Czemu nic nie piszę

Donoszę uprzejmie (ponieważ zostałam upomniana), że nic nie piszę, bo jest niedziela. W niedzielę człowiek powinien wypoczywać. A przynajmniej udawać, że jego wymarzonym wypoczynkiem jest rozkontowywanie różnych należności, drukowanie dokumentów do ZUSu i różne takie ćmoje-boje.
Piątkowe popołudnie miałam trudne. Owa koleżanka o „pomóżmi” ma problem z dublowaniem błędów. Moja przyjaciółka bardzo ładnie to ujęła mówiąc, że popełniamy te same błędy, bo już je znamy.
Więc koleżanka błąd zna znakomicie, ponieważ miała męża psychopatę, który ją wykańczał. Rozwód z mężem psychopatą był niezwykle uciążliwy, bo pomijając fakt, że ciągnął się latami (a sprawa majątkowa dopiero przed nimi), to jeszcze obfitował w niezwykłe atrakcje w postaci np. dużej grupy psychologów badających delikwentów. Rzecz niezwykle przykra, zwłaszcza w wykonaniu dziecka nieletniego, które w końcu zafundowało sobie traumę na okoliczność przejść rodziców.
Koleżanką w pewnym momencie zopiekował się pewien miły pan. Znaczy pan nie jest miły i starałam się to koleżance wytłumaczyć już dawno, ale wszyscy wiedzą, jak to się słucha w takiej sytuacji. Koleżanka nieprawdopodobnie wprost potrzebowała wsparcie i otrzymała je. A teraz nadszedł czas zapłaty. Ponieważ miły pan okazał się psychopatą gorszym niż były małżonek, co w końcu wiedziałam już od dawna, ale kto by mnie tam słuchał.
Koleżanka nadrabia właśnie swoje błędy, wypłakując mi się w rękaw obficie i samodzielnie formułuje wnioski pt.:
- A mówiłaś mi przecież, a mówiłaś!
W związku z powyższym jestem zwolniona z wymądrzania się i robię za słuchacza aktywnego oraz wannę na łzy.
Jakkolwiek by o tym nie pisać – sytuacja jest okropna, wstrętna, paskudna i rozgrywa się na moich oczach.
Oczywiście nie zapominamy o dziecku, które lat ma 7.
Nie zapominamy, prawda?
No.
Ja nie zapominam.
I strasznie mi tego dzieciaczka żal, aż boli.

U kuzyna sytuacja nabrała rozmachu negatywnego, w związku z czym czeka mnie kilka kolejnych sprawdzianów człowieczeństwa.
Idę zbierać siły przy kolacji, bo od jutra zaczynam się odchudzać, więc i tego nie będzie.
Byle do lipca, bo w lipcu urlop i na dwa tygodnie zatkam uszy.
Czego i Wam życzę.

Komentarze