!
Ja Cię też kocham :)za wielkie serce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWielka klata, wielkie serce. Czymś trzeba przestrzeń zapełnić! ;)
UsuńJa świetnie! Ukochuję!
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Zależało mi!
UsuńA mogłabyś nieco przybliżyć technikę wskakiwania na plecy w celach perswazyjnych? Bo jestem, hm hm, żywotnie zainteresowana tematem.
OdpowiedzUsuńDrugie zdjęcie powinno nosić tytuł "Błogość". Kurde, aż mu zazdraszczam!
Iwona
Wskakiwanie na plecy samo w sobie jest perswazyjne. Jak ja komuś raz wskoczę na plecy, to już do końca życia zrobi wszystko, żeby tego uniknąć.
UsuńNie będę manifestować niczego czerwonym serduszkiem, ale wiesz, że ja Cię też i to nie tylko od święta :*
OdpowiedzUsuńWiem. I to jest właśnie najfajniejsze.
UsuńNaprawdę BARDZO dziękuję. Akurat potrzebowałam.
OdpowiedzUsuńA to się wstrzeliłam!
UsuńSiedzę tu sobie u Ciebie cichutko już ponad rok i długo musiałabym pisać ile radości i wzruszeń dostarcza mi czytanie Twojego bloga.Cieszę się bardzo,że trafiłam do Twojego kawałka sieci.Ciesze się,że mogłam dziś przeczytać "a kuku".Jesteś wyjątkowym człowiekiem o wielkim sercu ,jesteście wspaniałą rodziną i futerka takie cudowne i kochane.Przytulam Cię mocno.Kocham nie tylko dziś :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka Łuczak
Nie siedź cichutko. Patrz - raz się odezwałaś i od razu tak mądrze!!! :)))))))))
UsuńCzuję się posmyrana za uszkiem i odwzajemniam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńMogę Cię smyrać częściej, jeśli wola.
Usuń
OdpowiedzUsuńA kuku, Ciebie też!
Ty napadaczko zzawęgłowa,Ty:)
Czasem trzeba się nawzajem zaskoczyć, nie? :)
UsuńLesiulek sama słodycz błoga.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, trudno się gnojku oprzeć.
UsuńJa Ciebie też - na co dzień i od święta :)
OdpowiedzUsuńLeszek ewidentnie się zadomowił :D
Bez wątpienia. Już nie płacze w samochodzie. Zrozumiał, że wrócimy do domu. Ulga.
Usuń