Święta, święta i… ziewam sobie

Donoszę uprzejmie, że wstałam o zwykłej porze, ale organizm nie ma wcale zamiaru przystosować się do gwałtownie zmienionych warunków. Kiwam się więc przed komputerem i cierpię.
Całe moje jestestwo odczuło dziś potężny protest związany z dzwonkiem budzika.
O 5.35!
Na co mi przyszło, biednemu misiu.
Nie mogę powiedzieć – święta były pracowite i to nie tym typowo ponoć damskim zajęciem. Przesiedziałam chyba z 8 godzin przy komputerze, przestrajając się z myślenia szpitalnego na księgowe. Jestem zafascynowana swoimi postępami w tej dziedzinie, hehe.
Po odbębnieniu księgowości z jednej firmy, zajęłam się problemami finansowymi drugiej i tak jakoś szło.
Na szczęście od zwariowania ocalił mnie świateczny obiad u rodziców, który przyniósł nam nową świecką tradycją ;o)
Nigdy o tym nie pisałam, choć od dawna mam przygotowaną notkę.
Otóż wyznam w sekrecie, że ja mam specyficzną rodzinę. Mówię na nią: włoska i to chyba dość dobrze ją określa. Wczoraj byliśmy w wąskim gronie – zaledwie ośmioosobowym, ale i tak widzom niewprawionym mogłoby to zaszkodzić. A co dopiero, jak zjedzie się nas więcej…
W związku z utrudnieniami komunikacyjnymi, do gry weszła wczoraj laska szamańska. Nie… bynajmniej – nie laliśmy się nią po głowach, choć wyznam, że były chwile, gdy chciałam przywalić mojemu bratu. Laska, Proszę Szanownych Państwa, służy do utrzymywania się przy głosie. Bo u nas jest trudno ;o)
Wszystko szło nawet składnie do chwili, gdy Protoplasta uznał, że skoro jest głową rodu, to należą mu się szczególne względy i skombinował nie wiadomo skąd drugą laskę, nazwaną roboczo laską wodza. Niestety laska wodza daje podobno głos wodzowi zawsze, kiedy tylko zechce, co wprowadza zamęt w i tak już mocno podkręconej dyskusji.
Dodatkowo laska miała na wyposażeniu… dzwonek rowerowy…
Boszzzzzz…

Tak, tak – kocham moją rodzinę. Naprawdę. Uwielbiam ten ruch, to przekrzykiwanie się i nawet to, że narybek (najmłodsi, czyli nasze dzieci) pozwalają sobie na uszczypliwe uwagi pod adresem swoich twórców. To tylko znaczy, że czują się bezpieczne, a także – że wiedzą o tym, że będą wysłuchane. Bez względu na wiek.

Chciałabym zatrzymać te chwile. ostatnio coraz częściej nawiedzają mnie myśli o przemijaniu.
A więc – chwilo, trwaj!

Komentarze